Dracona nawiedzały obawy względem zbliżającego się
przesłuchania, jednakże los tym razem okazał się dla niego łaskawy. Ponieważ
ilość uczniów w szkole była na wysokim wskaźniku, aurorzy nie mogli każdego
przerzedzać z kłamstw, niczym wadliwe ziarenko z piasku. Na każdą osobę
przypadało jedynie kilka minut, w których poddawano ją działaniu Veritaserum i
zadawano proste pytanie ,,Czy zabiłeś Granger’’? A ponieważ blondyn pozbawił
życia Pansy i to jeszcze w chwili, gdy miała swoją postać, mógł z czystym
sumieniem zaprzeczyć. Co prawda jeden z aurorów świdrował go podejrzliwym
wzrokiem, widocznie mając pewne uprzedzenie do jego nazwiska, jednakże
opanowanie, w którym Draco ćwiczył się od dziecka, pomogło mu zachować pozory
niewinnego.
Hermiona również przeszła przez ,,ogień pytań’’ bez szwanku.
A kiedy już okres przesłuchań się skończył i ogłoszono brak sprawcy wśród murów
zamku, mogła udać się do swoich przyjaciół. Wiedziała, że musi działać z
rozsądkiem i ostrożnością, bo jej słowa wywołają w nich niezły wstrząs.
Ginny miała wrażenie, że na jej skórze osiadł się pył winy,
którego nie mogła z siebie zmyć. Była na siebie zła za to, że nie upilnowała
przyjaciółki. Ostatniego dnia, w którym ją widziała, Hermiona zdawała się
stawać na nogi i znów odzyskiwać radość życia. Rudowłosa mogła się domyślić, że
kryją się za tym jakieś głupie pomysły, jak samotna przechadzka nad jeziorem
pod okryciem nocy w czasach, gdy Voldemort rośnie w siłę. Panna Granger w końcu
nazywała się przyjaciółką Pottera – stanowiła zagrożenie.
Wiadomość o jej śmierci pozostawiła zniszczenia w sercu
Ginny, Rona i Harry’ego. Mieli wrażenie, że bez obecności brązowowłosej świat
jest gorszym miejscem.
Tego dnia nadleciała sowa z dziwnym listem, którego adresat
prosił o całą trójkę spotkanie przed drzwiami klasy zaklęć w porze kolacji.
Było to niepokojące żądanie i Ginny początkowo chciała je zanieść do McGonagall,
jednakże Harry powstrzymał jej zapał, mówiąc, że to może być coś ważnego. Poza
tym nie miałby nic przeciwko walce z zabójcą Hermiony, gdyby to on napisał tą
wiadomość.
Zgodnie z prośbą, podczas gdy uczniowie skupili się w
Wielkiej Sali na posiłku, oni dotarli w wyznaczone miejsce i poddali się
oczekiwaniu. Każdy z nich nerwowo omiatał wzrokiem korytarz i zaciskał palce na
różdżce.
Naraz ciszę przerwały kroki, na ziemię padł cień kobiecej
sylwetki, zza rogu wyłoniła się Pansy Parkinson. Jej twarz nie przypominała
jednak wyniosłej i złośliwej Ślizgonki, którą zdawała się być przez ostatnie
sześć lat. Teraz jej mina mówiła o jakieś niepewności, a usta układały się w
delikatny uśmiech, naznaczony lekką ulgą – jakby dzięki faktowi, że prośba w
wiadomości została spełniona.
Na twarzach przyjaciół odmalowało się zdumienie, a oni sami
wymienili między sobą podejrzliwe spojrzenia. W najgłębszych domysłach nie
spodziewali się, że Parkinson może mieć do nich jakąś sprawę.
- To ty wysłałaś list? – upewnił się Harry, tym samym
przerywając milczenie, które opadło na chwilę na wszystkich obecnych przed salą
z zaklęć.
- Tak. Mam wam do powiedzenia coś bardzo ważnego. Proszę,
wysłuchajcie mnie – w głos Ślizgonki wdarła się jakaś nuta błagania. Na twarzy
starała się zachować maskę spokoju, aby nie wzbudzić nieufności, jednakże i tak
czuć było od niej woń desperacji.
Oczy Gryfonów zabłysły zaciekawieniem, jednakże okrytym
płaszczem rezerwy.
Hermiona otworzyła usta, pragnąc gorączkowo wylać z siebie
prawdę, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Nie chciała zasypywać ich
potokiem słów – musiała działać z głową. Teraz zdała sobie sprawę z ciężkości
jej zadania. Miała powiedzieć rozpaczającym po stracie przyjaciółki, że ona
wcale nie zginęła, a stoi przed nimi w innym ciele. Takie coś nie mogło odbyć
się bez echa ich wzburzenia.
I nagle wszystkie myśli, które planowała zamienić w słowa, rozproszyły
się, niczym ławica wystraszonych ryb.
- Posłuchajcie, ja…Musicie wiedzieć, że ja…nie jestem Pansy
– wykrztusiła z siebie nieskładnie, spotykając się z niezrozumieniem,
zdziwieniem i politowaniem w twarzach Gryfonów.
- Dziewczyno, dobrze się czujesz? – zapytał Ron, nie kryjąc
niechęci. – Po co zawracasz nam głowy? A może to jakiś głupi żart?
- Nie! – zawołała odruchowo, a potem ściszyła głos -
Chciałam powiedzieć, że Hermiona żyje.
- No nie, przegięłaś! – Harry wyszarpał z kieszeni różdżkę.
Zmarła przyjaciółka była dla niego bardzo delikatnym tematem i nie miał zamiaru
puścić płazem okrutnych dowcipów, za których tworzeniem mógł stać Malfoy. W
jego zielonych oczach zapłonął ogień bólu i gniewu, popychający brązowowłosą do
cofnięcia się o krok. Ron również napiął mięśnie twarzy, Ginny natomiast
zamrugała szybciej, jakby chcąc odgonić łzy.
- Harry… - Hermiona rozpaczliwie szukała wyjaśnienia, na
którego powierzchnię mogłaby się wdrapać i stojąc na niej, przekonać
przyjaciół. Potter jednak nie dał jej się wypowiedzieć.
- Przestań natychmiast! – Jego głos potoczył się echem po
korytarzu. - Czy ty rozumiesz, ile dla nas znaczyła Miona?!
Zielone tęczówki chłopaka, choć wypełnione wzburzeniem,
kryły w sobie niezaprzeczany dowód przyjaźni, jaka od lat kwitła pomiędzy
czwórką Gryfonów. Ta świadomość wszczepiła w brązowowłosą siłę i chęć walki o
tę znajomość.
- Rozumiem. Wy także wiele dla niej znaczyliście, dlatego
tutaj jestem. Bo nie chcę, aby moje kłamstwo powodowało wasze cierpienie. Ja
jestem Hermioną Granger! - Płomyki zapału, które rozświetliły oczy dziewczyny,
zdały się przyjaciołom znajome, jednakże wciąż nie potrafili przyjąć
usłyszanego wyznania. Zaskoczenie na moment zamknęło im usta, pod którymi
zaczęły kotłować się zaprzeczenia. Hermiona postanowiła nie dać im wypłynąć na
światło dzienne. – Wypiłam eliksir wielosokowy, aby móc się ukryć. Martwe
ciało, znalezione na brzegu jeziora, należy Pansy Parkinson.
- Ukryć? – powtórzyła Ginny spod zmarszczonych brwi.
- Parkinson nie żyje? – W oczach Rona pojawiło się
zagubienie.
- Co tu się dzieje? – Harry również domagał się wyjaśnień.
Jego wybuchowy nastrój nieco przygasł, ale wciąż nie mógł nazywać się
spokojnym.
Hermiona założyła nerwowo kosmyk za ucho i ściszyła głos,
jakby obawiała się, że nawet ściany zamku mogą podsłuchać ć jej tajemnicę i
wydać ją światu.
A następnie z ust dziewczyny wypadły wytłumaczenia,
nieokolone żadnym kłamstwem. Rozpoczęła od spotkania z Draconem w dzień
walentynek, gdzie chłopak chciał ją zabić. Potem nakreśliła trudną sytuację, w
jakiej znalazł się chłopak. Na końcu doszła do drastycznych scen na tle jeziora oraz uknucia
planu upozorowania swojej własnej śmierci.
- Wiem, że ,,kradzież ciała’’ i okłamywanie wszystkich jest
złe, ale nigdy bym tego nie zrobiła, gdyby nie zaszła taka konieczność –
powiedziała na koniec głosem, przepasanym skruchą i zdecydowaniem jednocześnie,
patrząc z obawą na reakcję przyjaciół.
Czy jej uwierzą?
Czy wybaczą?
Czy pomogą utrzymać sekret?
Nie chciała w to wątpić, ale czyny, jakich się dopuściła,
wystawiały sumienia ich wszystkich na ciężką próbę.
Ginny, Harry i Ron słuchali dziewczyny z uwagą, ale teraz
nie potrafili powiedzieć ani słowa. W ich oczach można było odnaleźć
zdezorientowanie. Marszczyli brwi, chcąc to sobie wszystko poukładać w głowie.
- Wierzycie mi? – zapytała w końcu brązowowłosa z nutą
nadziei, nie mogąc znieść natłoku napiętej ciszy. – Jeżeli chcecie, możemy
poczekać. Działanie eliksiru wielosokowego skończy się za jakieś pół godziny, a
wtedy odzyskam własne ciało.
- Nie potrzeba– stwierdziła Ginny, robiąc krok na przód. Jej
brązowe oczy zdradzały poruszenie. - Wiem, że to ty, Miono.
Na usta Hermiony wpłynął uśmiech ulgi, która udzieliła się
również i rudowłosej. Po chwili trwały już we wspólnym uścisku, hamując łzy.
Chłopcy spojrzeli na siebie, a ich nieufność zaczynała topnieć.
- Tak się cieszę, że żyjesz! – zawołał Ron, zagarniając
ramionami obie dziewczyny i całując czubek głowy panny Granger. Harry także
długo nie pozostał bierny. Z szerokim uśmiechem dołączył do grupowego uścisku,
zbyt wzruszony, aby coś powiedzieć.
Przyjemne ciepło rozlało się po całej powierzchni serca
Hermiony. Wsparcie przyjaciół dawało jej poczucie, że przetrwa okres ukrywania
się za maską Pansy, przetrwa nadchodzącą burzę wojny czarodziejów, przetrwa
wszystko, jeżeli tylko u swojego boku będzie miała ukochane osoby.
Po momencie czułości na twarz Harry’ego znów powróciła
powaga.
- Czyli przez te pół roku będziesz Ślizgonką? – spytał
powoli. Brązowowłosa skinęła głową, rozsiewając w jego oczach iskierki żalu. –
A co potem? Gdzie spędzisz wakacje, skoro twoi rodzice mają cię za martwą?
Wrócisz na siódmy rok pod postacią Pansy? Będziesz się ukrywać aż do końca
wojny?
- Nie wiem, Harry, jak to będzie – Jej oczy pokrył smutek. -
Przyszłość jest niewiadomą, dla nas wszystkich. Na razie wiem, że w wakacje nie
wrócę do domu. Draco ma plan, co ze mną zrobić.
- Draco? To przez niego znalazłaś się w tej sytuacji – Przez
twarz Rona przeszedł cień gniewu. - Ja bym mu nie ufał. W końcu ma wypalony
Mroczny Znak.
Dziewczyna potarła skronie w akcie zniecierpliwienia.
- Ron, przecie mówiłam wam, że on został do tego zmuszony! –
Westchnęła, a potem jej twarz nabrała łagodniejszej miny. - Jedną z niewielu
spraw pewnych jest ta, że się kochamy i chcemy to wszystko jakoś przetrwać razem.
- Ale czy nie rozsądniej było by po ukończeniu tego roku
trzymać się od niego z daleka? Śmierciożercy nie powinni was razem widzieć –
zauważył Harry. Jego mina była bardziej zmartwiona, niż podejrzliwa. Zdawał
sobie sprawę z ciężkiej wagi sytuacji lepiej, niż jego przyjaciele.
- Nie powiedziałam, że lato spędzimy razem – pośpieszyła z
wyjaśnieniami brązowowłosa, a w jej głosie słychać było nuty stanowczości. -
Draco z pewnością wróci do domu, a ja cicho przesiedzę te dwa miesiące w domu
jego babci, Druelli. Poznałam tę kobietę, gdy byłam dzieckiem. Choć pochodzi z
rodziny arystokratów, jest w porządku. Będzie mnie chroniła.
- Skoro jest z rodziny Malfoy’ów, może donieść Lucjuszowi –
Harry postanowił powiedzieć na głos swoje wątpliwości. - Nie mówię, że
świadomie, ale przecież wnikanie do umysłów jest popularną sztuczką
śmierciożerców.
- To potężna czarownica, nie da się tak łatwo omotać. W
dodatku Draco mówił, że nie utrzymuje ona zbyt bliskich kontaktów z jej córką,
Narcyzą. Trzyma się na uboczu, mieszka w mugolskiej dzielnicy…W mojej dzielnicy
– dodała panna Granger z dozą smutku w oczach.
- No dobrze. Ale jakby coś nie wyszło, zawsze możemy liczyć
na pomoc Zakonu Feniksa. Oni też mogą cię ukryć – Ginny snuła ewentualny plan
B.
- Cóż, zamęt w Zakonie wywołam w ostateczności. Przecież oni
mają inne zmartwienia, niż opiekowanie się nieistotną nastolatką – stwierdziła
Hermiona, nadal pełna ufności co do pomysłu jej ukochanego. Przyjaciele wciąż
zdawali się emanować lekką niepewnością, dlatego dodała. – Wiem, że nie znacie
Dracona od tej strony, co ja. Ale możecie mi wierzyć, że jest ona godna
zaufania.
Trójka Gryfonów spojrzała na siebie, a po chwili na ich
twarzach wykwitła zgoda. A kiedy wracali do wieży po czułym pożegnaniu z
Hermioną, mieli wrażenie, że ujrzenie przyjaciółki żywej, było niczym jasne
słonce, przedzierające się zza kotary mrocznych chmur, które od jakiegoś czasu
kłębiły się na niebie.
Pogrzeb Hermione Jane Granger odbył się w najbliższą
niedziele. Miał miejsce na niewielkim, acz zadbanym cmentarzu, znajdującym się
w sąsiedztwie rodziny zmarłej. Jego powierzchnia przestrzenna została niemal w
całości zajęta przez zebranych, wśród których przeważali uczniowie Hogwartu –
prawie każdy, komu Hermiona okazała chwilę zainteresowania, chciał pożegnać tę
niezwykłą dziewczynę. Oczywiście zjawili się także Ginny, Harry i Ron, choć z
napełniającą ich ulgą wiedzą, że pogrzeb tak naprawdę nie dotyczy ich
przyjaciółki. Mimo tego tragedia Pansy także wycisnęła z ich oczu łzy.
Dzień okazał się wyjątkowo ciepły jak na lutniowe standardy.
Niebo usłały ciapki szarych chmur oraz przebijającego się blasku słonecznego.
Wycie wiatru ucichło, jakby ten podkulił pod siebie ogon.
Państwo Granger stali na przodzie, tuż przy wykopanym dole,
w którym spoczywała trumna z ciałem ich córki. Z opuchniętych oczu kobiety
spływały łzy, a ona sama trzęsła się w ramionach swojego męża. Twarz mężczyzny
pokrywało pozorne opanowanie, jednakże jego spojrzenie przepełnione było jakąś
bolesną pustką.
Hermiona, widząc ich stan, musiała chwycić Dracona za rękę,
aby powstrzymać się przed podbiegnięciem do rodziców, przytuleniem ich mocno i
wyznaniem, że ich mała córeczka wciąż żyje. Dziewczyna cierpiała tak mocno, że
jej paznokcie poczęły wbijać się w skórę blondyna, pozostawiając po sobie
szkarłatne półksiężyce. Chłopak jednak nie skarżył się żadnym gestem, łagodnie
głaskając kciukiem dłoń ukochanej.
- Kiedyś powiem im prawdę. Powiem i wymażę z pamięci dni
bolesnej żałoby – szeptała gorączkowo brązowowłosa. Ponieważ była w ciele
Pansy, nie chciała sobie pozwolić na płacz, ale pod powiekami czuła mrowisko
łez. Było jej okropnie żal rodziców, a równocześnie nie mogła przestać smucić
się losem Parkinson. Bo to właśnie ona spoczywała na dnie drewnianej trumny. To
jej imię powinno być opłakiwane i wyryte na nagrobku. To ona zasługiwała na
godny pochówek na cmentarzu swoich przodków w otoczeniu bliskich.
Jakie potwory odebrały jej życie za bycie niepożądanym
świadkiem, skazały na spoczęcie w fałdach nieznanego miejsca, pozbawiły szansy
odpowiedniego pogrzebu? Jakie potwory?
- Wojna oczekuje od nas gorszych rzeczy – mruknął posępnie Draco,
ogadując źródło smutku w twarzy Hermiony. Dziewczyna wypuściła spomiędzy ust
drżące westchnięcie.
- Ale ona była niewinna – odparła płaczliwym głosem. –
Zasługiwała jeszcze na lata cieszenia się życiem, na odpowiedniego chłopaka, na
spełnienie swoich marzeń…
- Kochanie, posłuchaj – Malfoy obrócił ją lekko w swoją
stronę, po raz pierwszy używając takiego ociekającego czułością zwrotu, który
podziałał na nią jak kojący podmuch. Jego szare oczy lśniły bólem i wstydem. –
To też jesteś niewinna. Ja ją zabiłem i to moje brzemię, za które rozliczą mnie
dopiero po śmierci. Ale pamiętaj, że wojna zmusza nas do takich rzeczy.
- Skąd możesz wiedzieć? – Hermiona otarła wierzchem dłoni
zdradziecką łzę.
- Słuchałem opowiadań babci z czasów, gdy Czarny Pan
zatriumfował po raz pierwszy. Czarodzieje i mugole ginęli masami – Skrzywił się
w grymasie smutku. Jeszcze nigdy nie promieniował taką powagą. - Wielu z nich
nigdy nie doświadczyło pogrzebu, ich imion nie zidentyfikowano, po niektórych
nie zostały nawet szczątki, które można by pochować. Pansy była tylko jedną z
wielu ofiar. A my musimy dalej żyć. Pozbierać się i dalej żyć. Rozumiesz?
Brązowowłosa skinęła kilkakrotnie głową, a potem, kiedy
miała przemożną ochotę wtulenia się w pierś chłopaka, powietrze wokół nich
zostało przeszyte przez chłodny głos:
- Nie spodziewałem się was tutaj zobaczyć razem.
Serca obydwojgu zamarły na chwilę, jakby skuł je mróz, a
potem zgodnie obrócili twarze w stronę wysokiego mężczyzny, zatrzymującego się
obok nich. Czerń jego płaszcza kontrastowała z jasnością długich włosów. Blada
twarz zdawała się być wyjęta z koszmarów o żywych trupach – miała w sobie coś,
co wzbudzało dreszcz.
- Ojcze – Draco odzyskał głos i lekko skinął mu głową.
Wiedział, że Lucjusz podczas pogrzebu skrył się gdzieś na tyłach cmentarza i
obserwował swojego syna, który wcale nie krył przygnębienia. Taki miał plan –
nie zakładać maski opanowania. Bo i po co? Ojciec zdawał sobie sprawę z jego
uczuć do rzekomo zmarłej, a więc rozpacz po jej śmierci wypadała naturalnie.
- Panie Malfoy, dzień dobry – wyjąkała Hermiona, usiłując
rozciągnąć usta w przymilnym uśmiechu i mając nadzieję, że w jej oczach nie
błąkają się łzy.
- Ależ naturalnie, że ten dzień jest dobry. Coś się kończy,
a coś zaczyna – Mężczyzna zmierzył nieukrywającym zadowolenia spojrzeniem
nagrobek panny Granger, a kąciki warg uniósł ku górze. Widać było, że ma dobry
humor.
Chłopaka zapiekła ręka, aby uderzyć tą przebrzydle dumną z
siebie twarz, ale na szczęście powstrzymał go rozsądek.
- Draconie, nie wiedziałem, że zacząłeś się interesować
panną Parkinson – rzucił nagle Lucjusz, przenosząc wzrok na stykające się ze
sobą ciała nastolatków.
- Tak. Pansy to piękna dziewczyna – odparł blondyn,
ukrywając zakłopotane nuty w rumieńcach na policzkach. Hermiona, nie mogąc
wymyślić nic lepszego, zachichotała dziewczęco.
- Zgadzam się i cieszę, że zmądrzałeś w wyborze
przyjaciółek. Co prawda od jakiegoś czasu nie posiadam już dobrego kontaktu z
Parkinsonami, ale zawsze mam o nich dobre zdanie – Lucjusz wyglądał na naprawdę
usatysfakcjonowanego. Kiedyś taka barwa jego spojrzenia przyniosłaby Draconowi
wielką ulgę, bo starał się przynieść ojcu dumę. Teraz jednak chciał splunąć na
te słowa pochwały.
- Oni o panu także – zapewniła sprytnie Hermiona. Lucjusz
posłał jej uprzejmy uśmiech, a potem poklepał syna po ramieniu i szepnął do niego:
- Do zobaczenia w
wakacje.
Po czym skinął im głową i począł się oddalać, niczym cień,
którego wygania blask słońca. Hermiona wydała z siebie westchnienie ulgi i
frustracji zarazem. W oczach chłopaka za to pojawił się groźny błysk.
- W wakacje… - powtórzył szyderczo. – To wtedy zlecą mi
pierwszą robotę śmierciożercy. Nie mogę się doczekać.
- Musimy dalej żyć – przypomniała mu cicho Hermiona, kojąco
przesuwając palcem po jego policzku. Postanowiła na tym haśle oprzeć swoją
wiarę i siłę. Czekają ich nowe trudy i troski, ale najważniejsze, aby zachowali
w sobie wolę przetrwania. Kiedyś to cała szopka się skończy. Kiedyś zaznają
całego majestatu szczęścia.
A kiedy spojrzała w szare oczy ukochanego, odnalazła w nich
płomień tych samych nadziei.
Jeszcze raz przepraszam za tak długą nieobecność(ponad
miesiąc). To opowiadanie nie jest jednak świeże, więc nie mam niegasnących
pokładów weny. Chęć do pisania czasami gdzieś znika, ale potem zawsze wraca w
jakimś niespodziewanym momencie. Dlatego Wy się nie martwcie, a ja nie będę mówiła, kiedy pojawi się
nowy rozdział, bo nie chcę Was zawieść – na razie wiedzcie tyle, że już jest
zaczęty, a to już coś ^^
Ponadto za prośbą przeniosłam notki onetowskie do blogspota,
więc jeśli ktoś chce zerknąć na początek tej historii to będzie mu znacznie
łatwiej. Pierwszy rozdział nawet trochę poprawiłam, ale potem stwierdziłam, że
mi się nie chce korygować tych wszystkich głupich pomyłek z przed roku i zostanie tak jak jest. Może kiedyś się za to wezmę...
Aha i proszę Was, nie bombardujcie mnie nominacjami do Liebster
Awards. Ja ich NIE CHCĘ, nie bawię się w to i zaczyna mnie powoli irytować, że
w spamie, a nawet pod notkami, ciągle pojawiają się coraz to nowsze nominacje.
Ja temu podziękuję.
szkoda tylko, że taki krótki :( no ale lepsze coś niż nic :) rozdział mi się podobał, nawet bardzo, co pewnie nie jest wielkim zaskoczeniem, bo każdy jest świetny :) czekam cierpliwie na kolejną część :D
OdpowiedzUsuńDziękuję że wreszcie dodalas ! ;)
OdpowiedzUsuńRozdział krótki ale ważne że jest :p
Baaardzo się ciesze że hermiona powiedziała prawdę harremu, ronowi i ginny .
Naprawdę jestem sprasznie ciekawa jak potoczy się dalej miłość Draco i Hermiony .
Dodawaj szybko nowy rozdział :D i nie każ mi czekać miesiąca :c
Życzę ci duuuuuuuuzo weny :)
Pozdrawiam M.
Dziękuję, cieszę się, że się podobało.
UsuńNie chcę nic mówić, ale też mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybciej ;)
Pozdrawiam.
Już miałam nadzieję, że będę pierwsza i zostałam wyprzedzona!
OdpowiedzUsuńAj cieszę się że jednak rozdział w końcu się pojawił i taki poruszający.
Nie wiem jak Ty to robisz ale dorastasz z każdym rozdziałem.
Mówiłam Ci to już pewnie kiedyś, ale coś w tym jest.
Podobało mi się że Hermiona postanowiła nie okłamywać swoich przyjaciół.
Dla niej ta cała sytuacja musi być bardzo trudna, ale najważniejsze aby jakoś sobie poradziła.
Aj jak ja nienawidze Lucjusza Malfoya.
Mówiłam już to?
Cyniczny okrutnik przez którego musiała znaleźć się w takiej sytuacji.
No i z tego wszystkiego szkoda mi Pansy...
Naprawdę nie zasłużyła na taki los bez względu na to kim była.
pozostaje czekać na kolejny rozdział aby szybko.
Pozostaje mi tylko życzyć weny i mnóstwa cudownych pomysłów.
czekam na ciąg dalszy.
Dziękuję Ci ślicznie za miłe słowa, kochana ;)
UsuńPozdrawiam.
Świetny, w sumie jak wszystkie. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego. *u*
Pozdrawiam,
Forevertogether.
http://forevertogetherhgdm.blogspot.com/
Dzięki.
UsuńPozdrawiam ;)
Jejciu jak ja kocham twojego bloga. Jest taki... No nie wiem jak to nazwać, ale nie jest tutaj opisana zwykła sielanka i love story bez żadnych trudnych przeżyć. Od dawna czytam tego bloga, ale dopiero ostatnio założyłam tutaj konto i zamierzam komentować. Irytuje mnie fakt, że dopiero teraz, ale zawsze lepiej później, niż w ogóle. Opowiadanie może i nie jest świeże, ale ciągle wspaniałe i życzę dużo weny i czasu na pisanie kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńSheireen:)
Bardzo Ci dziękuję za te słowa :)
UsuńCieszę się, że już od jakiegoś czasu śledziłaś mojego bloga i że wciąż Ci się podoba.
Pozdrawiam.
Rozdział świetny:)Ładnie się wszystko rozegrało, rozumiem, że to nie koniec komplikacji;>Czekam na następny rozdział i mam nadzieję, że jakoś uda się im wybrnąć z tej zabawy w Parkinson:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Majka
Dziękuję :)
UsuńNo, szopka z Pansy nie będzie taka prosta do utrzymania. W końcu ktoś zauważy coś podejrzanego :P
Pozdrawiam.
Całe szczęście, że uwierzyli Hermionie bo już się bałam, że jakaś akcja z tego będzie, ktoś podsłucha albo coś..
OdpowiedzUsuńMatko jak ja kocham wykreowanego przez ciebie Draco, nawet w takiej chwili jest tak niesamowicie rozkoszny! ;3
No i genialny opis Lucjusza!
Pozdrawiam, buziaki ;3
Dziękuję! Bardzo się cieszę, że lubisz mojego, różniącego się od kanonu, Draco.
UsuńPozdrawiam :)
Jak zwykle super rozdział . Czytałam wiele opowiadań Dramione , ale jeszcze nigdy takiego . Jest świetne . ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi to słyszeć :)
UsuńPozdrawiam.
Jesteś cudowna!! Dziękuję! Dziękuję! :D Notka jest wspaniała. Przez moment bałam się, że nie uwierzą Hermionie, ale na szczęście tak się nie stało :D
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję, że tak uważasz ^^
UsuńPozdrawiam.
Wspaniały rozdział. Twój blog jest jedyny i niepowtarzalny, podziwiam Cię za pomysł zamiany Hermiony z Pansy. Draco ma rację, wojna zmusza do niepotrzebnych ofiar.
OdpowiedzUsuńUm, mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybciej, ale rozumiem Cię, wena nie sługa. ;D
Pozdrawiam,
Vilene (nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com)
Dziękuję za takie krzepiące słowa :)
UsuńPostaram się, aby był szybciej.
Pozdrawiam.
tak bardzo sie cieszę, że Harry, Ron i Ginny poznali prawdę, Hermionie będzie łatwiej choć trudno będzie im się spotykać... zastanawiam się co takiego wymyślisz dla bohaterów na wakacje
OdpowiedzUsuńTak, w końcu to jej przyjaciele, nie mogła przed nimi zataić takiej prawdy ;)
UsuńWakacje będą...nietpowtarzalne, że tak powiem.
Pozdrawiam.
Pięknie :) ♥ Tak ślicznie piszesz , mam nadzieje że kiedyś zostaniesz pisarką ( jeśli to twoje marzenie )
OdpowiedzUsuńOgólnie nowy wygląd bloga też jest cudowny :) Życzę Ci abyś miała dużo pomysłów i masy weny . Pozdrawiam ♥♥♥~Karolina .
Dziękuję ślicznie ^^
UsuńTaak, w przyszłości chciałabym wydać książkę, ale wiem, że przede mną jeszcze długa droga.
Pozdrawiam :)
Pięknie jak zwykle, ale mam pytanie. Prowadzisz może jakiegoś bloga z historią, w której wątek miłosny nie jest najważniejszy? Chciałbym zobaczyć jak piszesz takie historie. Życzę dalszej weny,
OdpowiedzUsuńFarfalla
Dziękuję :)
UsuńHm, mówiąc szczerze, ja w każde opowiadanie muszę wpleć miłosną historię - szczęśliwą lub nieszczęśliwą. Bez tego mam wrażenie, że tekst jest taki...pusty.
Natomiast prowadzę też opowiadanie potterowskie, gdzie w pierwszych rozdziałach akcja kręci się wokół uczuć, ale potem miłoć spada na drugi plan, na scenę wchodzą inne kwestie. Jeśli chcesz to serdeczenie zapraszam - www.odcienie-czerni.blogspot.com
Tam na pewno głównym tematem nie jest rozwijająca się miłość, aczkolwiek wątku uczuciowego u mnie się nie pozbędziesz ;)
Pozdrawiam.
Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award. Nie bawię się już w takie rzeczy, ale powiadamiam, jeśli ciebie to interesuje. Nie postawiłam również swoich pytań, ale jeśli chcesz, to w moim poście o Liebster Award znajdują się pytania, na które odpowiedziałam, i na które i ty możesz odpowiedzieć jako zainteresowana :) Szczegóły znajdziesz pod tym adresem: http://dramione-sheireen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sheireen ♥
<3
OdpowiedzUsuńZastanawiam sie, czy to czasami nie Ty pisalas kiedys takie piekne blogi o Naruto ;d Mozliwe, ze nick jest przypadkowo taki sam, aczkolwiek opowiadanie genialne, wiec nie zdziwilabym sie, gdybys to byla wlasnie Ty. Zycze Ci weny, no i czekam na kolejna czesc:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, ale zbieżność nikców musi być przypadkowa - nigdy nie pisałam o Naruto ;P
UsuńCudowne. Uwielbiam Twój styl pisania. Jest taki lekki i przyjemnie się czyta. Czekam na kolejny rozdział. :3
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ^^
UsuńCudowny blog, przeczytałam wszystkie rozdziały jednym tchem i z niecierpliwością czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńDziękuję za przeczytanie wszystkich rozdziałów i za miłe słowa :)
Usuńświetnie piszesz! :)
OdpowiedzUsuńJak zrobiłaś takie piękne tło? :>
Zapraszam do mnie :)
Dzięki ;)
UsuńTło znaczy szablon? Użyłam jednego z szablonowni Elfaby - www.by-elfaba.blogspot.com
Jak zawsze świetny rozdział, długo było trzeba czekać ale warto. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Skava.
Dziękuję :)
UsuńPozdrawiam.
Zaczęłam czytać Twoje bloga i stwierdzam, że jest świetny :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę, to zapraszam do mnie http://67igrzyskaoczamijulites.blogspot.com/
Dzięki ;)
UsuńSuper post :) podziwiam, że masz wenę na tyle odcinków :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie historia-hermiony-riddle.blogspot.com
Dziękuję ;) Z weną nie jest łatwo, ale jakoś daję radę.
UsuńZapewne chcesz zeby kazdy ocenial twoj blog zgodnie ze swoim sumieniem... A zatem dzisiaj nie oszczedze Ci krytyki. Notka byla zaskakujaco nudna, co bardzo mnie martwi... Nie wiem, czy to Ty zmienilas styl pisania, czy mnie juz zaczyna to nudzic... Moze to ja sie zmienilam. Sytuacje troche uratowal Lucjusz, ktory wniosl do notki dreszczyk nienawisci. Mimo tego, ze ten rozdzial nie byl najlepszy, ba on nawet dobry nie byl, przez wzglad na wczesniejsze dam Ci szanse i zajrze tutaj, by przeczytac kolejny. Mam nadzieje, ze nie sprawilam Ci przykrosci a tylko znotywowalam do polepszania swojej historii, bo masz do tego potencjal. Dzieki i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKate
Dzięki za szczerość.
UsuńTak, wiem, że ten rozdział do najciekawszych nie należy. Scena z Harry'm, Ronem i Ginny miała być znacznie krótsza, ale w przypływie weny mi sie rozciągnęła - domyślam się, że ich rozmowa nie była zbyt wciągająca, ale musiałam ją przeprowadzić.
Ogólnie ta cała sprawa z Pansy nawet dla mnie jest dziwna i trudno mi ją ,,okiełznać''. No więc trzeba poczekać jeszcze tylko do wakacji(oczywiście tych w opowiadaniu) i ta cała szopka się skonczy. Tak mi się wydaje, że przez najbliższe dwie, trzy notki akcja będzie się ciągnęła dość powolnie, a potem zrobię wam trochę niespodzianek :)
Choć gust się zmienia, mam nadzieję, że jednak ze mną zostaniesz ;)
Cześć! Już na wstępie chcę cię przeprosić za tak późne komentowanie, ale sama doskonale zdajesz sobie sprawę, jak przytłaczająca jest szkoła.:)
OdpowiedzUsuńRozdział był bardzo ciekawy. Zresztą jak zwykle.:***
Uff... Nie nakryto Dracona i Hermiony! Pisk radości!:)Naprawdę się bałam, że nie uda im się tego utrzymać w tajemnicy, a tu proszę! Poszło bardzo łatwo! Na szczęście.:***
Dobrze, że Miona powiedziała prawdę przyjaciołom. Z początku myślałam, że jej nie uwierzą, ale na szczęście stało się inaczej.:) Podczas czytania tej sceny, miałam ochotę się rozpłakać. Ślicznie to opisałaś!:** Cieszę się, że oni już wiedzą o wszystkim. Hermiona to szczęściara, mając takich cudownych przyjaciół, na pewno uda się jej przetrwać ten czas w roli Pansy.:)
Podczas sceny na pogrzebie było mi smutno. Żal mi się zrobiło tych wszystkich osób opłakujących Mionę, a szczególnie jej rodziców. Lucjusz mnie wnerwił (co za nowość^^). Naprawdę zachował się chamsko, przychodząc na pogrzeb Hermiony/Pansy. Wcale nie dziwię się Draconowi, że chciał dać mu w zęby.:***
Kurczę, ja już chcę nowy rozdział! Nie mogę się doczekać, co będzie dalej. Ta historia jest śliczna. Najlepsze Dramione, jakie kiedykolwiek czytałam!:***
Pozdrawiam, ściskam cieplutko i życzę weny!:)
Twój komentarz sprawił mi niezwykle dużo radości, za co Ci bardzo dziękuję ^^ Cieszę się, że moja historia Ci się podoba i że wywołuje w Tobie emocje;)
UsuńPozdrawiam serdecznie ^^
Bardzo fajny rozdział. Śmierć Pansy była wstrząsająca, jednak teraz trzeba dalej żyć. Jestem bardzo ciekawa, jak uda się Draconowi i Hermionie przejść przez tą wojnę. Bardzo się cieszę, że Miona powiedziała wszystko przyjaciołom. Będą mogli ją wspierać.
OdpowiedzUsuńP.S. Fajny szablon:).
Dziękuję ślicznie za opinię :)
UsuńPozdrawiam.
Świetny i bardzo przemyślany rozdział! Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego. ;) Ciekawi mnie jak dalej potoczą się ich losy w w walce o wolność.Szata graficzna również bardzo mi się podoba ;3. Pozdrawiam ;>
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPozdrawiam.
Świetnie piszesz! Jestem pełna podziwu, gdyż z wszytkich blogów, które czytam Twoje przyprawiło mnie o łzy... Brawo dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta:)
Dziękuję, bardzo mi miło ;)
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńNa początku muszę Cię strasznie przeprosić za to, że jestem dopiero teraz, ale jakieś cholerstwo mnie rozłożyło i czytanie przychodziło mi z trudem. A co dopiero czytanie ze zrozumieniem. Więc przepraszam i biorę się za komentowanie.
Ych, a ja tak czekałam na ten rozdział, a los pozwolił mi go przeczytać dopiero teraz xd
Jak ja się cieszę, że Hermiona powiedziała prawdę przyjaciołom. Na pewno im ulżyło. Przecież oni na tym pogrzebie sami by umarli ze zgryzoty. A zwłaszcza, że Harry już się obwiniał. A tak ten pogrzeb nie był taki straszny, przynajmniej dla nich. A o tym co czuli jej rodzice to ja wolę nawet nie myśleć :(
Ja to bym złapała Lucjusza i gołymi rękami UDUSIŁA ! Co on sobie wyobraża?! Że jak ktoś bogaty to co?! Że niby lepiej?! Uch, jak on mnie denerwuje. O Parkinsonach się nasłuchał i powtarza. Wybacz, poniosło mnie xd
Cóż to ja jeszcze raz przepraszam, czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam ^^
Nic się nie stało ;) Cieszę się, że jesteś i że Ci się podobało.
UsuńPozdrawiam.
Ojej, jestem oczarowana, zachwycona i zakochana *__* Pierwszy raz czytałam coś o Dramione i po prostu mnie to opętało xD W twoim opowiadaniu miłość Hermiony i Dracona przechodzi upadki i wzloty, ale przede wszystkim jest opisana tak prawdziwie, bez koloryzacji, same uczucia i to chwyciło mnie najbardziej za serce <3 Mam nadzieję, że będziesz mnie informować - już wpisałam się do informowanych.
OdpowiedzUsuń[irreplaceable-gentleness.blogspot.com]
Dziękuję. Bardzo mi miło, że masz taką opinię o mojej historii, bo na takiej właśnie mi zależy.
UsuńOczywiście będę Cię informować.
Pozdrawiam :)
Ciekawie piszesz :)
OdpowiedzUsuńObserwujemy? ;>
Dzięki, ale ja nie bawię się w obserwowanie za obserwowanie. Jeśli chcesz czytać mojego bloga to go po prostu czytaj, a jeśli nie to wciśnij czerwony krzyżyk ;)
Usuńemm. kiedy nowy? :D
OdpowiedzUsuńJak ogarnę się z szałem na Doktora Who i anime, który mnie ostatnio bez pozwolenia ogarnął. To trochę potrwa, ale zamiłowanie do HP prędzej czy później wróci ;)
UsuńJeżeli możesz to informuj mnie pod numer telefonu: 785034731.
OdpowiedzUsuńMożesz również pisać z bramki. :)
Hej, boskie. Śledzę tego bloga od jakiegoś czasu i naprawdę mi się podoba:) Wniosłaś świeże spojrzenie na tą parę, naprawdę:>>
OdpowiedzUsuńMam pytanie, znasz może (Ty lub ktokolwiek z czytających) jakiegoś dobrego bloga o harrmione(paring Harry-Hermiona)?? Bardzo mi na tym zależy więc jeśli coś znasz to napisz w odp. do kom.:)
Z góry dziękuję i życzę szybkiego powrotu weny<33
Dziękuję za te słowa ^^
UsuńCóż...ja sama nie czytam żadnego opowiadania o tym paringu. Ale znam taki blog o nim - http://zostan-ze--mna.blogspot.com/
Wielkie dzięki;*
UsuńCzekam na nowy rozdzialik:D
będzie dzisiaj? ;)
OdpowiedzUsuńOdp poniżej ;)
UsuńWchodzę dziś na Twojego bloga i widzę, że 18. coś wstawiłaś, myślę sobie "o, nowy rozdział!" a potem zobaczyłam, że owszem 18., ale luty... Więc moje pytanie jest następujące - już prawie miesiąc od ostatniej notki, kiedy możemy się spodziewać nowego rozdziału? :D
OdpowiedzUsuńna górze jest informacja ;p miała dzisiaj wstawić ale coś tu jej nie widac ;p
UsuńWiem, przepraszam :( Nie wiem jak można zapomnieć o własnej notce?
UsuńTo idiotyczne. Miałam wstawić notkę dziś wieczorem, ale wróciłam z kina i jeszcze pojawiła się pewna afera na blogach...no i przypomniałam sobie dopiero przed chwilą, że datę wytyczyłam na dziś. Notkę chcę jeszcze sprawdzić, ale dodam ją albo jeszcze tego dnia albo jutro, choćby nie wiem co.
Odnoszę się do komentarza anonimowej czytelniczki - nie mam na górze żadnej informacji, ponieważ czytam tego bloga na telefonie. A wersja mobilna jest uproszczona. ;) A na rozdział czekam cierpliwie :)
Usuńaaa, no chyba że tak ;)
Usuńczekam i czekam :D
ejj :c
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana. Więcej na moim blogu: walka-o-wolnosc.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTo było takie smutne... :(
OdpowiedzUsuńnatropiepottera.bloog.pl
Hej mam pytanie gdzie jest 15 rozdział opowiadanie naprawdę fantastyczne ale nie wiem czy to u mnie to wcięło czy to nie ma pozdrawiam ,) <3
OdpowiedzUsuń