Draco nie mógł zostać na długo.
Każda minuta nieobecności w domu kumulowała ryzyko. Chwilę poświęcił na to, aby
usiąść z Hermioną w kuchni, wypić z nią kawę i posłuchać o ciąży oraz
wychowywaniu ich dziecka. Pod koniec resztki lodu w jego oczach stopniały.
Czuł, że wreszcie wyrwał się z tej ciemności, która uwięziła go w sobie, gdy
przywdział szatę śmierciożercy. To straszne, że przez jakiś czas myślał, że już
nie dany mu będzie dar odczuwania emocji. Kiedy spoglądał w jaśniejące oblicze
opowiadającej dziewczyny, miał także wyrzuty sumienia, że wpierw potraktował ją
tak szorstko — ale była jego przypomnieniem, żywym dowodem, że niegdyś wcale
nie był taki pusty w środku. Teraz tą nicość zalało ciepło.
Wiedział jednak, że noc zapada nad
światem równie łatwo jak dzień.
Na początku po ich rozłące pocieszał
się myślą o swojej ukochanej. Szeptał jej imię do poduszki i podnosił różdżkę
na buntowników, mając przed oczami jego wspólną przyszłość z Hermioną. Ale to
nie wystarczyło. Mógł tak się bawić miesiąc, dwa, lecz dziewięć to było zbyt dużo. Mrok zalał
jego najjaśniejsze myśli. I chłopak obawiał się, że tym razem będzie podobnie. Przez
jakiś czas pozwoli sobie na nadzieję, jednak nawet ona potrafi umrzeć,
zmieniając go na powrót w zimną maszynę. Nie chciał tego. Bardzo tego nie
chciał. Miałby zapomnieć ciepło swojego słońca? Miałby ponownie narazić
Hermionę na troskę widzenia go w takim złym stanie? Miałby odwrócić się plecami
do swojej córeczki?
Córeczka. Ta dziewczynka lekka jak
piórko w jego ramionach, która sprawiła, że jego serce zabiło żwawo, była
kolejnym powodem, dla którego nie mógł znów zatracić się w ciemności. Tylko czy
myśl będzie dostatecznie silna?
—
Wrócę tutaj — szepnął nagle, gdy stał już w drzwiach, a Hermiona
opiekuńczo zapinała mu guziki płaszcza. Na jego słowa uniosła głowę, zaskoczona
i niepewna.
— Bardzo bym chciała, ale ryzyko…
— Czym jest życie bez ryzyka?* —
Położył jej dłonie na ramionach, ujawniając nadzieję, której nie można się było
oprzeć. — Posłuchaj, znam wiele nawyków ojca. Będę wiedział, kiedy się wymknąć.
Poza tym opanowałem już oklumencję. Nie wedrze mi się do głowy.
— A twoja mama?
— Nawet jeśli zauważy moje
wymknięcie, nie wyda mnie. Ma dosyć ojca tak samo jak ja — przekonywał Draco, a
dziewczyna w końcu skinęła głową i pozwoliła sobie na niemal uwodzicielski
uśmieszek. Ona także marzyła o ponownym zobaczeniu ukochanego.
— W takim razie kiedy?
— Postaram się za jakieś dwa
tygodnie. Nie mogę podać konkretnej daty.
— No dobrze. Będę czekać, kochanie.
— Uniosła głowę i ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku, którego ognisty
smak nie schodził jej z warg nawet wtedy, gdy Draco zniknął w fałdach ciemności
nocy.
Hermiona po raz kolejny nie
wiedziała, jak ma dziękować Druelli, która znów sprawiła jej niesamowitą
radość. Draco był u nich zaledwie godzinę, ale to wystarczyło, aby przez
następne dni była we władaniu dobrego humoru. Zastanawiała się tylko, dlaczego
znów nie została uprzedzona o wizycie ukochanego. Zapytana o to pani Black
uśmiechnęła się kącikiem ust i odparła, że dziewczyna mogłaby spróbować ją
powstrzymać.
Te dwa tygodnie minęły spokojnie.
Draco zjawił się dwa dni po terminie. Hermiona szybko go wpuściła, a potem
rzuciła się mu na szyję. Tym razem czuła, że obejmujące ją ręce i przyciskające
się do jej policzków usta należą do chłopaka, w którym się zakochała.
Kiedy skończyli czułe powitanie,
udali się do pokoiku ich córeczki. Draco lubił trzymać małą w ramionach.
Wcześniej miał wątpliwości, czy powinien, ale teraz wyszła z niego natura ojca.
— Będę dla ciebie lepszym tatą niż
był dla mój — obiecał małej Druelli, patrząc w jej oczy z rodu Malfoyów.
Dziewczynka w odpowiedzi położyła mu delikatną rączkę na brodzie. Hermiona
patrzyła na to z radością. Była pewna, że Draco zostanie dobrym ojcem. Nie
mogła się już doczekać chwili, kiedy wojna się skończy, a oni będą mogli
zamieszkać we trójkę i czuć się jak prawdziwa rodzina.
Nagle na myśl jej przyszła pani
Black. Czy można było ją zostawić samą i zamieszkać gdzie indziej po tym, ile
jej zawdzięczała? Nie. Dziewczyna obiecała sobie, że jakoś to załatwią, aby jej
opiekunka na tym nie ucierpiała.
— Skoro czujesz się tatą, to poćwicz
zmienianie pieluch — rzuciła tymczasem do Dracona, który zrobił nieco
zakłopotaną minę, ale wykonał jej rozkaz. Hermiona dusiła w sobie śmiech,
widząc jak chłopak niezręcznie i z przesadną ostrożnością przewija ich córeczkę.
Jednak gdy w końcu skończył, pocałowała go w zaróżowiony policzek.
Kolejna wizyta miała być już jutro.
Chyba już ostatnia w tę wiosnę. Draco uwielbiał tę godzinę czy dwie pod dachem
swojej babci, ale wiedział, że zbyt częste wymykanie nie pozostanie
niezauważone. Musieli na jakiś czas z tym skończyć.
Ostatnio kwestia jego
śmierciożerstwa została w cieniu. Już od kilku tygodni nie był na żadnej misji.
Powinien się cieszyć, ale ten fakt go niepokoił . Lucjusz także rzadko wybierał
się na zewnątrz. Voldemort od dawna nie odwiedzał ich rezydencji. Wcześniej
wieści ze świata napływały falami, a teraz? Jakaś dziwna cisza. W powietrzu
zawisło jakieś napięcie. Czyżby losy tej wojny zbliżały się do decydującego
momentu?
Z jednej strony Draco cieszył się z
tego powodu, bo w końcu wojna potrafiła jedynie niszczyć. Zaś z drugiej obawiał
się, że będzie musiał stanąć na polu bitwy nie po tej stronie, za którą było
jego serce. Czy miałby dość odwagi, aby podczas walki zmienić sojuszników?
Gdyby w grę wchodziła Hermiona.
Z myślą o niej ubrał płaszcz i
zaczynał przemykać pomiędzy ginącymi w mroku konturami mebli. Tylko osłona nocy
pozwalała mu na wymknięcie się. I gdy był już niemal przy drzwiach, usłyszał
zimny głos:
— Synu, gdzie idziesz?
Zamarł, powtarzając sobie, że musi
obleć się w opanowanie, inaczej zostanie stracony.
— Umówiłem się z Pansy — powtórzył
wymówkę wymyśloną wcześniej na awaryjny moment. — Możliwe, że wrócę po północy.
Rozległ się świst różdżki i ciemność
rozświetlił błysk żyrandola. Lucjusz stał nieopodal w luźniej koszuli i z dwoma
kieliszkami w dłoniach. Uśmiechał się lekko, choć jego mina wciąż należała do
nieprzeniknionej.
— Poczekaj jeszcze chwilę i napij
się ze mną. Chciałbym z tobą porozmawiać. — Skinął głową na wyhaftowaną we
wzorki smoków kanapę, a Draco wiedział, że nie powinien odmówić temu
zaproszeniu. Dlatego posłusznie usiadł na kanapie, na wszelki wypadek
pogrubiając mury wokół swojego umysłu.
— Stało się coś? — spytał, marszcząc
brwi. Przed odpowiedzią, Lucjusz wręczył mu kieliszek, w którym błyszczał
rubinowy napój.
— Lepiej się napij, zanim usłyszysz
te wieści — poradził, a Draco poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku. Nie
pasowało mu zachowanie ojca. Owszem, lubował się on w winie, ale nigdy nie
częstował nim syna. Teraz wydawał się zbytnio życzliwy. Jakby próbował naprawić
więzi pomiędzy nimi, choć jego oczy pozostawały chłodne.
— Na randce powinienem być trzeźwy.
Poza tym Pansy nie lubi, jak piję. Poczuje ode mnie odór alkoholu i może być
zła. — Chłopak skrzywił się z teatralną przykrością. Nie chciał pić tego wina.
— Bądź mężczyzną! — Lucjusz wrócił
na swój naganny ton mówienia, ale widać było, że wciąż zależy mu na tym, aby
jego syn się napił. Jakby bez tego nie mógł kontynuować. Draco czuł nasilający
się niepokój.
—
Ojcze, mógłbyś przejść do rzeczy?
— Wedle życzenia. — Szczupłe dłonie
mężczyzny błyskawicznie wyjęły różdżkę. Jego syn próbował zareagować tym samym,
lecz nie zdążył. Zaklęcie przygwoździło go do kanapy. Nie mógł poruszyć ani
nogami, ani rękami. Pozostało mu jedynie gniewne spojrzenie i szybko bijące
serce.
Lucjusz podszedł do niego z
uśmieszkiem satysfakcji na wargach i przytkał do ust chłopaka kieliszek. Draco
z całych sił zaciskał usta i pluł czerwonym płynem jak krwią, ale ojciec ostatecznie
zdołał wlać mu do gardła trochę wina, które smakowało dziwacznie. Zakręciło mu
się w głowie. Poczuł się, jakby ktoś obcy wdarł się do jego wnętrza i zamierzał
go zdradzić.
Hermiona wypatrzyła przez okno
stojącego przed furtką chłopaka, więc z radością podbiegła do drzwi i otworzyła
je. Kiedy podszedł do światła bijącego z wnętrza domu, zauważyła, że uśmiecha
się szeroko. Odwzajemniła to.
— Co cię tak cieszy? — spytała,
ujmując jego twarz w dłonie i wciągając go do środka.
— Ty — mruknął, a dziewczyna
odniosła wrażenie, że on skanuje jej twarz. Postanowiła przypieczętować ich
powitanie pocałunkiem, ale kiedy się nachyliła, chłopak cofnął się o mały
kroczek. Zamrugała, a potem zacisnęła usta, gdy poczuła, że w jej brzuch wbija
się twardy koniec różdżki.
Oddech zatrzymał jej się w piersi.
— Draco…? — W pierwszej chwili
pomyślała, że znów go utraciła, ale patrząc dłużej w te szare oczy, odnalazła w
nich obcy błysk, znacznie zimniejszy niż ten, który widziała dwie wizyty temu. —
Kim jesteś?!
— Nie krzycz — poprosił dziwnie
spokojnie, naciskając różdżką na brzuch Hermiony i zmuszając, by cofnęła się
pod ścianę. Magiczny patyk wykonał nieprzyjemną wędrówkę po jej ciele,
przesuwając się pomiędzy piersiami, łaskocząc szyję i wbijając się lekko w podbródek, który dziewczyna była zmuszona unieść wyżej. Nie chciała sobie pozwolić
na drżenie, ale nie mogła powstrzymać zimnego dreszczu na plecach.
Miała nadzieję, że Druella
zareaguje, ale kobieta specjalnie udała się do swojej sypialni i pogrążyła się
w lekturze, aby zakochani czuli się bardziej intymnie. Poza tym oprawca mówił
niemal szeptem, a ona nie mogła krzyknąć, póki różdżka była skierowana w jej
stronę. Może jednak pani Black za jakiś czas coś usłyszy, może się zaniepokoi?
— Dlaczego jeszcze żyjesz? — spytał
złowrogo mężczyzna, ukrywający się w ciele Dracona. — Takie pijawki jak ty
umieją przyssać się do życia. Ale nie martw się, zaradzę temu. Właściwie
powinienem zabić cię już dawno, gdy pierwszy raz weszłaś w drogę mojemu synowi.
Wiesz, marzyłem o dziecku, które wychowam na dumnego arystokratę i które osławi
moją rodzinę w oczach Czarnego Pana. Ale musiałaś zabrudzić Dracona tymi swoimi
szlamowatymi rękami. Teraz widzę, że nigdy nie był mi całkowicie posłuszny. Nie
będzie z niego pożytku. To ty wydałaś na niego ten wyrok. I na siebie, i na
dziecko.
Nie, tylko nie Druella!
— Dziecko? — pisnęła Hermiona z
oczami połyskującymi łzami, które wywołały ostre jak nóż słowa Lucjusza
Malfoya. W spojrzeniu swojego oprawcy widziała bezwzględność. Nie zawaha się
skrzywdzić wnuczki. — Błagam, nie!
— Zamknij się — poradził mężczyzna,
niespodziewanie rzucając zaklęcie, które uderzyło w brzuch dziewczyny jak
twarda kostka lodu. Zgięła się w pół, masując obolałe miejsce.
— Potworze… — wysapała, za co
została mocno spoliczkowana. Tym razem Lucjusz nie uciekał się już do czarów.
Bezradność odbierała pannie Granger sił, dlatego upadła na ziemię. Zaraz
poczuła, że dłoń mężczyzny ciągnie ją za włosy, by mogła spojrzeć mu w oczy.
— Obiecuję ci, że będziesz żebrać o
śmierć tymi twoimi szlamowatymi ustami — szepnął, przesuwając szorstkim
kciukiem po powierzchni jej wargi. Jeszcze nikt nigdy nie okazywał dziewczynie
takiej nienawiści. Strach sparaliżował jej ciało, choć wiedziała, że musi za
wszelką cenę ocalić córeczkę.
— Zostaw ją!
Nagle coś świsnęło, a Lucjusz został odrzucony
w bok; jego szata załopotała przy tym ruchu. Za nim pojawiła się wyprostowana z
napięcia sylwetka pani Black, która trzymała w pogotowiu różdżkę. Wyraz jej
twarzy był zacięty. Kobieta zamierzała bronić swojego domu i podopiecznych.
Malfoy gruchnął o ziemię, a z jego
gardła wydobył się jakiś szyderczy śmiech. Hermiona czym prędzej się podniosła,
wciąż jeszcze drżąc na ciele i mierząc wybawczynię wdzięcznym spojrzeniem. Nim
Druella rzuciła kolejne zaklęcie, mężczyzna krzyknął:
— Możecie wejść!
Zaraz został sparaliżowany drętwotą,
ale do środka wdarło się dwóch nieznajomych w czarnych szatach. Hermiona
przeklęła w myślach. Dom otaczało zaklęcie — mógł do niego wejść jedynie ktoś
zaproszony z obecnych w środku. Ci dwaj pewnie skryli się w mroku i czekali na
odpowiedni moment.
Każdy z nich zwrócił różdżkę na
jedną z kobiet. Druella rozpoczęła zaciekły pojedynek, ale Hermiona nie miała
przy sobie różdżki, więc nie mogła walczyć. Uchyliła się przed jednym
zaklęciem, ale drugiego już nie zdołała uniknąć. Upadła na ziemię, zachowując
świadomość, jednak nie mogąc poruszyć żadnymi kończynami. Zadowolony
śmierciożerca kopnął ją, a ona przeturlała się lekko w bok, niemal nie czując
bólu. Oprawca uznał, że dziewczyna została unieruchomiona, więc pomógł
Lucjuszowi odzyskać władzę nad ciałem.
Tymczasem Druella z klasą pokonała
swojego przeciwnika, który wylądował nieprzytomny na schodach. Miała już swoje
lata, ale wciąż płonęła w niej siła. Niestety teraz stali przed nią aż dwaj
wrogowie. Dysząca kobieta rzuciła leżącej bez ruchu podopiecznej smutne, ale
odważne spojrzenie i rozpoczęła niebezpieczną grę. Dom wypełniła pajęczyna
błysków. Na początku udawało jej się odpierać ataki, jednak przewaga
przeciwników dała o sobie znać. To Lucjusz ostatecznie zadał cios.
Dumną i naznaczoną zmarszczkami
twarz Druelli okryła zielona poświata tuż przed tym, jak kobieta wydała z
siebie ostatnie, wojownicze westchnięcie i osunęła się na ziemię jak
zaczarowana, by zasnąć na zawsze.
,, Nawet członek czystokrwistej i
wiernej mu rodziny nie miał pewności, że jest bezpieczny.’’
Oczy Hermiony rozszerzyły się do
granic możliwości.
Nie! — chciała krzyknąć, ale jej
usta pozostały nieruchome, jakby były zalane zastygłym woskiem.
* słowa oczywiście autorstwa Syriusza, ale użyłam ich, bo dobrze pasowały do sytuacji.
Uprzedzam, że zaczyna się najokrutniejsza część tej historii. Ktoś musiał zginąć. Mnie też ciężko było pozbyć się Druelli, ale... cóż, to było zaplanowane już od dawna.
Planuję jeszcze 3 rozdziały + epilog.
Następna notka pojawi się w okolicach czwartku-piątku :)
EDITt:
Myślałyście kiedyś o pracy w ocenialni? Jeżeli ktoś z was miałby czas i chęci wypróbowania siebie, gorąco zapraszam do przyjrzenia się zakładce ,,rekrutacja'' na Ocenach Opowiadań. Przyda nam się każda para rąk do pomocy ^^
EDITt:
Myślałyście kiedyś o pracy w ocenialni? Jeżeli ktoś z was miałby czas i chęci wypróbowania siebie, gorąco zapraszam do przyjrzenia się zakładce ,,rekrutacja'' na Ocenach Opowiadań. Przyda nam się każda para rąk do pomocy ^^
o Boże mój kochany.
OdpowiedzUsuńo kurcze blade.
Nie wierze, że to zrobiłaś... Nie mogę sobie wyobrazić jak dalej będzie to wyglądało.. Co z Draco? Co z Hermioną i małą?
Na końcu oczywiście poleciały łezki, tak bardzo polubiłam Druelle..
Rozdział cudowny, gratuluję, śmiało możesz być z siebie dumna :)
Najchętniej już teraz przeczytałabym kolejne rozdziały.
Chociaż trochę mi smutno, że to już koniec.. Twoje dramione było pierwszym, jakie przeczytałam. :3
Boję się jakie zakończenie dla nas szykujesz. Mam nadzieje, że skończysz to szczęśliwie dla Draco, Hermionyy i malutkiej Druelli :)
Należy się im wreszcie :>
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Dziękuję ślicznie za opinię :) Ja sama po napisaniu tego rozdziału miałam ochotę siebie spytać ,,co ja zrobiłam''? xD
UsuńNaprawdę było pierwszym? Cóż, z własnego doświadczenia wiem, że takich się nie zapomina. Tym bardziej się cieszę :)
Zakończenie postaram się zrobić... wyważone.
Pozdrawiam.
O nie... to niemożliwie, ja to Druella nie żyje?!
OdpowiedzUsuńjestem w kompletnym szoku, ale muszę przyznać, że rozdział jest obłędny, brak mi słów. jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że piszesz wspaniale i już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ♥
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Bardzo Ci dziękuję za miłą opinię :)
UsuńPozdrawiam.
Wdech . Wydech .
OdpowiedzUsuńWdech . Wydech.
Wdech. Wydech.
Jezuu ...
Jak mogłaś ? :( Dlaczego to zrobiłaś ? To okrutne.
I co teraz będzie? Z Hermioną, skoro leży na podłodze unieruchomiona i bez rozdzki ? Co z dzieckiem? Druella już ich nie obroni...
Draco jest zapewne uwięziony ...
Wybacz, ale nie stać mnie już na dłuższy komentarz :(
Pozdrawiam !
Dziękuję mimo wszystko za wypowiedź i cieszę się, że udało mi się was zaskoczyć ;)
UsuńPozdrawiam.
Jezuuuu... jak ja mam to przeżyć?? Jakos dam radę.... Ale co teraz będzie. Musze wiedzieć jak najszybciej, dlatego błagam Cie dodaj rozdział jak najszybciej :) Hermiona leży na ziemi, dziecko jest w niebezpieczenstwie, Druella nie żyje..... Tyle emocji...
OdpowiedzUsuńjuż tylko 3 notki i epilog... no nieeee.....
Weny, Pozdrawiam, Lili :)
ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com
Dziękuję za komentarz. Rozdział powinien pojawić się dziś wieczorem.
UsuńPozdrawiam :)
Twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych. Każdy rozdział jest uzupełniającym układankę magicznym puzzlem...Nie mogę uwierzyć w śmierć Druelli...Zdążyłam się przyzwyczaić do tej starszej pani:( Drżę o Hermionę i malutką...Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie również na swojego bloga:
http://nieziemska-milosc-draco-i-hermiony.blog.onet.pl/
Pozdrawiam ciepło!
Dziękuję bardzo ^^
UsuńPozdrawiam.
Hej. Bardzo podoba mi się nastrój w jakim prowadzone jest twoje opowiadanie. Gdy między Draconem i Hermioną było wszystko dobrze to zaraz wkradał się jakiś nieoczekiwany wątek, który wszystko psuł. Ale podoba mi się to, bo trzymasz czytelnika w napięciu. Co do rozdziału to szkoda mi starszej Druelli, polubiłam jej postać. Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wypadków.
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę to zapraszam do mnie:
http://nietypowa-slizgonka-alex.blog.pl/
Życzę weny
XXX
Dziękuję, jeśli rzeczywiście przeczytałaś choć jeden rozdział. Nie jestem jednak zainteresowana Twoim blogiem.
UsuńPozdrawiam.
Hej! Wybacz, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale byłam u kuzynki na wakacjach.:)
OdpowiedzUsuńRozdział mnie po prostu zaczarował! Tyle emocji! Pięknie!<3
Draco jest uroczy, jeśli chodzi o jego córeczkę. Tak bardzo kocha ją i Hermionę! To takie wspaniałe i słodkie!:** Dobrze, że dzięki Mionie i córeczce ponownie zaczął coś czuć.:)
Gdy czytałam o tym, jak Draco zmieniał Druelli pieluchę, uśmiechałam się. Dobry będzie z niego ojciec. Mimo, że Lucjusz nie był dla niego wzorem.
No właśnie, Lucjusz! Jak ja go nie znoszę! Strasznie potraktował Hermionę, ale Druellę jeszcze gorzej! Jak on mógł! Bardzo lubiłam Druellę i strasznie mi smutno z powodu jej śmierci. I boję się, co się teraz wydarzy. Hermiona została sama. Z trójka śmierciożerców! To straszne! A jak skrzywdzą ją i małą?! Draco się załamie!
Dlaczego przerwałaś w takim świetnym momencie? Jestem strasznie ciekawa, co dalej!;)
Szkoda, że to opowiadanie się kończy. Będzie mi go brakować, bo naprawdę je pokochałam!<3
No cóż, to chyba tyle.
Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny!:*
Nic się nie stało. Ten komentarz zdecydowanie nagradza Twoją nieobecność ^^ Dziękuję bardzo za niego.
UsuńTak, mnie również pewnie czasem będzie brakować tego opowiadania...
Pozdrawiam :)
Jesteś okrutna !! Jak mogłaś zabić Druelle??
OdpowiedzUsuńJak mogłaś w takim momencie przerwać ???
Teraz z niecierpliwością czekam na następny rozdział !! :-)
Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl
Tak, zdaję sobie sprawę, że takie posunięcie do łagodnych nie należało, ale... czasami autor musi zrobić coś takiego. Życie to nie bajka ;)
UsuńPozdrawiam.
Znalazłam cię na którymś ze spisów, ponieważ szukałam ChistoRyjki, którą mogłabym podesłać do analizatorni. Niestety, nie udało się. Jesteś jedynym blogiem z tą suodką parką, które posiada sens. Oż, kurde no ;P
OdpowiedzUsuń*który, przepraszam za błąd.
UsuńHm, dziękuję? Zgodzę się z tym, że wśród Dramione można wypatrzyć jakąś perełkę do zanalizowania. Miło wiedzieć, że to nie moje opowiadanie :P
UsuńNaprawę mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda że Druella musiała umrzeć.
Nie spodziewałam się tego.
I co Lucjusz zrobił Draconowi?
Musiał siłą wedrzeć się do jego wspomnień.
Teraz coraz batdziej boje się o Hermionę i jego małą córeczkę.
Mam nadzieję, że nie będzie zbyt drastycznie.
Zszokowałaś mnie tymi wszystkimi wydarzeniami i aż jestem ciekawa co jeszcze pokażesz.
Widzę że w wakacje główka naprawdę pracuje.
I cieszę się bardzo.
jedynie smutna wiadomość to fakt, że chcesz zakończyć te historię...
Niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego.
I pozdrawiam serdecznie.
Heh, tak, moja głowa musiała się trochę napracować ;) Dziękuję za opinię. Co się stało z Draconem wyjaśnię w kolejnym rozdziale.
UsuńPozdrawiam :)
No oczywiście, że internet skurczybyk zwiał mi jak dodawałam komentarz, czemu nie -.-'
OdpowiedzUsuńNie będę się rozwodzić drugi raz, wiesz, że piszesz bosko. Cholera wiedziałam, że Druella zginie.. Jestem tylko ciekawa kto uratuje Hermi i małą.
Pozdrawiam, buziaki ;3
Dziękuję mimo wszystko za komentarz ^^
UsuńTak, Ty pierwsza na to wpadłaś, brawo!
Pozdrawiam.
Przeczytałam opowiadanie jednym tchem. Trochę mi to czasu zajęło, ale w końcu mamy wakacje, mnóstwo wolnego czasu, więc mogłam poświęcić jeden dzień na te 32 rozdziały.
OdpowiedzUsuńZupełnie szczerze chcę powiedzieć że pomysł na to, aby dzieci znały się od małego jest zwyczajny. Nic takiego, widziałam już parę opowiadań które zaczynały się podobnie. Wliczam w to również moje, które na razie grzecznie siedzi w folderze na moim komputerze, zanim będę gotowa je opublikować, haha ;) Bal? również w pewnym sensie oklepany. Ale dziewczyno, to, jak ty potrafisz pisać, jak to wszystko skleiłaś i.. no nie, nie potrafię znaleźć słów na opisanie tego. Z typowego, oklepanego pomysłu który wcale nie wymaga aż tyle wyobraźni zrobiłaś coś pięknego. Możnaby powiedzieć, że ze szkicu zrobiłaś arcydzieło.
Historia ciągnie się dość długo, 32 rozdziały to nie byle co. Wydaje mi się, że tak jak piszesz, powinien powoli nadejść koniec tej historii. Pewnie inni czytelnicy chcieliby ją dalej ciągnąć, ale po co? Tak to jest, nawet najpiękniejsze historie mają swój koniec. Twoja jest cudowna, i ze zniecierpliwieniem czekam na te ostatnie 3 rozdziały i epilog. Wszystko rezegrałaś idealnie - od pierwszych rozdziałów, aż po ten, i jestem pewna, ze uda ci się zakończyć opowiadanie z klasą :)
Mam nadzieję, że twoje kolejne historie ujrzą światło dziennie już niedługo, bo bardzo chciałabym przeczytać jeszcze coś twojego autorstwa :)
Pozdrawiam :*
Wiesz, to chyba jeden z najpiękniejszych komentarzy jakie zdarzyło mi się w życiu przeczytać. Bez obrazy oczywiście dla moich innych czytelników, którzy są kochani, ale Twoje słowa sprawiły mi strasznie dużo radości. Dziękuję! Dziękuję za poświęcenie czasu na moje opowiadanie i za tyle miłych słów.
UsuńMotyw przyjaźni w dzieciństwie kiedyś zdawał mi się oryginalny - obecnie coraz więcej powstaje takich historii. Natomiast bal to zdecydowanie przereklamowana sprawa. Dlatego bardzo się cieszę, że mimo wszystko moje opowiadanie Ci się spodobało.
Też uważam, że ciągnięcie historii na siłę nie ma sensu. Trzeba wiedzieć, kiedy skończyć.
Co do moich innych tworów - mam w planach za jakiś miesiąc ruszyć nowego bloga. Też potterowskiego, ale już nie Dramione. Mam nadzieję, że uda mi się wytrwać przy tym pomyśle. Oczywiście już teraz serdecznie Cię na niego zapraszam. Jeśli go założę, dam linka na tym blogu ;)
Pozdrawiam :)
O Boże!!! Właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały! Jesteś niesamowita. Twoje opowiadanie jest niesamowite! Idealne. Aż ciężko jest mi teraz opisać swoje emocje wywołane tym rozdziałem. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Błagam cię, żeby było to niedługo. Mam ogromną nadzieję, że wszystko dobrze się potoczy. Życzę jeszcze weny na te kilka ostatnich rozdziałów. I mam nadzieję, że napiszesz jeszcze niejedno opowiadanie (już niekoniecznie Dramione). Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuń-AGS
Bardzo dziękuję, że zainteresowałaś się tym blogiem ;) Przed chwilą pojawił się nowy rozdział, a przed nami jeszcze dwa posty do końca. I oczywiście na tym nie kończę przygody z blogowaniem ;)
UsuńDruella umarła... :(
OdpowiedzUsuń