INFORMACJA



Zapraszam was do siebie na Facebooku :)

NOWE OPOWIADANIE, ZAPRASZAM :)

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 3: Ponowne skrzyżowanie dróg


Hermiona z otwartą buzią patrzyła się na czerwony pociąg przed nią. Widok wielu dziwacznie ubranych ludzi, przekrzykujących i żegnających się utwierdził ją w przekonaniu, że to dzieje się naprawdę. To nie sen! Jest czarodziejką i zaraz pojedzie do szkoły magii!
Mama, chuda kobieta o jasnorudych włosach, troskliwie porwała ją w ramiona.
- Bądź grzeczna, ucz się pilnie i pisz codziennie- poprosiła pani Granger, usiłując zatamować łzy wzruszenia w brązowych oczach.
- Oczywiście. Kocham was- ucałowała mamę i tatę w policzek, a potem ruszyła do pociągu. Tam zaczęła się rozglądać za wolnym przedziałem, usiłując nie uderzyć nikogo swoim wielkim kufrem. Czuła się trochę skrępowana, bo nikogo tu nie znała, ale wiedziała, że nie wolno jej tracić głowy. W końcu za jedną z szyb ujrzała dwóch chłopców w jej wieku i postanowiła się do nich dosiąść. Niepewnie pchnęła drzwi i zastała czarnowłosego i rudzielca, opychających się słodyczami. Spojrzeli na nią z lekkim zdumieniem.
- Cześć, jestem Hermiona Granger. Mogę tu usiąść, bo reszta przedziałów jest zajęta?- wypaliła, a kiedy głowami, ona zajęła miejsce obok zielonookiego- Dzięki. Ja pierwszy raz jadę do Hogwartu. To niezwykłe, prawda? Czytałam dużo o nim przez wakacje i wydaje mi się, że trafię do Ravenclawu. W końcu książki to moje życie i lubię się uczyć. A wy?
- Hm, nie wiemy...- zaczął rudowłosy, a ona skinęła głową.
- Tak, ja też nie jestem pewna, zobaczymy dziś wieczorem. Zniosę każdy dom, tylko nie Slytherin. Czytałam, że stamtąd wyszedł Sami-Wiecie-Kto i że wszyscy mieszkańcy tego domu są niemili. Brr, jak najdalej od nich!
- Zgadzam się- odpowiedział znów rudy, wymieniając spojrzenia z kolegą- Ale może byś nas choć zapytała, jak się nazywamy?
Hermiona zarumieniła się. Racja, jak mogła się tak rozgadać? Wyszła na nieuprzejmą.
- Przepraszam. Mogę poznać wasze imiona?
- Jestem Ron Weasley.
- A ja Harry Potter.
Dziewczyna wytrzeszczyła oczy na czarnowłosego, a on uśmiechnął się nieśmiało.
- Miło mi cię poznać. Jesteś sławny, wiesz?- zapytała, czując się nieco zakłopotana obecnością bohatera w tym samym przedziale co ona.
- Na to wygląda- mruknął Harry i niespodziewanie podał jej pudełko zaczarowanych fasolek- Chcesz jedną?
- O, jasne, dzięki- skosztowała fasolki i zaraz się skrzywiła- Blee, szpinakowa.
Ron wybuchnął śmiechem, a po chwili pozostała dwójka mu zawtórowała.

Draco przytulił ojca na pożegnanie, ale ten tylko lekko odwzajemnił ten gest.
- Zachowuj się przykładnie i bądź jak najlepszy- powiedział pan Malfoy zimno- Liczę na ciebie, synu.
- Dobrze, postaram się.
Mama pożegnała chłopca z większym uczuciem, a potem pozwoliła mu odejść w stronę pociągu. Draco szybko wsunął się do wolnego przedziału, położył kufer na podłodze i rozsiadł się wygodnie na siedzeniu.
Jego marzenia się spełniały. Wreszcie wyjeżdżał do szkoły magii, wreszcie mógł nauczyć się czarować i wreszcie był z dala od ojca, który ciągle stawiał przed nim same wymagania, a nigdy go nie wspierał. Co prawda Draco będzie tęsknił za matką, ale świadmość, że ojciec przez pół roku nie zaszczyci go srogim spojrzeniem dawała mu radość.
Drzwi przedziału się rozsunęły i stanęli w nich dwaj osiłkowie, Grabbe i Goyle, których chłopak kojarzył z przyjęć domowych.
- Witaj, Malfoy- zaczął jeden przymilnie- Możemy tu usiąść?
- Jeśli musicie.
- Nie bądź taki niegrzeczny- za chłopakami pojawiła się czarnowłosa dziewczyna o nieco spłaszczonej twarzy. Uśmiechała się.
- Jestem Pansy-odpowiedziała na jego zdumiony wzrok- Widzieliśmy się już raz na urodzinach twojej matki.
- Wiem, pamiętam.
Nie podobało mu się towarzystwo tej Parkinson i sposób, w jaki na niego patrzyła. Nie był gotowy na jakieś igraszki miłosne, szczególnie, że kilka miesięcy temu stracił cenną dla niego osobę i nie chciał się znów przywiązywać.
Dlatego też wyjął gazetę i udał, że nie widzi zaczepnego wzroku brunetki.


Hermiona, z nowo poznałymi kolegami, wsiadła do jednej z łódek i popłynęła przez ciemne jezioro. Wydawało jej się, że wśród tłumu uczniów, czekających na brzegu, ujrzała znajomą blond czuprynę, ale chwila ta trwała zbyt krótko, by potwierdzić jej spostrzeżenie. Dlatego też dryfując w łódce, skupiła się w pełni na Ceremonii Przydziału, o której czytała w książkach. Drżała z podniecenia, jak każdy pierwszoroczniak, i zastanawiała się do jakiego domu dane jej będzie trafić.
Z drugiego końca jeziora ruszyli do dębowych wrót, za którymi kryło się wnętrze zamku.
Pierwszoroczniaki stanęły przed kolejnymi drzwiami, za którymi słychać było gwar. Czarnowłosa kobieta o surowych rysach, przedstawiająca się jako profesor McGonagall, podeszła do nich i oznajmiła, że zaraz odbędzie się Ceremonia Przydziału. Ustawiła ich w pary(Hermiona stanęła z jakąś rudowłosą dziewczyną) i otworzyła drzwi. Dzieci na trzęsących się nogach szły przez środek wielkiej, pięknie ozdobionej sali. Zaciekawione oczy innych uczniów śledziły każdy krok pierwszoroczniaków, które w końcu zatrzymały się tuż obok stołu nauczycielskiego.
- Kogo wyczytam, niech usiądzie na krześle i przymierzy Tiarę- powiedziała McGonagall i rozwinęła przed sobą pergamin z nazwiskami uczniów.
- Bones Susan.
Rudowłosa dziewczynka, stojąca obok Hermiony, ruszyła do przodu i teraz ramiona brązowowłosej otarły się o kogoś innego, kto przysunął się bliżej, by lepiej widzieć. Zerknęła w górę i otworzyła szeroko usta w zdumieniu, zastygając jak marmurowa lalka.
Przed nią stał Draco. Miał te same mleczne włosy i dumne rysy twarzy, był tylko trochę wiższy niż zapamiętała.
Teraz i on spojrzał na nią, a w jego szarych tęczówkach pojawiło się zaskoczenie i niedowierzanie. Wpatrywali się chwilę w swoje oczy, ale żadne z nich nie potrafiło wydobyć z siebie słów.
- Granger Hermiona.
Brązowowłosa zmusiła się do poruszenia nogami i dotarła do krzesła. W jej głowie wrzało, nie potrafiła się skupić na niczym, chciała wrócić do Dracona i prosić o wyjaśnienie.
Tak to już bywa, że gdy się na coś czeka i czeka, to przychodzi w najmniej stosownym momencie.
Stara czapka spoczęła na jej głowie, prawie zasłaniając jej cały widok.
Widzę, że jesteś mądra i pełna ambicji...Ale masz też odważne serce, jesteś zdolna do poświęceń..- usłyszała głos w głowie, a po chwili napiętą ciszę przerwał krzyk:
- GRYFFINDOR!
Wstała i z uglą doszła do stołu o złoto-czerwonej barwie, gdzie rudy chłopak, podobny do Rona, tylko starszy, uścisnął jej rękę. Odpowiedziała uśmiechem, a potem usiadła, wlepiając wzrok w Dracona. Teraz to on usiadł na krześle i przymierzał Tiarę. Jego oczy skierowane były w dół, a dłonie zaciśnięte. Hermiona bardzo chciała wiedzieć, co mu mówiła stara czapka, ale te słowa przeznaczone były wyłącznie dla niego, więc dziewczyna tylko wstrzymała oddech.
- SLYTHERIN!
Brązowowłosa z zawodem patrzyła, jak blondyn zasiada do zielono-srebrnego stołu. Z tej odległości nie potrafiła ocenić, czy się cieszył. Serce jej dudniło, nie mogła w to uwierzyć...
Draco był czarodziejem. Czarodziejem czystej krwi. Dlatego jego ojciec wyrzucił ją z domu. Bo myślał, że ona jest mugolką...
Po chwili do Gryfonów dołączyli Harry i Ron. Cieszyła się, że choć oni są razem z nią.
Podczas uczty Hermiona często zerkała na stół Ślizgonów, jednak jej czekoladowe oczy nigdy nie spotkały się z jego stalowymi. Zawiedziona odwracała wzrok i nie zdawała sobie sprawy, że to właśnie wtedy Draco ukradkiem na nią patrzył.

Dormitorium, utrzymane w czerwonej kolorystyce, było bardzo ładne. Hermiona dzieliła go razem z Parvati i Lavender. Od razu wiedziała, że nie odnajdzie z nimi wspólnego języka. One zresztą już wydawały się ze sobą zżyte. Ale brązowowłosa teraz się tym nie przejmowała, bo wciąż myślała o Draconie. Nadal bardzo go lubiła, a to spotkanie było dla niej emocjonalne. Mimo niepokoju i wątpliwości wiedziała, że musi z nim porozmawiać.

 

 

1 komentarz:

  1. Sevi ale tak naprawdę Basia20 stycznia 2014 20:42

    No właśnie... Co teraz będzie?
    natropiepottera.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy