Draco szedł przez korytarz, gdy nagle usłyszał płacz. Był to
cichy, melodyjny szloch, który wyjątkowo atakował jego uszy. Ruszył w stronę
dźwięku, skręcił i za rogiem ujrzał Hermionę. Kuliła się pod kamienną ścianą,
po jej zaróżowionych policzkach spływały łzy, a w oczach błyszczał ból.
Nie mógł patrzeć na nią w takim stanie, więc kucnął i chciał
ją objąć ramieniem, ale odsunęła się jak dzikie zwierze.
- Hermiono...- zaczął, ale przerwał mu jej smutny głos.
- Dlaczego? Dlaczego mi to robisz, Draco, dlaczego nie
chcesz mnie znać?
- Nie rozumiesz...
- Wiesz, że nigdy nie przestanę płakać? Z moich oczu ciągle
będą kapać łzy. Przez ciebie!
Zamrugał i poczuł się przytłoczony sumieniem...Jak mógł?
Przecież on ją zabija...
Jasnowłosy obudził się gwałtownie i wziął kilka wdechów.
Jego oczy były wilgotne, jakby chciały płakać, ale po chwili wyschły.
Spojrzał za okno. Poranne słońce oświtlało dormitorioum,
choć jego koledzy jeszcze drzemali. Wiedząc, że już nie uśnie, zaczął się
ubierać.
Następnego dnia Hermiona wcieliła swoje postanowienie w
życie. Wstała wcześnie i poszła do Wielkiej Sali, by coś zjeść, a potem, chciała
udać się prosto do lochów, jednak okazało się to niekonieczne.
Przy stołach siedziało jeszcze niewiele osób, a wśród nich
był Draco. Zauważyła ze zdziwieniem, że skubie jajecznicę ze smętną miną, a w
pobliżu nie ma żadnego z jego kolegów. Nałożyła na talerz trochę jedzenia i
szybko je skonsumowała. Kątem oka widziała, że blondyn wstaje. Odczekała, aż
dojdzie do drzwi, a potem zrobiła to samo i ruszyła za nim. Jej serce biło dwa
razy szybciej, ale powtarzała sobie uparcie, że to przecież jej przyjaciel. Nie
ma się czego bać.
- Draco!- zawołała, gdy znalazła się tuż obok niego. Obrócił
głowę, a przez jego twarz przeszedł cień zdumienia.
Dosłownie zamarł, gdy zobaczył przed sobą Hermionę. Nadal
trudno mu było przyjąć do świadomości fakt, że ona także jest czarodziejką.
Dziwne, że się na niej nie poznał, przecież przyjaźnili się przez kilka lat...
No właśnie. Przyjaźnili, ale to już minęło.
- Słucham- mruknął, siląc się na chłodny ton. W jej oczach
pojawiła się lekka uraza, ale kontynouwała z ciepłym uśmiechem.
- Tęskiłam za tobą. Niesamowite, że oboje jesteśmy
czarodziejami!
- Tak, w każdym razie, że ty jesteś.
- Dowiedziałam się w to lato, sam Dumbledore mi powiedział!
- Gratuluję.
Zagryzła wargę, a blondyn chciał jak najszybciej odejść.
Jego sen wydawał mu się teraz za bardzo rzeczywisty.
- Przestań udawać, Draco. Lepiej opowiadaj, co u ciebie
słychać!- chwyciła go za rękę, ale wyrwał ją. Na jej twarzy pojawił się szok-
Jesteśmy przyjaciółmi...Nie pamiętasz?
W sercu chłopca coś drgnęło.
- Jesteśmy
przyjaciółmi!- zawołał Draco z żarliwością w oczach.
Przyjęcie
urodzinowe się skończyło i teraz znajdował się w gabinecie ojca. Odważył się z
nim porozmawiać o Hermionie, bo naprawdę ją lubił i nie chciał się z nią
rozstawać. Była jego światłem i szczęściem, roświetlającym szarość w trudnym,
arystokratycznym życiu.
Ojciec
pozostawał jednak niewzruszony, a jego szare, zimne oczy wypełnił gniew.
-
Draconie, to mugolka, ścierwo, nie jest warta twojej przyjaźni.
- Nie mów
tak o niej!
To
przebrało miarkę. Lucjusz błyskawicznie wyciągnął różdżkę i wymierzył nią w
syna. Trysnęły z niej iskry, które poleciały na chłopca. Ten krzyknął, gdyż
iskry parzyły jego skórę, jakby były płomykami diabelskiego ognia.
- Tato!-
zawołał, wijąc się na ziemi. Czuł już bomble na twarzy i rękach.
- Nie wż
się więcej wspominać o tej dziewczynie!
Nie,nie
mógł o niej zapomnieć...
Ale nie
miał wyboru...
- Dobrze!
Iskry
zniknęły. Ojciec wpatrywał się w niego z zadowoleniem.
- W
porządku, Draconie. Wracaj do siebie.
Chłopiec,
płacząc gorzko, opuścił gabinet Lucjusza.
- Byliśmy- szepnął na zaległe pytanie. Zmarszczyła brwi.
- Co to znaczy?
- Że to minęło. No wiesz, dzieci robią różne głupie rzeczy,
których potem, jako starsi, nie rozumieją.
- Ja nie rozumiem ciebie. Przecież...- traciła pewność
siebie, a z jej oczy zniknęła radość. Bolało go to, nigdy nie chciał jej zadać
cierpienia, ale pamiętał surowe spojrzenia ojca i to, kim był. Malfoyowi nie
przystoi rozmawiać ze szlamą.
Taki właśnie jest świat. Gdy byli mali łudzili się, żyli w
nieświadomości, chcieli zmienić przykrą rzeczywistość...Ale z tym już koniec.
Zbyt wiele ich dzieli.
Przepraszam, przyjaciółko...
- No to zrozum- odparł szorstko- To była tylko dziecięca
znajomość.
W jej czekoladowych oczach, już błyszczących od łez, nagle
pojawił się gniew. Draco nigdy jeszcze nie widział złej Hermiony, więc teraz
się nieco wystraszył. Wyglądała nieziemsko, jak jakaś młoda bogini.
- Dorosły się znalazł- warknęła- Dobrze, jak chcesz. Wiedz,
że już zawsze będę cię nienawidzić!
Obróciła się na pięcie i zaczęła się oddalać. Tak go tym
zaskoczyła, że miał ochotę za nią pobiec i przeprosić, ale...Musiał być twardy.
Tak właśnie rozchodzą się ich ścieżki. Dobrze, że ona też to zrozumiała.
Ruszył do lochów wiedząc, że teraz będą rozmawiać pod innym
obliczem. Obliczem nienawiści.
Kocham tego bloga yuedhfdgjs dziękuję, że go napisałaś
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga!!!!
OdpowiedzUsuńOd razu znienawidziłam Lucjusza. On jest okropny!
Mam nadzieję że drogi Draco i Hermiony jeszcze się zejdą... Przecież to była taka piękna dziecięca przyjaźń... Może już się skończyła, ale wspomnienia zostały...
O mój... cudowne <3 czytam dalej
OdpowiedzUsuńgenialny blog :)
OdpowiedzUsuń