Kropla deszczu - delikatna, zadziwiająco ciepła,
prześlizgująca się po jej policzku.
Hermiona rozchyliła sklejone słodkim snem powieki, chcąc
zetrzeć mokrą strużkę, gdy wtem jej palce natrafiły na dłoń – ze zdumieniem
zrozumiała, że przyjemny dotyk, który czuła na sobie przez najbliższą chwilę,
należał do pochylającego się nad nią chłopaka.
Obydwoje leżeli w splątanej przez ich igraszki pościeli, a
na nagie ciała zakochanych padały promienie wchodzącego słońca. Wsparty na
łokciu i mający na głowie zabawne siano z włosów Draco muskał palcem jej
policzek, a robił to z taką delikatnością, jak gdyby jej skóra została utkana z
jedwabiu. W jego oczach lśniły rozluźnione drobinki czułości.
Hermiona półprzytomnie przyciągnęła do ust jego dłoń i
złożyła na niej słodki pocałunek.
- Wiesz, że jesteś wspaniała? – spytał cicho Ślizgon, kiedy
otrząsł się ze zdumienia jej gestem. Teraz spoglądał w oczy dziewczyny z lekkim
uśmiechem zachwytu na wargach. Ona również czuła w sobie potęgę błogości i
zadowolenia. Zeszła noc zesłała na nią ogień siły. Tak bardzo się cieszyła, że
wreszcie mogła skosztować całego Dracona.
- Wiesz, że cię kocham? – Ujęła jego twarz i musnęła jego
usta. Chłopak westchnął z radości, przyciągając ją bliżej do siebie. Przywarła
do jego ciała, wdychając zapach miętowego szamponu, którym było przesiąknięte.
Draco poczuł, że cudownie jest trzymać ją tak niedaleko swojego bijącego z
pragnienia serca.
Jeszcze przez chwilę.
Rozstanie nie było łatwe. Sądzili, że po utonięciu w swoich
ramionach na całą noc, będą czuli się lżej, szeptając pożegnanie w blasku
poranka. Ale tak się nie stało. Te wspólne chwile jedynie ich rozpaliły.
Hermiona nie miała zamiaru puszczać jego bladych dłoni – chyba wolała już
śmierć. Draco również ociągał się z odwróceniem się do niej plecami. Przez
dłuższy moment trzymali się za ręce i wpatrywali się w swoje oczy, jakby cały
świat poza nimi przestał istnieć.
Druella chrząknęła znacząco. Jej również serce się krajało
na myśl o rozłące tych zakochanych gołąbków, jednakże zdawała sobie sprawę, że
jej wnuk musi jak najszybciej wrócić do domu. Już i tak balansował na granicy.
Para pocałowała się po raz ostatni, ocierając sobie nawzajem
z policzków łzy.
- Wróć do mnie – poprosiła ledwo dosłyszalnym szeptem
dziewczyna. Blondyn usiłował ułożyć usta w uśmiech. Szło mu tak dobrze jak z
posklejaniem rozbitej porcelany.
- Póki nie przyjdzie śmierć, pamiętasz? – odpowiedział, nie
szczędząc czułości, a potem skinął głową stojącej na progu babci i rozpoczął
teleportowanie się do domu. Serce Hermiony uderzyło głucho w momencie, w którym
sylwetka chłopaka przeszła ze stadium zamazanego cienia do rozpłynięcia.
- Będę pamiętać – szepnęła do siebie, zaciskając dłonie z tęsknoty.
- Nie warto już tutaj sterczeć. – Druella położyła szczupłą
dłoń na jej ramieniu. – Teraz możesz jedynie żywić się nadzieją.
Hermiona skinęła powoli głową i posłusznie weszła do środka.
Miała wrażenie, że w jej sercu narasta ponura tęsknota.
- Czy mi się wydawało, czy dopełniliście wasz związek? –
spytała tymczasem pani Black z żartobliwym uśmiechem, chcąc rozweselić
podopieczną. Nie do końca jej się to udało, ponieważ policzki dziewczyny
zabarwiły się na różowo, a ona sama wykonała nerwowy ruch dłonią. Głupio się
czuła przy poruszeniu tej kwestii przy osobie dorosłej i to jeszcze tak
poważniej jak Druella.
- Można tak powiedzieć – mruknęła skrępowana, ale na
wspomnienie pocałunków Dracona poczuła się odrobinkę lżej.
W kręgach śmierciożerców zwykło się mówić, że pierwsze
morderstwo zawsze przychodzi najtrudniej. Ale kiedy już przełamie się w sobie
pewną barierę, dalsze zbrodnie idą jak po maśle.
Draconowi nie wydawało się, aby zdołał przywyknąć do
zabijania już po pierwszym razie. Jednakże… kto tam wie?
Okoliczności stania się katem pamiętał jak przez mgłę.
Wiedział, że ojciec zabrał go na misję wraz z dwoma swoimi kolegami. Wlókł się
gdzieś z tyłu w ciemnościach nocy i nie mógł poskromić drżenia w kolanach. W
końcu dotarli do kryjówki ofiar – starej, drewnianej szopy, której drzwi za
sprawą zaklęcia rozpadły się niezwykle łatwo. Potem były już tylko wystraszone
krzyki. Śmierciożercy wywlekli z wnętrza szopy całą rodzinę – przeklinającego
ojca, płaczącą matkę i córkę, która wydawała się zbyt przerażona, aby wydusić z
siebie jakąś gwałtowniejszą reakcję.
Draco nie pamiętał ich twarzy. Pozostali śmierciożercy
zajęli się dorosłymi buntownikami, których posądzali o propagowanie sprzeciwu
wobec zasad Czarnego Pana. On miał zabić tę dziewczynę. Dopiero w momencie,
kiedy trzymał wycelowaną w nią różdżkę i spoglądał w jej bezdennie zlęknione
oczy, ocknął się. Dotarło do niego, że to wcale nie jest koszmar, że naprawdę
znalazł się w takim położeniu i nikt nie jest w stanie mu pomóc. Na domiar
złego obok niego stał Lucjusz z wyczekującą miną, a w dali rozbrzmiewały krzyki
torturowanych rodziców.
- Ta mała na nic nam się nie przyda. Zabij ją – powiedział
ojciec tonem, który ciął nieczułością. Czy Draco miał jakiś wybór? Czy mógłby
oddać życie za nieznajomą dziewczynę, którą i tak czeka śmierć z rąk innego
śmierciożercy? Czy w imię i tak już splamionego honoru był gotów zginąć?
Nie. On musiał żyć. Musiał brać oddechy zatrutego śmiercią
powietrza, aby móc ponownie ujrzeć Hermionę, wpleść palce w jej kręcone kosmyki
i poczuć jej ciepło. Aby nie sprawić jej kolejnej dawki bólu. Aby dopełnić
niewypowiedzianej przysięgi, że wróci do niej.
Dziewczyna leżała na trawie z twarzą bladą jak trup i
szeroko otworzonymi oczami. Poruszała ustami w cichym błaganiu, a jej jasne
kosmyki przylgnęły do spoconej twarzy. Ile mogła mieć lat? Dwadzieścia? Nie
wyglądała wiele starzej od Hermiony.
To porównanie sprawiło, że różdżka w jego dłoni zadrżała.
- Długo każesz mi jeszcze czekać? Zrób to jak mężczyzna! –
warknął Lucjusz, któremu kończyła się cierpliwość. Dziewczyna pisnęła
protestująco. Draco wziął głęboki oddech.
Pierwsze morderstwo zawsze przychodzi najtrudniej.
- Avada Kedavra! –
zawołał dość cicho, jakby natężenie głosu mogło uratować tę nieszczęśnicę.
Niestety. Zielone zaklęcie nie chybiło, odbierając dziewczynie życie. Z urwanym
krzykiem opadła na trawę. Więcej się już nie poruszyła.
Morderstwo smakowało inaczej niż za pierwszym razem. Kiedy
zabijał Pansy, robił to pod wpływem emocji, a jej upadające bez ducha ciało
wydawało się utkane z iluzji. Wówczas prawda uderzyła w niego znacznie później.
Tak samo jak i wina. Uczepił się jednak świadomości, że nie zrobił tego
specjalnie, że wcale nie chciał, że to był jedynie wypadek.
Teraz już nie mógł wmówić sobie podobnych rzeczy. Zabił tę
biedną dziewczynę z ciążącym coraz bardziej poczuciem wagi swojego czynu. Co
prawda działał pod przymusem, ale dobrze wiedział, co się stanie, gdy wypowie
zaklęcie.
Opuścił różdżkę, starając się powstrzymać łzy, aby zadowolić
ojca. Lucjusz westchnął.
- Liczę, że następnym razem zadziałasz szybciej – mruknął
tylko i minął zwłoki, kierując się w stronę swoich kolegów. Krzyki buntowników
już ustały.
- Na pewno – odparł Draco przez zaciśnięte zęby i jeszcze
przez moment wpatrywał się w nieruchomą ofiarę. Zapragnął wziąć ją w ramiona,
błagać o przebaczenie, a następnie pochować w ziemi, aby zachowała choć resztki
godności. Jednakże nie ruszył się z miejsca. Ojciec by tego nie pochwalił.
Zresztą bał się dotknąć ciała, które ostygło z jego winy.
Zamykając wilgotne oczy, obrócił się z łopotem czarnej
peleryny śmierciożercy.
Zabawne. Kiedy kochał się z Hermioną, czuł, że dojrzewa,
jednak dopiero teraz zrozumiał, że stał się mężczyzną.
Hermiona, opierając się o kafelkową ścianę łazienki,
wpatrywała się nie do końca przytomnie w trzymany w dłoni test ciążowy. Wynik
okazał się pozytywny. Czy naprawdę stało się to, o czym myślała z poruszeniem
przez kilka ostatnich tygodni?
Początkowo bagatelizowała objawy. Strata apetytu i zmienny
humor dało się przecież wpisać pod wytłumaczenie tęsknoty za ukochanym.
Zatrzymanie miesiączki też… do czasu. Minęły już dwa miesiące, odkąd Draco wypełnił
ją swoim nasieniem, a wiele czynników wskazywało na to, że powyższe nasienie
przerodziło się w zarodek.
- I jak? – Do łazienki weszła Druella. Miała napięte mięśnie
twarzy, ale trudno było określić, jaki ma stosunek do całej sprawy. Wczoraj
specjalnie pobiegła do pobliskiej apteki po test ciążowy.
- Jestem… Będę mamą – wyszeptała dziewczyna, podziwiając
dźwięk wypowiedzianych słów. Jej oczy błyszczały jak gwiazdy, a ona sama niemal
drżała z podniecenia.
Pani Black zmarszczyła brwi i skinęła głową. Widać już
wcześniej brała pod uwagę tę opcję, w przeciwieństwie do Hermiony, której
świadomość zapłodnienia jakoś uciekła. Kiedy spędzała tę cudowną noc z
Draconem, nie potrafiła myśleć o konsekwencjach. Po prostu poddała się chwili.
Jej głowa cały czas była wypełniona twarzą ukochanego, nic więc dziwnego, że
zapomniała o ważnym szczególe.
Aż miała ochotę uderzyć czołem w ścianę za tę nieuwagę. Jak
mogła nie pomyśleć o owocu miłości? I ktoś kiedyś nazwał ją mądrą?
Dotknęła okrytego koszulką brzucha, w którym wyczuwała
minimalne zaokrąglenie.
- Czy to nie wspaniałe? Urodzę Draconowi dziecko! –
wykrzyknęła z szerokim uśmiechem. Czuła się, jakby ktoś nagle namalował jasną
smugę na szarym płótnie jej obecnego życia.
- Tak, ale pamiętaj, że spadł na ciebie również obowiązek.
Moim zdaniem powinniście poczekać. – Druella przybrała surowszego wyrazu
twarzy, za którym kryła się troska. - Ciąża w czasach wojny ani trochę nie jest
pożądana. Wiąże się z tym niewyobrażalne ryzyko. Dla ciebie i dla niego.
- Nie usunę go! – Hermiona aż się cofnęła. Oczywiście
rozumiała, że obecne czasy są wyjątkowo niefortunne dla małych dzieci. Bolała
ją myśl, że jej kruszyna może stracić rodziców albo być narażona na
niebezpieczeństwo. Jednakże nie mogła odebrać daru życia, które natchnęła
miłość. Obiecała sobie, że jeśli zajdzie potrzeba, umrze z tysiącem ,,włóczni’’
w ciele, aby tylko ochronić swojego potomka.
To dziwne. Dopiero niedawno zrozumiała, że będzie miała
dziecko, ale już zdążyła obdarzyć je uczuciem. Nie było dla niej jedynie obcym
obiektem, który nagle pojawił się w jej macicy. Nie. To była cząstka niej,
podarunek od ukochanego, jej drugie serce.
- Nie to miałam na myśli. Co się stało, to się nie odstanie.
– Ton kobiety złagodniał; najwyraźniej ta przejęła się iskierkami determinacji
w oczach podopiecznej. - Oczywiście możesz liczyć na moją pomoc. Urodziłam
trójkę córek i wiem co nieco o ciąży.
- Dziękuję. – Twarz Hermiony rozświetlił uśmiech ulgi. - Muszę
powiadomić Draco.
- Nie. Przynajmniej nie teraz. To nie będzie bezpieczne.
- Racja. – Dziewczyna spuściła głowę. W tej chwili
najbardziej żałowała tego, że jej ukochany gdzieś tam jest pośród cieni
rezydencji Malfoyów i nie ma pojęcia, jaka łaska spłynęła na ich oboje.
Zacisnęła lekko pięści. - Ale kiedyś z pewnością się dowie. Na pewno także się
ucieszy.
Czas potrafi się niemiłosiernie dłużyć. Teraz Hermiona
podwójnie odczuwała ślamazarnie przesuwające się wskazówki zegara. Wszystko
sprowadzało się do czekania – na koniec wojny, na spotkanie z Draco, na poród.
Z tą różnicą, że te dwa pierwsze były jedynie rozmazanymi plamami na odległym
horyzoncie, a kwestia ostatnia przybliżała się z każdym dniem i napawała
dziewczynę nową siłą.
Nie zawsze było łatwo. Co prawda mieszkanie pod dachem pani
Black z nieprzyjemnego przymusu zmieniło się w przyjazną gościnę, jednakże brak
dostępu do najbliższych skutecznie potrafił wywołać obłęd. Hermiona, póki co,
całkiem nieźle się trzymała. Starała się unikać wizyt na pamiętnej polance, aby
nie stwarzać okazji do załamania się. Co jej przyjdzie z łapania cieni
przeszłości? Musiała skupić się na chwili obecnej. I przyszłej. Czasem tylko
pod osłoną nocy, z twarzą przyciśniętą do poduszki, upuszczała kilka łez
tęsknoty czy troski. Jednak za dnia starała się nie narzekać i nie biadolić.
Swoje zmartwienia zamykała w sercu i zaprawiała je tynkiem nadziei z powodu
dziecka. To ono wykształciło w niej taki hardy charakter. Wiedziała, że musi
być silna, by móc nad nim czuwać. Miała wrażenie, że gdy tylko ujrzy pierwszy
uśmiech małego, wszystkie trudy zaleje słodycz.
Ciągnące się czekanie zabijała pisaniem książki. Kiedyś,
kiedy jeszcze chodziła do szkoły – wydawało jej się niemal, że było to w innym
życiu – zaczęła skrobać w zeszycie powieść o upartej arystokratce i szacunku
wobec skrzatów. Przez te wszystkie wydarzenia zapał do kontynuacji gdzieś się
ulotnił, jednak teraz, gdy nie miała nic innego do roboty i całe dnie mogła
spędzać nad powieścią, wznowiła tworzenie. Teraz jej spojrzenie na świat uległo
zmianie, tak samo jak styl. Wcześniej pisała podniośle i z jakąś delikatną
nutą, obecnie nie szczędziła goryczy czy ironii. Musiała przyznać, że to było
jak jakiś rodzaj terapii. Swój żal wylewała z siebie na kartki.
Druella była dość zaskoczona pasją dziewczyny, ale zaraz
doszła do wniosku, że chętnie przeczytałaby książkę autorstwa Hermiony. Czasem
nawet siadała obok niej i podsuwała jakieś podpowiedzi lub korygowała błędy.
Panna Granger była jej za to wdzięczna. Musiała przyznać, że we dwójkę tworzyły
całkiem udany zespół. Naprawdę polubiła tę kobietę. Stała się ona dla niej jak
własna babcia… a chwilami niemal jak matka, której tak było jej brak. Coraz
częściej ze sobą rozmawiały, zwierzały się i śmiały. Hermiona była pewna, że
los, który pokierował ją do tego domu, okazał łaskawość. Zaczynała mieć
nadzieję, że nie tylko w tej kwestii.
Brzuch stawał się coraz bardziej zaokrąglony. Hermiona
lubiła masować go dłonią, niemal czując ciepło ciała znajdującego się pod skórą
dziecka. Godzinami potrafiła snuć wyobrażenia dotyczące swojego maleństwa. Czy
urodzi się zdrowe? Jaką będzie miało płeć? Po kim odziedziczy kolor włosów i
oczu? Czy będzie często hałasowało i płakało, czy też będzie spokojne i
uśmiechnięte? Nad kwestią imienia również zastanawiała się kilkakrotnie.
Wiedziała, że wyboru musi dokonać sama. Czuła, że to trochę niesprawiedliwe, iż
Draco nie przyłoży do tego ręki; nie będą wspólnie dyskutować i dopasowywać
imię. Liczyła więc, że jej decyzja mu się spodoba.
Poranne wymioty już nie wywoływały w niej zaskoczenia.
Bywało też tak, że przez pół nocy nie mogła zasnąć. Nie dawała się jednak
pokonać zmęczeniu. Druella codziennie parzyła jej specjalne zioła, dzięki
którym dziewczyna dostawała nową porcję energii. Po jakimś czasie zaczęła
odczuwać delikatne ruchy i kopniaki małych nóżek wymierzone w wewnętrzną ścianę
jej brzucha. Nie było to nieprzyjemne.
Pewnego dnia Hermionę zbudził ból promieniujący z
podbrzusza. Wiedziała, że był zbyt duży, aby go zignorować. W dodatku chwilami
niepokojąco kręciło jej się w głowie. Kiedy Druella się o tym dowiedziała,
natychmiast zadzwoniła do szpitala. Wyjście na świat, nawet wypełniony jedynie
mugolami, wydawało się niebezpieczne. Jednakże nie mogły tego uniknąć.
Obieranie porodu przez niewykfalifikowaną osobę mogło narazić życie matki i
dziecka. Dlatego Hermiona została położona na mugolskiej sali szpitalnej,
licząc na to, że nie napotka żadnego czarodzieja. Jakiś czas wcześniej Druella
stworzyła jej fałszywy dowód osobisty. Dla personelu placówki nazywała się Anne
Black, a kobieta, która ją odwiedzała i trzymała za rękę, była jej matką.
Po dwóch dniach doszło do wyczekiwanej mety. Hermionie
odeszły wody płodowe, a lekarze przygotowali ją do porodu. Nie było łatwo.
Leżała rozkraczona na łóżku, a zgromadzeni wokół niej ludzie w zielonych
strojach coś do niej wołali, karząc przeć. Czuła piekący ból i zapach perlącego
się na całej powierzchni jej ciała potu, słyszała swoje zawodzenie i zapach
krwi. Jej myśli gdzieś się rozpierzchły pod podmuchem cierpienia. Ledwo mogła
skupić się na wyobrażeniu dziecka, które zaraz miało wydostać się spomiędzy jej
ud i po raz pierwszy zaczerpnąć powietrza tego świata.
Te dziewięć miesięcy czekania niejednokrotnie jej się
dłużyły, a teraz zdawały się być tylko niewyraźnymi plamami. Liczyła się
przyszłość.
Wreszcie się udało. Ból opadł. Hermiona opadła natomiast na
materac, usiłując odzyskać oddech. Biała koszulka przylgnęła do jej ciała.
Przez moment zatraciła się w majaczącej w dali ciemności, potem jednak skupiła
wzrok na położnej, która trzymała w rękach małe ciałko zawinięte w szary koc.
Oczy brązowowłosej rozszerzyły się z zachwytu. Jej dziecko wyglądało jak
umalowana krwią laleczka. Nie mogła uwierzyć, że naprawdę została matką tej
kruchej istotki.
- To dziewczynka – szepnęła ciepło położona, a na bladych
ustach Hermiony zalśnił uśmiech.
Sama się sobie dziwię, że nowy rozdział pojawił się tak szybko, ale trzeba kuć wenę, póki gorąca ;) Wyszedł dość krótki, ale chciałam urwać go w tym momencie. Myślę, że ciąża nie była taka trudna do przewidzenia i liczę, że mimo wszystko ciekawie poprowadzę ten wątek. Przepraszam za ogólnikowy opis przebiegu ciąży i porodu - jestem zielona w tych sprawach.
Postaram się, aby następna notka także ukazała się w miarę szybko.
Co tu jeszcze, kochani? Wakacje! Życzę wspaniałego wypoczynku ^^ Jedziecie gdzieś?
A teraz niech mi mój blogroll wyjaśni czemu ja nie wiem o jakiejś połowie rozdziałów?? Muszę to niezwłocznie nadrobić. A akurat miałam zapytać czemu nie piszesz... -.-
OdpowiedzUsuńwidzę, że nie tylko u mnie szwankuje to cholerstwo...
UsuńSzwankuje wam? Niedobrze. Mam nadzieję, że blogspot nie pogrąży się w awariach jak onet.
UsuńW każdym razie cieszę się, że o mnie nie zapomniałaś, Annalice. Muszę się przyznać, że ja już przestałam śledzić Twojego bloga. Najmocniej Cię przepraszam, po prostu gdzieś mi umknął w tłoku, a teraz jestem w takim okresie, gdzie przeczytanie jednego rozdziału odbiera mi sporo energii. W każdym razie powodzenia w nadrabianiu ^^ Nie będzie to łatwe, bo zamierzam dodawać rozdziały trochę częściej niż ostatnio.
Pozdrawiam.
Jeju o.O Mają se dziecko !!! wow jeju szybko kolejny dawaj!
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to założyłam bloga i byłabym bardzo wdzięczna gdybyś na niego weszła i powiadamiała mnie o nowych notkach http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/
UsuńJasne, mogę Cię powiadamiać. Dzięki za komentarz :)
Usuńrozdział zaskakujący, może nie będę jedyna kiedy napiszę, że ciąży się nie spodziewałam... z reguły jakoś udaje się im tego uniknąć ;) mam nadzieję, że nowy rozdział będzie w niedługim odstępie czasowym buziaki dla ciebie i wyjątkowo aktywnej koleżanki- weny
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za komentarz :) O, chociaż jedna osoba, którą zaskoczyłam. Nowy rozdział ciągle się tworzy, ale postaram się, aby pojawił się do tygodnia ;)
UsuńJejku, no się popłakałam :C
OdpowiedzUsuńTak to wszystko piękne że ło jejku :D
No i co się działo z Draco przez te 9 miesięcy? :o
Jestem strasznie ciekawa ich spotkania i zapewne zdziwienia Draco że ma córeczkę :3
No, to ja następny rozdział poproszę za 3 dni :D
No i wakacje.. Łiiiii xd Jakoś nie mogę w to nadal uwierzyc ;)
Rozstanie z moją klasą było straaasznie trudne, ryczałam jak nie wiem, tym bardziej że idę do liceum do innego miasta ;c
A czy gdzieś jade? Narazie nie :D
Kochana, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział , w którym (mam nadzieje) Draco i Hermiona się spotkają :3
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Bardzo się cieszę, że tak to odebrałaś :) Cóż, Dracona postanowiłam zostawić w ukryciu na te 9 miesięcy, ale kiedy już z powrotem wejdzie na scenę, wszystko się wyjaśni. I mogę zdradzić, że spotkają się już w następnym rozdziale.
UsuńJa też w tym roku musiałam się rozstać z moją klasą - też idę do liceum. Przyznam, że będę tęskniła ;)
Pozdrawiam.
Nie no rozdział mnie oczarował jest po prostu cudowny ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nowy pojawi się jak najszybciej :D
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Dziękuję ^^
UsuńNie umiem podać daty kolejnego, ale postaram się, abyście nie musieli długo czekać.
Rozdział ŚWIETNY! Nie spodziewałam się ciąży, ponieważ w wielu przypadkach udaje się jej uniknąć ale i tak ŚWIETNY! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://dramione-diabelskie-uczucie.blogspot.com/
Dziękuję ^^ Musiałam dać Mionie dziecko teraz, ponieważ będzie to miało znaczny wpływ na dalsze wydarzenia.
Usuńaaa... zajebiaszczy rozdział !!!
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że wszystko potoczy się szczęśliwie ;]
że Miona i Draco w końcu się spotkają ;)
Nieźle wymyśliłaś z tą ciążą ;)
czekam na kolejny ;)
~Anka
Dziękuję za opinię i pozdrawiam :)
UsuńTego ze Hermiona może być w ciąży spodziewałam się ale i tak nie obyło się bez małego zaskoczenia ;) rozdział cudooo :D i ciekawe co dalej, błagam niech ta wojna siw juz konczy :kończy
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;) Niestety wojna jeszcze trochę potrwa, ale zapomniałam powiedzieć, że Miona urodziła dziecko w kwietniu - a zatem wielka bitwa o Hogwart już za miesiąc.
UsuńAle to wspaniale kochana.
OdpowiedzUsuńI zaskoczyłaś mnie bardzo.
Przede wszystkim byłam niezwykle poruszona fragmentem, gdy Draco zmuszony był do zabicia tamtej dziewczyny.
Naprawdę aż mi serce krajało się, gdy czytałam to.
Niemal wyobraziłam sobie jak musiał się z tym czuć.
Pokazałaś to w tak fantastyczny sposób.
Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem okazała się ciąża Hermiony.
Nie spodziewałam się tylko że tak szybko nastąpi poród.
Czuje że końcówką zaskoczysz nas wszystkich, ale mam nadzieję że dasz im odrobinę szczęścia.
po tym, co przeszli od początku do końca uważam, że zasługują na to.
Kurczę będzie mi brakować tego opowiadania.
I czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
pozdrawiam!
Cieszę się, że przejęłaś się tym fragmentem z morderstwem. Chciałam wywołać właśnie takie emocje, bo to chyba mój ulubiony moment z tego rozdziału ;)
UsuńWiem, dowiedzenie się o ciąży i poród w tej samej notce jest trochę za szybkie, ale uznałam, że nie ma po co opisywać szerzej przesiadującej z zaokrąglonym brzuchem Hermiony. Natomiast los Draco specjalnie na razie zataiłam ;)
Też uważam, że Draco i Miona zasługują na szczęście po tym, co przeszli. Uwzględnię to w zakończeniu ;)
Pozdrawiam :*
O wow :D
OdpowiedzUsuńPomysł z ciążą już gdzieś mi świtał, ale nie spodziewałam się, że całe 9 miesięcy zawrzesz w jednym rozdziale. Nawet myślałam, że poród będzie dopiero po wojnie. No właśnie, w następnym rozdziale mogłabyś opisać trochę co się dzieje na tych frontach wojennych. Teraz kiedy pojawił się dzidziuś cholernie pragnę szczęśliwego zakończenia historii, przecież słodka dzidzia nie może potem wychowywać się bez rodziców ;__;
No i jestem strasznie ciekawa jakie to imię jej wymyślisz :D
Pozdrawiam, buziaki. No i udanych wakacji ;3
Tak jak to pisałam powyżej - nie widziałam konieczności rozdzielenia tych 9 miesięcy, kiedy wszystko sprowadzało się jedynie do siedzenia u Druelli i czekania.
UsuńO wojnie na pewno będzie wspomniane w kolejnej notce, aczkolwiek ogólny zarys powinien być wam już znany z książki - większość wydarzeń pozostaje u mnie ta sama.
Imię dla dziewczynki nie będzie przypadkowe ;)
Dziękuję za opinię i pozdrawiam :)
Łoo, mają córeczkę! ;3
OdpowiedzUsuńAle fajnie. Czekam na spotkanie Draco z Hermioną. :)
Dużo weny,
Avada ;3
Dzięki i pozdrawiam :)
UsuńBardzo ciekawe opowiadanie :) Zajrzysz ? http://blogpewnegoludka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZajrzałam - tylko po to, aby zobaczyć, jaki też blog prowadzi bezwstydny spamiarz.
UsuńCzesc !
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Ale żeś Nas zaskoczyła ! Serio? Ciąża?
Ty jesteś genialna !
Hermiona i Draco mają dzidzie ! O.o Wow!
Wybacz, ale nadal to do mnie nie dociera xD ;)
Ci powiem, że szybka jesteś. W jeden rozdział wrzuciłaś 9 miesięcy, czyli poród i jeszcze ciążę na dodatek ! :)
Super !
Szczerze mówiąc ja tak samo, jak Hermiona zapomniałam o skutkach stosunku bez zabezpieczenia. Kiedy opisywałaś to scene to w ogóle nie myślałam, że Granger może zajść w ciążę. A tu o! Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś ;)
Jeju, co ten Draco tam robi tyle czasu nie dając znaku życia ? O.o Przeraża mnie to. On przecież nawet nie wie, że ma córkę!
Jeju, Oni to serio nie mają łatwego życia ;(
Bardzo podobała mi się scena porodu, mimo Twojego stwierdzenia, że jesteś zielona w te klocki xD
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam ^^
PS. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział :) Nareszcie !
titanic-by-melodia.blogspot.com
Bardzo dziękuję za miłe słowa :)
UsuńWiem, że szybko to rozegrałam, może nawet za szybko, ale cóż, chcę jak najszybciej przejść do mety.
O Draconie dowiecie się niebawem ;)
Pozdrawiam :)
Witaj.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem właściwie, czemu jeszcze nie skomentowałam. Przeczytałam przecież rozdział dobre kilka dni temu. Lenistwo? Być może. Zabieram się więc za komentarz :)
Nie byłam zdziwiona ciążą Hermiony, ale wydaję mi się, że tylko dlatego, iż byłam na to przygotowana. Tak to pewnie zaliczyłabym niezłe "zdziwko" :P
Jednak zaskoczył mnie fakt, że zmieściłaś w tym raczej krótkim rozdziale aż dziewięć miesięcy życia. Rozumiem, że nie miałaś ochoty tego wszystkiego opisywać, jednak byłam troszkę zadziwiona :)
No i Hermiona urodziła śliczną dziewczynkę... Zastanawiam się czy mała odegra jakąś rolę w tej historii, czy po prostu będzie. Może pomoże w pokonaniu Voldemorta w jakiś sposób? ;) Nie, teraz wymyślam, ale ciekawi mnie jak dalej się to potoczy.
Podobało mi się opisanie pożegnania zakochanych, było to bardzo prawdziwe, romantyczne i jednocześnie smutne.
No ja myślę, że jesteś zielona w tych sprawach! :P Tak czy siak, pomimo wiedzy na temat przebiegu ciąży, opisałaś wszystko dobrze i realistycznie.
Jedyne co mnie irytuje, to czcionka. Jest jakaś wielka i odbiera estetyki... Tak mi się przynajmniej wydaję. Ale cieszę się, że dbasz o wzrok czytelników :D
Całuję serdecznie i czekam na nowy post!
Witaj :P Cieszę się, że Ci się podobało.
UsuńNie martw się, też tak czasem mam z tym lenistwem ;)
,,Zdziwko'' O_o
Już to gdzieś pisałam powyżej - co mogłaby robić Miona zamknięta w domu Druellii, odcięta od świata, mająca za towarzyszkę jedynie staruszkę? Dlatego wsadziłam to wszystko do jednego rozdziału. Żałuję tylko, że zapomniałam wspomnieć coś o Harry'm albo ogólnie o stanie wojny. Wynagrodzę wam to w następnym.
Cóż, od pokonania Voldemorta jest Harry, ale mała pojawiła się teraz nie bez powodu ;)
Hah, przyznam, że dbam przede wszystkim o swój wzrok ;) No i na różnych komputerach czcionka wygląda inaczej. Fakt jest faktem, że zawsze mam problem, jaką czcionką opublikować rozdział, żadna właściwie mi się nie podoba :/
Również całuję ;)
Zostałaś nominowana do LA.Więcej u mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-choroba-zakazana.blogspot.com
Cześć!
OdpowiedzUsuńWybacz, że jestem tak późno, ale ostatnio całkiem popadłam w skrajne lenistwo! To przez te wakacje chyba!:)
Ale wróćmy do rozdziału! Cudeńko!
Płakać mi się chciało, gdy Hermiona musiała pożegnać się z Draconem. To musiało być naprawdę ciężkie dla tej dwójki.
Gdy Draco zabijał tę dziewczynę, przez chwilę myślałam, że się wycofa, ale jednak nie. Nie dziwię się mu. Gdyby jej się nie pozbył, od razu ojciec lub jakiś inny śmierciożerca by go zabił. A tego Hermiona na pewno by nie przeżyła.
Ojeju! Mają córeczkę! Rozpływam się! Genialny pomysł z tą ciążą. W ogóle mi do głowy nie przyszło, że tak się stanie!:) Miła niespodzianka!:D Chciałbym, żeby Draco już o tym wiedział. Ale to ryzyko mu o tym mówić. Ciekawa jestem, jak mała będzie mieć na imię.:D I mam nadzieję, że Draconowi, jak i Hermionie nic się nie stanie. Nie chcę, żeby mała straciła rodziców.
Wierzę, że wszystko dobrze się skończy!:D
Z niecierpliwością oczekuję nowego rozdziału!
Pozdrawiam ciepło!:*
Nic się nie stało. Dziękuję, że wyraziłaś swoją opinię ^^ Pozdrawiam.
UsuńW-O-W ! :)
OdpowiedzUsuńNo jestem pod wrażeniem ;D
Czekam na rozwój wydarzeń ^^
Dzięki, cieszę się :)
UsuńNominowałam cię do Versatile Blogger Award. :P
OdpowiedzUsuńSzczegóły u mnie: http://the-formula-for-happiness.blogspot.com/
Pozdrawiam i weny, kochana! :**
Nie bawię się w to, ale dzięki ;)
Usuńwięcej Narcyzy! Ona nie jest przecież zła... Kocha Draco, pragnie jego szczęścia, więc polubiłaby też Hermionę....
OdpowiedzUsuńPozatym bardzo oryginalne opowiadanie.:)
Też piszę Dramione, nieco inne, ale może Ci się spodoba:)
http://www.fanfiction.net/s/9423749/1/Well-You-are-quite-nice-you-know
Dziękuję :)
UsuńNarcyza z pewnością nie jest zła i nim to opowiadanie się skończy, będzie miała do odegrania jeszcze pewną rolę ;)
Wybacz, ale nie wejdę. Czuję się zawalona opowiadaniami...
Super rozdział :-) Czekam z niecierpliwością na następny !!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl
Hm, dzięki, ale nie wejdę.
UsuńI jak idzie pisanie? :D
OdpowiedzUsuńWybacz, że dopiero teraz odpisuję. Głupio mi się było przyznać, że pisanie stoi w miejscu. Na szczęście to już minęło ;)
Usuńpieknie piszesz! swietnie sie Cb czyta ;D
OdpowiedzUsuńczekamy na nastepny rozdzial z niecierpliwoscia ;) kiedy mamy sie go spodziewac?;d
Dziękuję :)
UsuńNowy rozdział będzie najprawdopodobniej jutro ^^
Wpadłam przez przypadek i nie mam czego żałować :) Przyjemnie i szybko się czyta i chociaż momenty ciąży przeleciały bardzo szybko wszystko inne bardzo mi się podoba. Nie żeby szybka akcja była zła! Rozumiem, że czasami bardzo trudno jest coś opisać lub dopracować do perfekcji. Mi to nie przeszkadzam, a wręcz przeciwnie w takich momentach jest to zaletą. ;)
OdpowiedzUsuńTooo... kiedy następny? ;D
szklana-magia.blogspot.com
Dziękuję za opinię :)
UsuńTak, ciąża poszła za szybko, ale dążę do zakończenia tej historii i daruję sobie rozwlekłe opisy ;)
Następny już niebawem.
Pozdrawiam.
rozdział świetny ale nie mogłam w momencie ,,umalowana krwią laleczka'' padłam normalnie laleczka Chucky pierwsze moje skojarzenie :P pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWhat? Hermiona i Draco maja dziecko? Ciekawe jak będzie mieć na imię...
OdpowiedzUsuńnatropiepottera.bloog.pl