Kręte
schody wieży astronomicznej zdawały się być stopniami do królestwa piekieł.
Zmysły
Dracona zatarły się w panującej wszędzie ciemności - mógł myśleć jedynie o
wypełniającym go lęku, mógł widzieć jedynie zakapturzone sylwetki, za którymi
został zmuszony biec. Świat, który pozostawiał za sobą, zlał się w jeden
odległy jazgot. A gdzieś w jego sercu drgał niezrozumiany niepokój.
Obawy
chłopaka wyostrzyły się, kiedy wraz z pozostałymi śmierciożercami dotarł na
szczyt wieży. O jej balustradę opierał się Dumbledore – jego ramiona unosiły
się w jakimś wysiłku, a twarz wyrażała bardziej zmęczenie, niż strach.
Nagle
błękitne oczy dyrektora rzuciły szybkie spojrzenie na Malfoy’a. Moc tego wzroku
na moment odebrała Ślizgonowi oddech. Zdawał się on jednocześnie ostrzegać i
uspokajać, choć w obliczu położenia starca było to dość nieprawdopodobne. Mimo
tego chłopak postarał się zacisnąć zęby i nie robić niczego głupiego.
Ledwie
usłyszał krótką rozmowę, którą jego ciotka Bellatriks przeprowadziła z
Dumbledore’m. Kobieta tryskała jakąś niezdrową satysfakcją; była jak lwica,
której zdobycz znalazła się w kozim rogu. Dyrektor natomiast nie wyglądał na
przerażonego czy choćby zaniepokojonego. Nawet w pułapce wrogów, nawet gnąc się
z niezrozumiałego zmęczenia, nawet z oddechem śmierci na karku, potrafił
wytrwać dumny i niewzruszony.
-
Poczekajcie. Draco go zabije – rozległo się nagle postanowienie Bellatriks.
Oczy wszystkich zebranych zwróciły się ku chłopakowi, który nie dał rady
powstrzymać zszokowania na twarzy.
- Ja
nie…Powinien to zrobić ktoś silniejszy ode mnie – przekonywał Malfoy lekko
ściszonym głosem; wydobycie z siebie dźwięku utrudniała mu suchość w ustach.
Peleryna nocy osłaniała przed śmierciożercami drżenie jego ciała.
- To będzie
idealna inicjacja dla ciebie. Twój pierwszy mord i to jaki! Twoi rodzice pękną z
dumy. – Bellatriks posłała mu uśmiech, który w jej mniemaniu miał być
pocieszający, a w rzeczywistości przywodził na myśl kogoś obłąkanego.
Teraz
Draco cały struchlał, jakby zwalił się na niego kubeł lodowatej wody. Nie miał
czucia w palcach, nie potrafił więc nawet dosięgnąć różdżki w kieszeni. Jego
przerażony umysł krzyczał niezgodę. Nie wyobrażał sobie, aby mógł zgasić życie
tego niezwykłego starca.
- Odsuńcie
się, ja to zrobię. – Napiętą ciszę przerwał czyjś chłodny głos i z kłębu
ciemności wyłoniła się postać Snape’a. Jego blada twarz była nieprzeniknioną
maską. Zbliżył się do kręgu śmierciożerców, jak przywiedziony zapachem mięsa
czarny sep.
- Ty… -
wyszeptał nieświadomie Malfoy, patrząc niedowierzającym wzrokiem na nauczyciela
eliksirów, którego ostatnim czasem obdarzył zaufaniem.
Jak bardzo
się pomylił! I on, i Hermiona, i sam Dumbledore. Ten podstępny gad cały czas obmyślał,
jak ich wszystkich zgubić!
Snape
nawet nie zaszczycił chłopaka spojrzeniem swoich czarnych oczu, tylko zbliżył
się do ledwo stojącego na nogach dyrektora. Nie pomogła wyszeptana w smutku
prośba starca. Mistrz Eliksirów niewzruszenie wymierzył zaklęcie. Błysnęła fala
zielonego światła. Niebieskie oczy zniknęły pod zamykającymi się powiekami.
Ciało dyrektora bezwładnie upadło na posadzkę.
Draco zagryzł
wargi aż do krwi, aby nie wypuścić spomiędzy nich zbolałego krzyku.
Następne
chwile były dla chłopaka tylko rozmazanymi plamami.
Wlókł się
posłusznie za pochodem śmierciożerców przez znajome korytarze. Słyszał w dali
krzyki walczących, wołania o odwrót i śmiech ciotki. A także swój własny ciężki
oddech.
Patrzył
się przez chwilę na oranżowe płomienie, liżące chatkę Hagrida i zdające się
syczeć jak ogniste węże. Potem przedzierał się już przez gęstwiny Zakazanego
Lasu. W pewnym momencie zahaczył o wystający kamień i runął na śliską ściółkę
leśną. Czyjeś zimne ramię – chyba Snape’a – pociągnęło go nieczule w górę i
pomogło zwiększyć prędkość biegu. W końcu oddalili się dostatecznie daleko od
zamku i jego barier ochronnych.
Teraz to
Bellatriks złapała Malfoy’a za rękę i pewnym ruchem pociągnęła za sobą w wir
teleportacji…
Draco
wylądował na miękkim dywanie. Jego oczy spoczęły na znajomych, bogato zdobionych
ścianach w kolorze rubinu. Zrozumiał, że przenieśli się do jego domu. To
odkrycie niespodziewanie otuliło go jakąś gorzką ulgą.
Ślizgon
powoli podniósł się z podłogi, dopiero teraz zaczynając odczuwać ciężar swojego
ciała i zmęczenie nóg. Wokół niego śmierciożercy ściągali maski, wymieniali
gratulacje, uśmiechali się z okrutnym zadowoleniem. Tylko on czuł się tak,
jakby wrócił właśnie z otchłani piekieł, a zdobyte tam wspomnienia wywoływały w
nim dreszcz grozy.
Spojrzał w
bok, gdzie spokojnie stojący Snape otrzymywał winszowania od jakiejś otyłej
kobiety. Nagle nauczyciel odwrócił lekko głowę i odwzajemnił spojrzenie – jego
oczy wydawały się być dwoma czarnymi kulami, które niepokojąco wdzierały się w
serce chłopaka. Draconem wstrząsnęło wzburzenie. Ręce paliły go, aby jakoś
ukarać mordercę. Został jednak zmuszony do zakończenia kontaktu wzrokowego,
gdyż podeszła do niego ciotka. Ze swoją czarną kreacją, dziko pokręconymi
włosami oraz dużymi oczami wyglądała upiornie. Jej pełne usta rozciągły się w
tym uśmiechu z nutą szaleństwa.
Malfoy
pamiętał, że nigdy nie lubił tej kobiety. Już za czasów dziecięcych jej wizyty
w jego domu nie należały do przyjemnych. Miała w sobie coś niepokojącego i nie
przypominała swojej siostry. Podczas gdy Narcyza była delikatnym kwiatem, Bellatriks
przywodziła na myśl wiecznie głodnego drapieżnika. To pewnie dlatego tak łatwo
odnajdywała wspólny język z Lucjuszem. Całkiem możliwe, że gdyby sprawy w
przeszłości ułożyły się nieco inaczej, to pan Malfoy zawarłby ślub ze starszą z
sióstr.
- I jak
tam, Draco, podobało ci się? – spytała ciotka, jak żmija nachylając się w
stronę siostrzeńca i szeptając mu słowa do ucha tonem czułej krewnej. – Mogę
cię częściej zabierać na takie zabawy.
Bellatriks
już od jakiegoś czasu z większym zainteresowaniem przypatrywała się synowi
swojej siostry. Jakby w jej oszalałej głowie uroiło się, że będzie go szkolić w
sztuce śmierciożerstwa.
- Jeśli
byłabyś tak miła… - odparł młody Ślizgon, z najwyższym trudem kryjąc obrzydzenie
pod maską sympatii. Od dalszej rozmowy na szczęście uratowała go jasnowłosa
kobieta, która właśnie pojawiła się na progu pomieszczenia. Zaraz za nią stał jej
mąż.
Draco
powoli zbliżył się do swoich rodziców, nie wiedząc, czego się po nich
spodziewać. Matka zmierzyła go troskliwym wzrokiem, jakby podejrzewając, co
płonie teraz w środku syna. Ojciec natomiast przyglądał mu się z tradycyjną
dawką chłodu, choć w jego twarzy nie kryły się już żadne inne, negatywne
emocje, więc można było to uznać za niejaki sukces.
Lucjusz
poklepał chłopaka lekko po ramieniu, po czym ruszył w stronę zanoszącej się
śmiechem Bellatriks i pozostającego w opanowaniu Snape’a.
Tymczasem
delikatna ręka Narcyzy przygarnęła do siebie syna. Ten gest obudził w Malfoy’u
tamowany wcześniej smutek. Jego szare oczy zamgliły się mokrą warstwą.
- On nie
żyje…- wyszeptał, czując rozlewający się po jego sercu ciemny ból.
-
Najważniejsze, że ty żyjesz – odparła równie cicho.
Czerwcowe
słońce ostatnim swoim oddechem oświetlało szkołę. Jego czerwona barwa miała w
sobie coś z krwi.
Harry stał
przy balustradzie i wpatrywał się w bliżej nieokreślony punkt krajobrazu;
najpewniej pogrążał się w myślach. Z dziwnych powodów lubił przychodzić na
wieżę astronomiczną, choć było to miejsce tragiczne i splamione zbrodnią.
Hermiona, Ron i Ginny, siedzący na zimnych stopniach schodów, nie potrafili
pozbyć się irracjonalnego dyskomfortu. Milczeli jednak, bowiem ich przywódca
najwidoczniej nie podzielał ich zdania i coś ciągnęło go do tego miejsca.
Psychika ludzka różnie reagowała na śmierć.
Każdy z
czwórki przyjaciół wydawał się przygnębiony. Pogrzeb Dumbledore’a odbył się
dzisiejszego ranka i jeszcze nie otrząsnęli się z żałobnego nastroju. Wszyscy
wiedzieli, że nadciągają bardzo złe czasy. Śmierciożercy na terenie Hogwartu?
Zdrada zaufanego człowieka? Śmierć największej nadziei? Te prawie niemożliwe
fakty napierały na ich ramiona i obciążały je swoją wagą.
W sercu
Hermiony w dodatku tkwiła jeszcze większa troska. Obraz cierpiącego Dracona
wkradał się do jej snów i odbierał przyjemność z odpoczywania – martwiła się,
co teraz przeżywa jej ukochany oraz jak długo jeszcze ich sekret pozostanie
nieodkryty? Zważywszy na to, że Snape…
- Nawet,
jeśli im to powie, ty będziesz bezpieczna – odezwał się Ron, odgadując
przyczynę smutku w oczach dziewczyny. Jego głos był łagodny, ale dość
stanowczy.
Rudowłosy
przez ostatnie wydarzenia zdawał się przybrać na dojrzałości. Śmierć dyrektora
w pełni uświadomiła mu, że musi stać się mężczyzną i samodzielnie ochronić
bliskie mu osoby. Jedną z nich była właśnie brązowowłosa dziewczyna,
podwijająca kolana pod brodę i przypatrująca się mu z dozą niepewności. Weasley
bardzo chciał odczepić ciężar z jej serca, ale wiedział, że może to zrobić
tylko jego dawny rywal – ostatnio myślał o nim w ten sposób, podkreślając, że
jest to już termin przeszły. Oczywiście nadal zależało mu na Hermionie, ale
czas łaskawie wymył z jego wnętrza dręczące go uczucie. I choć sądził, że to
już nigdy nie nastąpi, był zadowolony, że wyrwał się z sideł jednostronnej
miłości. Zaczynał się zastanawiać, czy to faktycznie była miłość, skoro po
niespełna roku go opuściła? A może po prostu przeniosła się na inną osobę?
Z niejaką
przyjemnością przypominał sobie chwilę, w której tulił do piersi wystraszoną
Lunę w dzień ataku śmierciożerców. Dziewczyna byłaby już martwa, gdyby Ron w porę nie obezwładnił jej
oprawcę. Panna Lovegood należała do osób odważnych i opanowanych, ale poczucie
odoru śmierci na własnym karku wprawiło ją w drżenie ciała. Wyglądała wówczas
bardzo smutno. Tak smutno, że rudowłosy nie mógł się powstrzymać od próby
pocieszenia jej. Lubił tę dziewczynę, ale kiedy poczuł jej drobne ciało w
ramionach, pełen wdzięczności wzrok oraz nieśmiały uśmiech, coś drgnęło w jego
sercu. Ciepłe uczucia, które już powoli gniły w jego sercu, oplotły teraz
jasnowłosą postać Luny. Obiecał sobie ją chronić.
Musiał
przyznać, że nie spodziewał się, aby w tych mrocznych chwilach padło na niego
światło.
Gorzej
było z jego pozostałymi przyjaciółmi. Harry stał się mniej rozmowny i ciągle
przywdziewał na twarz tę obmyślającą minę. Ginny jeszcze jakoś się trzymała, bo
nie czuła specjalnej więzi z Dumbledore’m ponad to, że był jej mądrym i silnym
przywódcą. Dlatego rudowłosa w miarę szybko odzyskała równowagę ducha i razem z
Ronem próbowała zapalić w oczach Hermiony i Harry’ego blask życia, nadziei,
chęci działania. Na razie ich starania nie odnosiły sukcesów, choć przygnębieni
przyjaciele z pewnością czerpali siłę z ich wsparcia.
- Nie da
się być bezpiecznym w tych czasach – rzuciła Hermiona na zaległe stwierdzenie
Rona. Nie chciała być zgryźliwa, ale ostatnie wydarzenia nauczyły ją
realistycznego spojrzenia na świat. Skoro intruzom nawet do Hogwartu udało się
wejść, to gdzie można znaleźć bezpieczną kryjówkę?
W trumnie?
– Wciąż nie wiem, czy kryjówka u Druelii Black
to dobry pomysł, jednak ufam, że Malfoy co do tej sprawy się nie mylił. –
Weasley starał się mówić spokojnie i przekonująco, nie zrażając się niedobrym
humorem przyjaciółki. - A zatem oni cię nie dopadną.
- A jeśli
by spróbowali, już ja zmuszę Zakon Feniksa, aby ci pomógł! – przekonywała
Ginny, wykrzesując z siebie iskrę poczucia humoru. Hermionie udało się
uśmiechnąć z mieszanką ciepła i żalu.
- Ja sobie
jakoś poradzę. Ale Draco…- urwała. Nie chciała po raz kolejny zasypywać
przyjaciół litanią o niebezpieczeństwie, w jakim znalazł się chłopak. Zamiast
tego zmarszczyła brwi i oziębiła swój ton. -
Nie mogę uwierzyć, że Snape nas zdradził. Pamiętam, jak nam pomagał z
tym eliksirem…To on odkrył, że coś jest nie tak. To on o tym powiedział
Dumbledore’owi. Zaufałam mu i powierzyłam w jego ręce naukę oklumencji…W głowie
mi się nie mieści, że ten sam człowiek został mordercą.
- Cóż,
Miono, ty chyba w każdym chcesz widzieć błysk dobra. – Harry wreszcie wyrwał
się z zamyślenia i obrócił w ich stronę. Jego zielone oczy wypełniała gorycz. -
Ale Snape go nie miał. Tylko udawał, aby wykorzystać dostarczone przez was
informacje przeciwko wam. Nie chcę cię smucić, ale to tylko kwestia czasu,
kiedy powie o eliksirze wielosokowym Czarnemu Panu.
Hermiona
westchnęła cicho, zbyt owładnięta niepokojem, żeby jakoś skomentować słowa
chłopaka. Nie wiedziała, która emocja silniej w niej płonie – nienawiść do
Snape’a czy troska o Dracona.
- To co,
będziemy tak bezczynnie siedzieć? – zapytała tymczasem Ginny, patrząc na
Harry’ego wzrokiem, który można nazwać figlarnym. Od wydarzeń na wieży
astronomicznej, chłopak lekko ją odpychał i nie wdawał się w długie rozmowy,
które mogły by mu pomóc. Rudowłosa jednak rozumiała jego położenie i
postanowiła się nie zniechęcać. Jej zapał powoli wyciągnął przyjaciół z
otchłani rozpaczania.
- Nie. –
Potter uśmiechnął się do niej lekko. Jego oczy zdawały się bardziej przytomne,
niż kilka chwil temu, a wręcz delikatnie podniecone. – Dumbledore zostawił mi
zadanie. Nie proszę was o pomoc, jednakże coś mi mówi, że nie zdołam was
zniechęcić.
- Jesteśmy
zespołem na dobre i na złe – stwierdził Ron, także układając usta w uśmiech.
Ginny i Hermiona zaraz mu przytaknęły. Harry zamrugał oczami ze wzruszenia.
- A zatem
muszę wam powiedzieć o horkruksach.
Misja
zniszczenia horkruksów była rzeczą niezwykle ważną. Rudowłose rodzeństwo bez
cienia lęku przystało na pomoc, lecz w duszy Hermiony kołatała się niepewność.
Nie miała ona jednak korzeni w tchórzostwie. Myśli dziewczyny po prostu
nieustannie krążyły wokół Dracona i planu wyrwana go z rąk śmierciożerców.
Skoro lato miała spędzić w domu jego babci, widziała w tym jakąś nadzieję. Nie
miałaby przecież nic przeciwko wyruszeniu na poszukiwanie cząstek duszy
Czarnego Pana – jeżeli tylko wiedziałaby, że Draco jest bezpieczny albo,
jeszcze lepiej, u jej boku.
Postanowiła
wyjaśnić przyjaciołom swoje milczenie. Ich twarze się zasępiły. No tak. Malfoy
właściwie nic dla nich nie znaczył i nie chcieli dla niego ryzykować życia,
zwłaszcza, że było im ono potrzebne do ważniejszego celu. Nie do końca podobała
im się jeszcze ta upartość, z jaką Hermiona tłumaczyła im swoje stanowisko.
Mieli jakieś dziwne przeczucie, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Przecież
nigdy nie wynikało, kiedy ta dwójka znajdowała się zbyt blisko siebie! Pojawiały
się groźby, kłamstwa, morderstwo…Co tym razem spadnie im na karki, gdy będą
próbować złączyć swoje ścieżki? Kto znowu ucierpi? Czy nie lepiej by było
zaprzestać tej chaotycznej walki o prawo do miłości i zapełnić serce walką?
Te pytania
przelatywały przez głowy Gryfonów, kiedy spoglądali na zacięte oblicze
Hermiony, lecz ich usta nie wypowiadały tych sugestii na głos. Co prawda
podczas wojny powinno się zrzucić na bok miłosne pragnienia, ale przecież ta
dwójka zaczęła toczyć swoją walkę już wiele lat wcześniej. I nadal nie
doczekała się ostatecznego zwycięstwa, nadal wojowała , krwawiła, nie poddawała
się. Hermiona i Draco mieli prawo wreszcie utonąć w swojej bliskości bez obawy
o atak ze strony innych.
Dziewczyna
miała prawo odmówić także w sprawie horkruksów. Trójka na wyprawie też powinna
im wystarczyć. Może nawet lepiej, jeśli panna Granger przeczeka to wszystko w
zaciszu? W końcu przeszła już kilka burz trosk; należał jej się odpoczynek.
Hermiona
czuła ciążące jej sumienie. Nie chciała zostawiać przyjaciół w potrzebie, ale
nie potrafiła też tak po prostu porzucić sprawy pomocy ukochanemu. Po raz
kolejny miała ciskać przekleństwa w samą siebie.
W końcu
powiedziała, że jeszcze rozważy tę sprawę i – jako że wyprawa miała rozpocząć
się dopiero po wakacjach – w czasie lata da im znać.
W tym roku
zakończenie nauki przybierało większą wagę, niż we wcześniejszych latach. To
nie był tylko początek wakacji, ale też
jakiś nowy etap w życiu, jakieś nowe decyzje, jakieś rozwidlenie dróg. Pojawiła
się świadomość, że rzeczy się nieodwracalnie zmieniają, a zamek, którego zarys zacierał
się w coraz bardziej powiększającej się odległości od pociągu, mógł być
zobaczony już po raz ostatni.
Hermiona
niezauważenie minęła swoje koleżanki ze Slytherinu i zajęła miejsce w wolnym
przedziale, czując, że w jej sercu zaległ się cień pustki. Wiedziała, że
istniał jeszcze cel, za który zamierzała walczyć do utraty tchu, ale nie mogła
pozbyć się z ciała mrowienia rezygnacji. Zwłaszcza, że kolejne dnie miała
spędzić bez najbliższych, a za towarzysza mieć tylko wprowadzającą ją w
zakłopotanie staruszkę.
Pamiętała,
że były dni – te piękne, beztroskie, dziecięce dni – w których darzyła Druellę
sympatią, graniczącą z podziwem. Miała w pamięci miły głos kobiety,
opowiadający jej i Draconowi ciekawie historie oraz szafki pani Black, w
których zawsze kryły się słodycze. To niesamowite, jak zmieniła się ta sama
kobieta w chwili, kiedy obecność brązowowłosej przestała być tolerowana w
środowisku Malfoy’ów. Od tego czasu nie zamieniły już ze sobą ani słowa, choć
kilka razy zetknęły się na ulicach wspólnej dzielnicy. Wówczas Hermiona
spuszczała ze zmieszaniem wzrok, a Druella zapewne udawała, że mija właśnie
tylko powietrze.
Czy kobieta
jedynie grała swoją rolę dla dobra
rodziny czy naprawdę darzyła Hermionę niechęcią?
Panna
Granger wypuściła spomiędzy warg drżące westchnienie, wpatrując się z
zamyśleniem w okno pociągu. Nie mogła powstrzymać nerwowego splotu rąk. Nie
miała pojęcia, jakie zdanie ma teraz o niej babcia Dracona, ale była świadoma,
ile zależy od tej kobiety.
Aby się
uspokoić, dziewczyna pomyślała o dwóch listach, które wysłała przed końcem roku
szkolnego.
Pierwszy
oddany został właśnie w ręce Druelii Malfoy i był powiadomieniem, że dziewczyna
skorzysta z jej wielce miłościwej propozycji zalokowania się w jej domu. Dzień
później nadleciała krótka odpowiedź - ,,W porządku. Czekam’’. Od wiadomości bił
zupełny minimalizm i obojętność. A co się za nimi kryło?
Drugi
poleciał ku domostwu Parkinsonów z zawiadomieniem, że ich córka te wakacje
spędzi u swojego chłopaka z rodziny Malfoy’ów. Panna Granger niewiele wiedziała
o rodzicach Pansy, ale z tego, co opowiadał jej Draco, wnioskowała, że nie za
bardzo interesowali się swoją córką, więc jej nieobecność w czasie lata nie
sprawi im wielkiej przykrości. W dodatku domniemana Pansy miała zatrzymać się w
domu arystokratów, co należało traktować jako duże szczęście. Podsumowując,
Parkinsonowie nie powinni mieć pretensji.
Ciekawe,
czy będą tak samo nieczuli, gdy dowiedzą się o prawdziwym losie córki.
W końcu
pociąg wyhamował na stacji, dojechawszy do kresu podróży. Hermiona pożegnała
się przyjaciółmi tylko spojrzeniem – była pod postacią Pansy i nie mogła
publicznie przytulać, a nawet rozmawiać z Gryfonami, jeśli nie chciała wzbudzić
podejrzeń. Dlatego musiała zadowolić się tylko ciepłym kontaktem wzrokowym i
nadzieją, że spotka się z nimi niebawem.
Kiedy
Gryfoni zniknęli w tłumie z resztą Weasley’ów, brązowowłosa poczuła w sercu
uścisk samotności. Nadciągały ciężkie dni, w których nie miała mieć kontaktu z
ukochanym, przyjaciółmi oraz rodzicami. Wiedziała, że musi przyjąć to z
uniesioną głową, jednak siła w jej sercu drżała niespokojnie, jak płomień
świecy, poddany podmuchom wiatru.
Dziewczyna
z naznaczoną lekkim przygnębieniem miną wyszła przed dworzec i zaczęła czekać,
aż w rozbłysku szybkości nie pojawi się fioletowy autobus – Błędny Rycerz – i
nie zabierze jej do nowego domu.
Przepraszam, że to tyle trwało. Wiem, że po raz kolejny spóźniłam się z notką. Nie wiem, co powiedzieć na swoje usprawiedliwienie. I nie wiem też, kiedy będzie kolejny rozdział. Zaczęłam już go pisać i zobaczymy, kiedy skończę. Zapowiada się, że będzie dość długi ;)
Ten rozdział jest taki bardziej refleksyjny. Nie do końca jestem z niego zadowolona, ale stwierdziłam, że już nie będę marnować czasu na jego ulepszanie.
Zmieniłam także szablon na bardziej wiosenny. Myślę, że wprowadził trochę życia do tego bloga ;)
Zmieniłam także szablon na bardziej wiosenny. Myślę, że wprowadził trochę życia do tego bloga ;)
Do końca tej historii pozostało około 10-15 rozdziałów. Mam nadzieję, że uda mi się ją dociągnąć do końca. Coraz ciężej pisze mi się o Dramione, ale nie chcę się poddawać, kiedy już tak daleko zaszłam. W końcu mam jeszcze jakieś przebłyski weny.
Do zobaczenia ;)
Nie przejmuj się spóźnieniem, nauka najważniejsza :P Ważne, ze notka w końcu się pojawiła. Z niecierpliwością będę oczekiwać kontynuacji.
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie to, że na misję poszukiwania horkruksów zamiast Hermiony ma wyruszyć Ginny, chociaż decyzja jeszcze nie zapadła. Już nie mogę się doczekać następnej notki :P
Dziękuję Ci ślicznie za komentarz i cieszę się, że się nie gniewasz :)
UsuńSkoro już tak przestawiam niektóre wydarzenia to pomyślałam, że Ginny mogłaby zająć miejsce Miony :P
Pozdrawiam.
Dziwne trochę, ale i tak wspaniałe. Hermiona pod postacią Pansy - jeszcze się z takim czymś nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział. :3
łoooo matko!
OdpowiedzUsuńjak ja kocham takie rozdziały refleksyjne . Bardzo wiele dają mi do myślenia. I przez takie notki mysle coraz częsciej nad swoim życiem :)
tak wiec, dziękuje.
wcale Ci sie nie dziwie że z opóźnieniem notka- egzaminy Ciebie chyba też czekały a ze mnie wycisnęły ostatki energi. I tak jestem pełna podziwu, że udało Ci się ukończyć tą notke tak szybko :p
to to teraz następna za dwa tygodnie? xd
jako że na tą czekaliśmy ponaaaad miesiąc xd
mmm notka boska ♥
jestem naprawde zachwycona postawą Hermiony. Niewiem czy potrafiłabym wytrzymac bez ukochanego długi czas .
jestem też naprawde ciekawa co postanowi Hermiona. Wróci do szkoły na 7 rok czy też postanowi szukać horkruksów? a może poprostu zostanie u babci Draco? hmmm :D czekam na odpowiedź w kolejnym rozdziale :)
kurde, Bellatriks ma nierówno pod sufitem ;___;
hmm, no i co jeszcze xd
piszesz genialnie tak wogóle xd
tak patrze w migający kursor od około 15 minut i kompletnie nie wiem co napisać więcej.
oh, mam nadzieje że napiszesz ksiazke xd i nas o tym powiadomisz oczywiście :D
aa i piękny szablon xd
omg jaakaś dzisiaj nierozgarnięta jestem D:
no i chyba tyle xd czekam na nn :)
o Boże, mój komentarz jest niezwykle beznadziejny .____.
Pozdrawiam M.
Heh, mimo wszystko dziękuję bardzo za ten komentarz i za miłe słowa, które w nim padły :)
UsuńCóż, z egzaminami nie było łatwo, ale i tak się złoszczę, że tak późno dodałam nn. W każdym razie cieszę się, że mnie rozumiesz :)
Postaram się, aby kolejna notka była szybciej, niż ta :P
Ach, książkę...Bardzo bym chciała. Jeśli dostąpię tego szczęścia, powiadomię was :)
Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam.
Rozdział jak zwykle genialny, warto było czekać ♥
OdpowiedzUsuńCo do szablonu: Tak, teraz jest bardziej wiosennie ;)
Szkoda, że niedługo koniec tej historii..
Czy po tym Dramione będziesz pisała następnego bloga?
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Kamcia
Dziękuję Ci ślicznie :)
UsuńNie wiem, czy kiedy zakończę Dramione, na jego miejsce wstawię jakiegoś innego bloga. Prowadzę równolegle jeszcze jedno opowiadanie(odcienie czerni) i to na nim się skupię, ale nie ukrywam, że nachodzą mnie różne pomysły, więc istnieje jakaś szansa, że stworzę kolejny blog. Ale już nie o Dramione ;)
Pozdrawiam.
Hej! Fajnie, że jesteś! Stęskniłam się!<3 Nie przejmuj się późnym dodaniem rozdziału - wszyscy wiemy, że szkoła i inne obowiązki robią swoje.:D
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny. Uwielbiam takie refleksyjne rozdziały. Zwłaszcza w twoim wykonaniu są genialne.
Scena na wieży była świetna. Idealnie opisałaś strach Dracona i jego wściekłość na Snape' a. Gdy Severus zabił Dumbledore' a, zrobiło mi się strasznie smutno. Myślałam, że zaraz zacznę ryczeć. Ślicznie to opisałaś.
Narcyza jest cudowną matką. Gdy ściskała Dracona, zaraz po jego powrocie, zrobiło mi się ciepło na sercu.:*
Ginny rusza na poszukiwanie horkruksów? Nie spodziewałam się tego. Ale to fajny pomysł!;)No, no będzie ciekawie na tej wyprawie.
Rozumiem Hermionę. Strasznie mi jej żal. Jak ona tyle wytrzyma bez przyjaciół? I jeszcze ten strach o Dracona. Biedna, tyle przeszła, a tu jeszcze więcej ją czeka. Ale co poradzić. Wierzę, że już niedługo wszystko się wyprostuje!:) A, no i mam nadzieję, że jednak jakoś się dogada z Druellą.
Ech, ciekawość mnie zżera. Już nie mogę się doczekać, co będzie dalej i jak pokierujesz ich dalszymi losami. Oj, będzie się działo! Czekam z niecierpliwością.
Pozdrawiam i mocno ściskam!:***
PS. Nowy szablon jest śliczny!
Bardzo Ci dziękuję za taką miłą opinię ^^ Cieszę się, że Ci się podobało.
UsuńDzięki też za zrozumienie.
Pozdrawiam serdecznie :*
Moim zdaniem to jeden z najlepszych rozdziałów. Podoba mi się właśnie ta jego refleksyjność, po prostu genialnie opisałaś wszystkie emocje targające bohaterami. Najbardziej podoba mi się fragment Dracona i twoje przedstawienie Bellatrix, uwielbiam ją właśnie za to jej szaleństwo! *.*
OdpowiedzUsuńŚliczny szablon.
No i tak w ogóle, to muszę stwierdzić, że jedną z moich ulubionych rzeczy na twoim blogu, są tytuły rozdziałów. Serrio piękne, intrygujące i magiczne ;D
Pozdrawiam, buziaki ;3
Bardzo się cieszę, że tak pozytywnie przyjęłaś refleksyjny rozdział. Ja sama lubię rozwodzić się nad różnymi sprawami ;)
UsuńI dziękuję ślicznie, że podobają Ci się tytuły rozdziałów. Staram się, aby brzmiały ciekawie ;)
Pozdrawiam.
Mam nadzieję że się nie poddasz kochana, gdyż historia jest naprawdę cudowna.
OdpowiedzUsuńW ogóle wspaniale pokazałaś uśmiercenie Dumbledor'a.
Nie wiem czy ktoś pokazałby to lepiej.
Wspaniale pokazałaś uczucia biednego Dracona i osobiście nienawidzę Bellatrisk.
Nie mogę wykrzesać sobie więcej uczuć względem jego osoby.
Mam nadzieję że dokończysz to opowiadanie gdyż jest naprawdę niezwykłe.
Niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego i tego co pokażesz w następnych odcinkach.
Domyślam się że Hermionie ciężko jest udawać Pansy.
jestem ciekawa czy po zakończeniu planujesz nowe dramione czy wręcz przeciwnie?
Liczę natomiast że nie zrezygnujesz z pisania.
Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa :)
UsuńPostaram się dokończyć tę historię dla Was :)
Jeżeli po zakończeniu tego założę jakiś nowy blog, to już raczej nie będzie on o Dramione. Ta tematyka mi się przejadła. Poza tym wątpię, aby udało mi się wymyślić coś oryginalnego.
Pozdrawiam :)
pisałaś już kiedys opowiadania Dramione ?
UsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział . Mam nadzieję , że nie zrezygnujesz , bo uwielbiam twojego bloga . Życzę Ci bardzo , bardzo dużo weny , tak żebyś pisała jeszcze długo i dalej tak dobrze jak teraz . <3 ;)
OdpowiedzUsuńAlexandra .
Dziękuję bardzo ^^ Postaram się napisać wszystkie notki.
UsuńPozdrawiam :)
Powiem krótko: niesamowite. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Forevertogether.
http://forevertogetherhgdm.blogspot.com/
A ja już myślałam, że nie doczekam się kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńNaprawdę piękny i cudowny i och i ach, rozdział. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się następny :D
Dziękuję Ci ślicznie :)
UsuńPozdrawiam.
Świetny rozdział. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Postaram się :)
UsuńCześć :D
OdpowiedzUsuńDotarłam! Rozdział jak zwykle wspaniały, a te opóźnienie w dodaniu wspaniałomyślnie Ci wybaczę xD
Mam jednak nadzieję, że następnym razem nie przetrzymasz nas tak długo w niepewności.
A więc... Zabili Dumbledora... Cóż to smutne! Wręcz tragiczne. Kiedy czytałam Księcia Półkrwi płakałam jak bóbr. Bardzo smutny bóbr :( (xd)
Bardzo fajnie ukazujesz emocje Hermiony ^^ Szkoda mi jej, że tak długo musi się kryć pod postacią Pansy, a końca nie widać. Hm, pewnie już to mówiłam xd
Bellatrix jest gupia! Gupia, gupia i jeszcze raz gupia! Nie no, serio jest głupia xd
Jak można być takim złym? Przecież to z głową trzeba mieć coś nie tak ! Stwierdziłam to już dawno czytając książki pani Rowling :)
Oooo, Król Weasley z Pomyluną? Hy hy hy :D
Interesujące, chociaż zawsze uważałam, że on i Hermiona, to jak najbardziej dobrana para. Aha i jeszcze dodam, że bardzo mi się to podoba, że nie rezygnujesz z uczucia Harry'ego i Ginny :D Pewnie to już też mówiłam, ale ciii xd
Cóż, to ja się nie rozpisuję, czekam na kolejny rozdział i życzę weny !
Pozdrawiam ^^
Bardzo Ci dziękuję za miły komentarz ;)
UsuńUznałam, że Ron też zasługuje na swoją miłość, skoro Hermiona wybrała Draco. I myślę, że Luną tworzy fajną parkę :)
Tak, Bella jest nieźle pokręcona :P
Pozdrawiam.
Rozdział jest dobry, więc warto było na niego troszkę poczekać, by w końcu otrzymać taki piękny tekst; dopracowany i wzruszający. Bardzo udanie pokazałaś wszystkie emocje, post był bardzo refleksyjny, skłaniający do myślenia i magiczny.
OdpowiedzUsuńHermiona w Twoim wykonaniu bardzo mi się podoba. Jest taka dzielna i odważna, wytrzymanie troszkę czasu bez ukochanego nie jest proste. Przypadła mi do gustu jej ogólna postawa no i gust do mężczyzn ;P
Śmierć Dumbledore'a... Co za koszmar, pamiętam, że w czasie czytania "Harry'ego Pottera i Księcia Półkrwi" było mi bardzo smutno z powodu utraty tego dobrego, uczciwego człowieka, przyjaciela i "mentora" głównego bohatera. Ty moim zdaniem ukazałaś tą śmierć piękniej. Chodzi mi o to, że język w "Harrym..." nie jest specjalnie rozbudowany, oczywiście nie zmienia to faktu, że jest świetny, ale Ty napisałaś to lepiej ze strony technicznej. Choć oczywiście ze strony emocjonalnej też było bardzo dobrze. I za to wielki plusik ;)
Bardzo podobały mi się również emocje samego pana Dracona, który odczuwał najpierw wyraźnie nakreślony strach, a potem furię, bo jednak Albus był osobą, którą dobrze znał. Pokazałaś też to, że pod wpływem Hermiony się zmienił.
Zastanawiam się jak to będzie z panną Granger... Czy będzie szukać horkruksów czy może raczej pozostanie uczennicą siódmego roku w Hogwarcie? Jestem bardzo ciekawa, zwłaszcza dlatego, że bardzo podobał mi się pomysł zamiany ciał (ekhm... :P) Czekam na kolejne takie pomysły!
Całuję i czekam z niecierpliwością na kolejny post ;*
Dziękuję Ci bardzo :*
UsuńHah, gust do mężczyzn ;P
Dumbledorowi poświęciłam trochę czasu podczas jego ostatnich chwil, bo też uważam, że na to zasługuje.
Powiem Ci, że Hermiona nie wróci na 7 rok ;)
Pozdrawiam.
O jaaa <3 świetny, boski, rewelacyjny rozdział :>
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisujesz emocje i potrafisz je oddać czytelnikowi c:
Oj, teraz czeka trudny okres Hermione i Draco.. no ale kochają się a to jest najważniejsze, prawda? W końcu prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Jak to powiedziała moja babcia, gdy dziadek umarł -" jest taka miłość która nie umiera choć zakochani od siebie odejdą. "
A niecałe pół roku później zmarła..
No, ale tutaj wszystko skończy się szczesliwie i żadne z nich nie umrze ;) i będą mieli gromadke dzieci, domek z ogródkiem, i będą żyli długo i szczęśliwie :)
Kiedy planujesz.dodać kolejny rozdział ? :p
Dziękuję Ci bardzo za te miłe słowa :)
UsuńJa sama w rodzinie też miałam podobną historię, gdy jedno z małżeństwa zmarło niedługo po drugim. To smutne, a jednocześnie piękne. W każdym razie jak długo Hermiona i Draco będą się kochać, tak długo znajdą w sobie siłę na przetrwanie trosk :)
Co do zakończenia - milczę, bo sama jeszcze nie wiem na 100%, jakie będzie ;)
Na kolejny rozdział trzeba będzie jeszcze poczekać. Obecnie mam urwanie głowy i nie wiem, na co się zdecydować, żeby wszystko nadrobić. Obstawiam, że dodam coś dopiero w czerwcu.
Pozdrawiam :)
Droga Marzycielko!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wiesz, ale to dzięki tobie zaczęła się moja przygoda z Dramione. To ty sprawiłaś, że polubiłam ten paring i zaczęłam czytać inne blogi. Ba!
Założyłam dwa własne. Przeczytałam rozdział 27 i czekałam dłuuugo na kolejny. Mijały jednak dni, tygodnie, w końcu miesiące i nic się na twoim blogu nie ukazywało. Szczerze mówiąc, przestałam go śledzić i byłam pewna, że najzwyczajniej go zawiesiłaś. Pewnego dnia, zupełnie przychodzę i niespodzianka! Kolejny rozdział!
Dziękuję, że to zrobiłaś.
Pisz dalej byle nie z taką przerwą :)
Pozdrawiam i życzę weny.
dramione-something-real.blogspot.com
Bardzo było mi miło czytać takie wyznanie. Ja Tobie również dziękuję i cieszę się, że mogłam Cię przekonać do tego paringu.
UsuńDługie przerwy niestety były, są i będą. Może dopiero w wakacje to trochę nabierze tempa. Mimo moich długich nieobecności, postaram się zawsze wracać :)
Pozdrawiam.
Ostatnio zaczęłam czytać Twojego bloga i muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Podziwiam Twoje pomysły i styl pisania. Świetnie się czyta :). Ja dopiero zaczynam i daleko mi do Twojego poziomu, ale byłabym wdzięczna, gdybyś poświęciła mi minutkę i napisała co sądzisz o moim opowiadaniu. Zależy mi na ocenie kogoś, kto się zna. Mój blog:
OdpowiedzUsuńhttp://harrypottercobylodalej.blogspot.com/
Dziękuję, jeżeli naprawdę przeczytałaś któryś z moich rozdziałów. Co do odwiedzenia Twojego bloga - chyba nie znajdę czasu, przynajmniej na razie.
UsuńPozdrawiam.
kochana czemu nie działa spamownik?
OdpowiedzUsuńChciałam powiadomić o NN na http://pokochac-lotra.blogspot.com;(
Oj, nie wiem, u mnie wszystko działa ;) W każdym razie dzięki za powiadomienie. Zajrzę na Twój blog za niedługo ;)
UsuńŚwietny rozdział :) Czekam na next'a. Zapraszam też na moje opowiadanie o Dramione http://iloveyouforeverdramione.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńUważaj, bo uwierzę, że to nie jest zwykły spam.
Usuńkiedy nowa notka? :P
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie wiem. Postaram się, aby była w czerwcu, jak już do szkoły nic nie będzie trzeba robić, ale którego nie mogę powiedzieć. W każdym razie w rozdziale znajdziecie coś, co może wynagrodzi Wam tyle czekania ;)
UsuńBoże, spotkają się ♥ idvbsbdchavscgvsdytalsiugdcasfycascvcasdclvsdlcvasldgv chce już rozdział! :D
UsuńZapraszam serdecznie na Rozdział 009 „Wyjaśnienia” na adres bloga: http://pokochac-lotra.blogspot.com. Życzę przyjemnej lektury!
OdpowiedzUsuńco ja mam problem ze Spamiwnikiem?
Przeczytałabym całość (tzn. nie całość bloga, a rozdziału - na całego bloga czasu nie mam :D), ale na początku od razu w oczy poraziły mnie niepoprawnie odmieniane nazwiska, Marzycielko :P. Jakoś tak odstraszyło mnie to od lektury, przepraszam...
OdpowiedzUsuńNa pwn powinnaś znaleźć zasadę odmieniania nazwisk anglojęzycznych :).
Nic się nie stało, masz świętą rację. Pogrzebałam trochę w necie i natrafiłam na stronkę, gdzie są poprawnie odmienione nazwiska, a więc liczba tego typu błędów się zmniejszy ;) Dzięki za zwrócenie uwagi.
UsuńI, tak nawiasem mówiąc, odradzam Ci czytanie tego bloga. Oczywiście cieszę się, że tutaj weszłaś, jednak to opowiadanie jest dla mnie głównie odskocznią i nie należy się po nim spodziewać czegoś specjalnie ambitnego. Takie tam romansidło z lepszymi i gorszymi pomysłami. Mam do niego sentyment, ale przy pisaniu nie daję z siebie wszystkiego. Wolę swój zapał przeznaczyć na ocenialnię i inne twory, takie jak odcienie czerni, które uważam za bardziej udane, niż ten blog. Wybór oczywiście należy do Ciebie ;)
Pozdrawiam.
Marzycielko zakazuje Ci tak mówić!
Usuńtakie tam romansidło z lepszymi i gorszymi pomysłami?!
Kobieto! Nie wolno Ci tak mówić!
To opowiadanie jest mega. I polecam je każdemu fanowi Dramione.
Ja sama zarwałam całą noc na czytanie, i ani trochę nie żałuję.
Jeśli zawiesisz tego bloga to chyba utopię się w kałuży :c
chce już nowy rozdział, błagam :c
Wiesz, nie zamierzałam czytać całości, bo rozdziałów masz od groma, a ja fanką Dramione nigdy nie byłam :P. W życiu chyba tylko ze dwa fanfiki z tym pairingiem przeczytałam i chociaż pod większością względów były dobrze napisane, to jakoś i tak miałam mieszane uczucia. Jak znajdę czas, to może kiedyś na odcienie czerni zajrzę :).
UsuńBardzo mi miło, Zuzanno, że tak uważasz ^^ Ale ja, jako autorka, patrząc z perspektywy innych opowiadań, widzę, że ten blog nie do końca mnie satysfakcjonuje. Oczywiście nie mam zamiaru go zawiesić, bądź spokojna. Nowy rozdział... nie wiem kiedy będzie. Do głowy przychodzą mi coraz to nowsze pomysły i ledwo mam czas na te stare. Ale nie zawieszę bloga, nie po tym wszystkim ;)
UsuńOczywiście, Noisiu, tylko tak przestrzegałam na przyszłość ;) Zapraszam na odcienie, ale tylko, jak będziesz miała czas i chęci ;)
Aż brak mi słów ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam rówież o sibie ;)
http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/
Jaaasne.
UsuńZapraszam serdecznie na Rozdział 010 „życiowe cele” na adres: http://pokochac-lotra.blogspot.com ! życzę przyjemnej lektury!
OdpowiedzUsuńJakieś problemy ze Spamownikiem;/
no i jak ten rozdział? :c
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja dostaję depresji nie widząc nowego rozdziału? :o
OdpowiedzUsuńMam zaszczyt zaprosić na nowy Rozdział 11 „ Trudna rola żony” na bloga: http://pokochac-lotra.blogspot.com ! Życzę przyjemnej lektury.
OdpowiedzUsuńcoś ten Twój spam nie działa;/
nie Zuzzaa nie tylko TY.
Zostałaś nominowana do Liebster Award :) więcej informacji na
OdpowiedzUsuńczekalam-na-ciebie-cale-swoje-zycie.blogspot.com
Gosia Rak (niegdyś anonimowa Grygorda ;) )
Ej, tęsknimy :C
OdpowiedzUsuńDobre wieści - rozdział pojawi się dziś albo jutro. Cieszę się, że czekacie :)
UsuńCześć.
OdpowiedzUsuńNa Twojego bloga trafiłam przypadkiem, ale cieszę się z takiego zbiegu okoliczności. Piszesz świetnie, masz na prawdę wielki dar, którego nie wolno Ci zmarnować! Pisz dalej, a na pewno dobrze na tym wyjdziesz.
Notka faktycznie refleksyjna, ale to w niczym nie przeszkadza. Nie zauważyłam żadnych błędów ortograficznych. Co prawda nie zwracałam na to specjalnej uwagi, ale gdyby było coś rażącego, zauważyłabym ;D
Pozdrawiam :)
Zajrzyj do mnie:
http://opowiesc-ksiecia.blogspot.com/
Dziękuję ;)
Usuń:C
OdpowiedzUsuńWiem, że zawiniłam, ale bardzo mi miło, że tak czekasz na nowy rozdział. Na całe szczęście jest on już prawie gotowy :)
UsuńJejkuuu, huraa! :D
UsuńTeraz pozostaje mi czekać niecierpliwie :)
Że what? Ron i Luna??? Hahahahahahah!
OdpowiedzUsuńnatropiepottera.bloog.pl