INFORMACJA



Zapraszam was do siebie na Facebooku :)

NOWE OPOWIADANIE, ZAPRASZAM :)

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 31: Wróć do mnie


Każdy ma swoje prywatne słońce. Ludzi, którzy swoją obecnością zalewają światłem ciemność negatywnych uczuć. Dzięki nim troski nie wydają się tak straszne. Jeżeli jednak blask słońca zgaśnie, skryje się za dalekim horyzontem, za ostrymi górami, wówczas świat na powrót pogrąży się we mgle mroku, w której łatwo o potknięcie i upadek. Czasami jednak słońce powraca, ale pod inną postacią. Ma inny odcień, jednak promienieje z tą samą mocą, osładzając każdy nowy dzień.
Draco zgasł za linią przymusu, jednak dla Hermiony narodził się po raz kolejny, by mogła go trzymać w ramionach, obsypywać pocałunkami i posyłać mu uśmiechy. Jej mała dziewczynka miała wiadomą płeć, lecz nosiła na sobie znamiona ojca. Wystarczyło spojrzeć w jej szare tęczówki albo na blady odcień skóry, która oblekała jej delikatne kosteczki. Hermiona była pewna, że za jakiś czasie na główce dziecka wyrosną źdźbła jasnych kosmyków. Nie ulegało więc wątpliwości, że w żyłach jej winorośli płynie krew Draco, że trzymając ją w ramionach to tak, jakby trzymała jego. Oczywiście patrząc na swoją córeczkę, nie chciała widzieć tylko cienia ukochanego – chciała widzieć kogoś, kto jest jej kolejnym bardzo cennym słoneczkiem.
Dziewczynka miała tendencję do płaczu. Nie hałasowała co prawda na pół szpitala, ale leżąc w łóżeczku, pochlipywała cicho, jakby się czegoś obawiała. Kiedy lekarze pozwolili Hermionie wrócić do domu, to się nie zmieniło. Przytulne ściany rezydencji, mało osób w środku i ogólna cisza powinny lepiej wpłynąć na dziecko. Mała jednak często niegłośnym szlochem w środku nocy umiała postawić matkę na nogi. Uspokajała się dopiero wtedy, kiedy otaczały ją ciepłe ramiona rodzicielki. Dlatego Hermiona często trzymała córeczkę na rękach, nuciła jej kołysanki albo pieściła delikatne ciałko. Widząc promieniującą z oczu dziecka niewinność i ufność, dziewczyna czuła, że kocha je całym sercem i nie żałuje, że przyszło na świat.
Druella starała się pomagać. Już wcześniej z własnych funduszy kupiła dziecięce łóżeczko, teraz natomiast nabyła dla małej kilka ubranek i kompletów pieluch. Niemowlę na razie było karmione jedynie mlekiem, na co często miało dużą ochotę. Hermiona uśmiechała się tylko, widząc jak usteczka jej dziecka łapczywie ssą jej sutek. Uparła się również, aby większość obowiązków związanych z dziewczynką wykonywała ona. Pani Black zawsze była gotowa ją wspomóc, wymienić pieluchę czy utulić do snu, jednak brązowowłosa chciała nie chciała jej obarczać ponownym zajmowaniem się dzieckiem. W końcu to ona była matką. Może miała dopiero siedemnaście lat, ale zamierzała się wywiązać ze swoich obowiązków.
Po kilku dniach Hermiona zorientowała się również, że trzeba małej nadać imię. Już wcześniej nad tym myślała. Źle się czuła z tym, że jedynie ona ma głos w tej sprawie, ale nie chciała na razie niepokoić Dracona. Wiedziała, że prawdę pozna dopiero po wojnie. Lecz kiedy to będzie?
Zaplanowała, że gdyby urodził jej się chłopczyk, nazwałaby go imieniem ojca. Ale ponieważ przypadła jej śliczna dziewczynka, musiała zdecydować się na coś innego. Pamiętała, że będąc dzieckiem, chciała mieć córeczkę imieniem Scarlett. Nadal podobało jej się to imię, jednak podświadomie czuła, że powinna wybrać inne. Takie, które coś dla niej znaczy. I dla Dracona również.
Siedziała na kanapie w salonie i karmiła swoje niemowlę. Pani Black własnoręcznie szyła dla małej nowy kocyk — stary niestety został zaplamiony biegunką, która wczoraj zaatakowała dziecko. Hermiona doceniała ten gest ze strony starszej kobiety. Naprawdę była dla niej jak druga matka. Gdyby nie ona, brązowowłosa mogłaby już zostać schwytana przez śmierciożerców. Gdyby nie ona, Draco nigdy by do niej nie przyszedł, a spoczywająca w jej ramionach dziewczynka nie miałaby prawa bytu…
Tyle zawdzięczała tej kobiecie.
— Już wiem, jak ją nazwę — oznajmiła cicho panna Granger, a jej usta już drgały w uśmiechu. Pani Black uniosła zaciekawione spojrzenie znad drutów. — Druella.
Twarz gospodyni na chwilę zamarła w niemym zaskoczeniu. Potem kobieta zamrugała ciężkimi powiekami, jakby chciała rozgonić łzy.
— Bardzo mi miło, ale skąd ten pomysł? — wydusiła, wyraźnie siląc się na spokój. No tak. Od dawna siedziała tu sama i zapomniana. Nikt jeszcze jej tak nie ,,ukoronował’’.
Uśmiech dziewczyny się poszerzył.
— Dałaś mi schronienie, dałaś mi Dracona, dałaś mi opiekę i pomocną dłoń. Pomyślałam, że moje dziecko powinno nosić imię osoby, która przyczyniła się do jego przyjścia na świat. Poza tym jesteś babcią Dracona, a prababcią mojej małej. Druella pasuje idealnie.
Pani Black wydała z siebie radosne westchnięcie. W jej ciemnych oczach przemknęła czułość i… jeszcze jakiś błysk, który trudno zidentyfikować. Chyba najbliżej mu było do determinacji. Hermiona jednak nie przejęła się nim zbytnio, trwając pod wpływem przejęcia i szeptając do trzymanego dziecka świeżo nadanym imieniem.


Kwiecień dobiegł końca. Choć kwiaty na łąkach otwierały właśnie swe pąki, a słońce zaczęło coraz częściej wynurzać się zza chmur, wojna przybierała na ogniu. Gazety magiczne prześcigały się w dostarczaniu informacji o nowych mordach, atakach i zaginięciach. Ministerstwo zostało już opanowane, a Voldemort uczynił jednego ze swoich pionków ministrem. Nawet prezenterzy w mugolskich wiadomościach zdawali sobie sprawę, że na Anglię padł niebezpieczny cień.
Druella wierzyła, że Zakon Feniksa wciąż działa. Ich przywódca upadł, a wielu wspaniałych czarodziejów poległo, ale wiedziała, że są jeszcze zacięci Weasleyowie czy ci odważni Gryfoni nazywający siebie Gwardią Dumbledore’a — oni będą walczyć do końca. Nadzieje pokładała także w Wybrańcu, przyjacielu Hermiony. Ten chłopak wyglądał niepozornie, jednak udowodnił już swoją wartość. Chociażby fakt, że jeszcze żadne źródła nie trąbiły o jego śmierci świadczył, że Potterowi udało się wyminąć ze śmierciożercami. Stare serce kobiety nie było skore do optymizmu, ale teraz pozwoliło sobie wierzyć, że jest jeszcze jakaś nadzieja.
Naraz Druella się wzdrygnęła, bo jej siwiejące włosy szarpnął nieprzyjemny wiatr. Tej wiosny nawet powietrze zdawało się chłodniejsze, choć w pobliżu raczej nie czaił się żaden dementor — a w razie czego cały czas miała zaciśnięte palce na różdżce. Spojrzała na pobliskie drzewo, którego gałęzie wypuszczały zielone listki. Nie słyszała śpiewu ptaków. Zazwyczaj w blasku zachodzącego słońca lubiły poćwierkiwać wesoło, jednak ostatnio nie miała przyjemności usłyszeć ich melodii.
Westchnęła cicho i spoczęła na drewnianej ławce w jednej z parkowych alejek. Będąc wśród bezpiecznych czterech ścian domu tak łatwo było zapomnieć o czającej się za rogiem grozie. Ale teraz już wiedziała. Czuła gdzieś w kościach, że nadchodzi decydujące starcie.
— Jestem — ciszę zakłócił głos jeszcze chłodniejszy niż pogoda. W pierwszej chwili pani Black sądziła, że przemówił do niej jej zięć, Lucjusz, jednak gdy obróciła głowę, ujrzała swojego wnuka.
Wyszczuplał — to było pierwszym, co przyszło jej do głowy. Chłopak faktycznie przez te niemal dziesięć miesięcy zdawał się wymizernieć. Jego nogi przypominały wąskie szczudła, ramiona się zwęziły, a na twarzy zbytnio uwydatniły się kości policzkowe. Taki ubytek wagi był dość dziwny, zważywszy na to, że rodzina Malfoyów zawsze miała pod ręką sporo pieniędzy, a skrzat domowy starał się przy posiłkach jak mógł. Nie, nie mogło chodzić o nawyki żywieniowe… To wojna ukradła mu trochę ciała.
— Cieszę się, że się zjawiłeś. To pilne — zapowiedziała Druella, powstrzymując jakiś komentarz odnośnie wyglądu wnuka. Teraz było w nim coś takiego, co nakazywało uważać na słowa. I kobieta poczuła falę wątpliwości, czy dobrze postąpiła, ściągając go do parku z dzieciństwa, aby ponownie zaaranżować spotkanie z Hermioną. Już wcześniej wiedziała, że igra z ogniem, ale nie mogła dłużej czekać. Dziewczynka już się narodziła, Draco miał prawo wiedzieć i zobaczyć się z ukochaną. Zwłaszcza, że jutro było zakryte niepewnością.
— Nie powinienem tu przychodzić. Ojciec wypuszcza mnie tylko na misje i na spotkania z kolegami z fachu. Jeżeli przyłapie mnie na wymknięciu, nie tylko ja za to zapłacę — ostrzegł chłopak z lekkim wyrzutem. Wypowiadane przez niego słowa powinny być źródłem jego zaniepokojenia, jednak w twarzy blondyna nie można było wyczytać ani śladu strachu. Czyżby się na niego uodpornił?
Druella wiedziała jednak, że okłamuje samą siebie. Mimo tego postanowiła nie rezygnować z wcześniejszego planu. Miała nadzieję, że miłości nie da się tak łatwo wymazać.
— Rozumiem. To nie potrwa długo. — Podniosła się z ławki, usiłując odpowiednio dobrać słowa. — Chciałabym tylko, abyście porozmawiali.
— O czym? — Draco uniósł brew, wydając się niezadowolony z perspektywy ryzykowania dla jakieś rozmowy.
A gdzie radość, gdzie tęsknota, którymi jaśniały jego oczy, gdy ostatnio zabierała go do Hermiony?
— Ona sama ci to powie. — powiedziała wymijająco kobieta. Nie zamierzała w miejscu publicznym ujawniać takich informacji. Poza tym Draco mógłby się zawahać, gdyby teraz wyznała mu prawdę. Już i tak miała wątpliwości, czy dobrze to przyjmie.
Jej wnuk się zmienił.
Chłopak na moment zmarszczył brwi i spoglądał przeciągle w twarz babci, jakby szukając podstępu. Potem jednak, ku jej zaskoczeniu, skinął głową i pozwolił poprowadzić się do domu pani Black.


Kiedy mała Druella wreszcie zamknęła delikatne jak płatki śniegu powieki, Hermiona opatuliła ją dokładniej nowo uszytym kocykiem, a potem rzuciła zaniepokojone spojrzenie w stronę okna. Za szybą ciemniała noc. Starszej Druelli nie było już prawie od godziny. Miała wstąpić tylko do sklepu, to na pewno nie zajmuje tyle czasu!
Hermiona przygryzła wargę. W obecnych czasach martwienie się było w pełni uzasadnione. Co prawda pani Black nie była łatwą sztuką do zaatakowania, ale jeśli wróg miał przewagę? Dziewczyna nie chciała nawet myśleć, że mogłaby stracić swoją drugą matkę.
Aby ugasić nieco swoje zdenerwowanie, postanowiła przygotować sobie kawę. Ten napój zawsze napełniał ją drobinką zrelaksowania.
Nalewała właśnie wody do kubka, kiedy usłyszała chrzęst klucza. Z ulgą odstawiła czajnik na swoje miejsce i wzięła łyk kawy, czekając, aż zza drzwi wynurzy się Druella. Jakież więc było jej zdumienie, kiedy za starszą kobietą dostrzegła męską sylwetkę ze znajomymi blond włosami. Nagle kubek zrobił się zbyt ciężki, dlatego wyślizgnął się z dłoni Hermiony i upadł u jej stóp. Rozbił się tak samo jak jej eksplodujące z emocji serce. Kawałki porcelany zabrzęczały o kafelki, zwracając uwagę przybyłych.
Przez pierwszy moment dziewczyna potrafiła jedynie chłonąć wzrokiem chłopaka, który zjawił się w progu domu jak anioł, mający zabrać ją do nieba. Dopiero po paru sekundach zorientowała się, że ktoś obdarł tego anioła ze skrzydeł. Draco zdawał się być jedynie cieniem tego chłopaka, który przybył do niej dziewięć miesięcy temu, z uśmiechem na ustach i delikatnością swoich silnych rąk. Teraz wigor opuścił jego ciało, które stało się chude i zmizerniałe, jakby przebywało w azkabanowej celi. Twarz przypominała kolorem pergamin. Jasne włosy już nie lśniły w świetle lampy. I te szare oczy… spoglądały na nią z jakimś chłodnym wyrazem, nie było w nich miejsca na iskry radości czy czułości. Przypominały teraz kamienie. Takimi oczami nie dało się patrzeć.
,, Młodzi chłopcy to ulubione ofiary wojny’’ — zaszumiały jej w głowie smutne słowa Druelli, którym musiała przyznać rację.
— Aż tak się zmieniłem? — zapytał Draco, a ona pomyślała, że dawno nie słyszała w jego głosie takiej ironii. Zerknęła niepewnie na Druellę, która skinęła jej głową. Gest ten nie należał do wesołych, ale miał w sobie coś z zachęcenia. Potem kobieta zniknęła w salonie, zostawiając ich samych.
— Nie wiedziałaś, że przyjdę — zauważył chłopak, gdy cisza się przedłużyła. Prychnął cicho, a potem zrobił kilka kroków w stronę Hermiony, która wciąż usiłowała się przedrzeć przez zasłonę beznamiętności w jego oczach.
— Nie. Druella wiele ryzykowała — wyznała w końcu, a jej głos prawie podchodził pod szept. Ostrożnie pokonała dzielącą ich odległość i przesunęła palcami po jego policzku, wyraźnie wyczuwając pod nim kość. Malfoy nawet nie drgnął, jakby jej dotyk był zaledwie powiewem wiatru. Zachciało jej się płakać, ale wiedziała, że gdy ukaże słabość, on może nie zechcieć jej wysłuchać. — Nigdy nie chciałam cię widzieć w takim stanie, Draco. Te dziewięć miesięcy to zbyt dużo… zbyt dużo…
— Dla ciebie czy dla mnie? — Uniósł podejrzliwie brew. Dziewczyna wreszcie dostrzegła w jego twarzy jakąś emocję. Było to rozgoryczenie.
— Wiesz, gdybym mogła, wzięłabym to wszystko na siebie. Te wszystkie morderstwa, okropności, cierpienia… — Teraz jej dłoń zjechała na jego wątłe ramię i pogłaskała je łagodnie. Czuła bijący od niego chłód. —  Co mogę zrobić, byś się uśmiechnął?
Hermiona miała wrażenie, że w jego oczach przez moment zadrżało poruszenie.
— Po co ci mój uśmiech? Myślisz, że jednym uśmiechem dasz radę załatać tę cholerną pustkę?! — Brwi blondyna zjeżyły się pod wpływem gniewnego żalu. — Zamknąłem się na uczucia, żeby nie rozerwały mi serca, gdy raz po raz, jak kukiełka w rękach ojca, wykonywałem rozkazy. Wiesz, co to znaczy, nic nie czuć, Hermiono?!
Panna Granger zdążyła jedynie zacisnąć usta z rozpaczy nad jego losem, bo jego chude, twarde palce zacisnęły się na jej ramionach. Nie próbowała się jednak wyrywać.
,, Wróć do mnie’’ - tak szeptała podczas ich ostatniego pożegnania. Teraz zdała sobie sprawę, że to było niemożliwe. Draco nie był gotowy na przyjęcie czerni, która musiała spowić mu serce. Czy kiedyś zdoła jeszcze odzyskać dawnego ukochanego?
— Patrzę na ciebie i pamiętam, że kiedyś pragnąłem cię jak nic innego na świecie. — Przekrzywił głowę, niemal się uśmiechając. — A wiesz, co teraz czuję?! Jedynie jakiś cień tamtych uczuć! Jakbym patrzył na ciebie zza mgły! Przeraża mnie to, że już zawsze będę maszyną!
Nienaturalne rozszerzone oczy Malfoya potwierdzały jego wypowiedź. Hermiona przełknęła ślinę, a na jej usta spłynęła jakaś łagodność, choć uścisk chłopaka nie należał do przyjemnych. 
— Kochanie, to nieprawda. Spójrz na siebie, złościsz się. Złość to uczucie. To dobry początek…
— A czy złość to pozytywne uczucie?! — Jego bladą twarz zasnuło desperackie wzbudzenie. — Lubisz mnie, gdy miażdżę ci ramiona?! Może jeszcze powiesz, że kochasz zezłoszczonych mężczy…
Nagle w słowo chłopaka wszył się płaczliwy krzyk, który zdawał się oblać go trzeźwością. Puścił dziewczynę i uniósł głowę, nasłuchując dziwnego dźwięku. Hermiona odetchnęła, jednocześnie czując nasilający się niepokój. Temat ich córki zaraz zostanie poruszony.
— Czy to jest… dziecko? — Draco zmarszczył zdezorientowany brwi.
— Sam zobacz. — I dziewczyna ruszyła w stronę swojego pokoju, z ulgą słysząc podążające za nią kroki. Kiedy weszli do pomieszczenia, zapaliła lampkę nocną, która rzuciła wiązkę światła na łóżeczko.
— Cichutko, mama już tu jest. — Hermiona wzięła płaczącą małą na ręce i zaczęła ją delikatnie kołysać. Draco wpatrywał się bez słowa w dziecko. Wyglądał, jakby go sparaliżowało. Cały gniew z niego wyparował, ustępując miejsca… zakłopotaniu?
— Mama? — powtórzył w końcu, spoglądając na dziewczynę, jakby od chwili przekroczenia progu domu dopiero teraz ujrzał ją w wyraźnych kolorach. A ta ucałowała różane czółko córeczki, nie spuszczając oczu z ukochanego.
— A ty jesteś ojcem — wyszeptała, niespodziewanie nawiedzona przez poczucie dumy. — Druello, spójrz na swojego tatę. Ma takie oczy jak ty.
— Druella?
— Podoba ci się?
Draco skinął powoli głową, przenosząc spojrzenie na małą w ramionach matki, które nie mogło ukryć fascynacji. Jego spięte i chłodne rysy twarzy w nikłym świetle zdawały się złagodnieć.
— Jest śliczna… i taka krucha, niewinna… — Jego powieki zamrugały w szybkim rytmie. Hermiona zrozumiała, że on powstrzymuje wilgoć w oczach, a to odkrycie napełniło ją niezwykłą nadzieją. Uśmiechnęła się delikatnie, podchodząc do chłopaka i wychylając w jego stronę ręce z dzieckiem.
— Możesz ją wziąć — wyszeptała, a on niepewnie wyciągnął dłoń i musnął nią policzek córeczki. Mała już się uspokoiła, spoglądając na nieznajomego zaciekawionymi oczkami.
— Nie powinienem jej dotykać splamionymi rękami — mruknął Malfoy. Jakaś cząstka jego, ta pesymistyczna i nieufna, walczyła o dominację. Ale inne uczucia już się w nim budziły z długiego snu.
— Więc pozwól, aby ona ci je oczyściła.
Pragnienie w Draconie wygrało. Przygarnął do piersi dziecko z nadzwyczajną delikatnością, a jego usta rozciągnęły się w uśmiechu. Szczerym i dumnym. Wcale nie przypominał zbrodniarza. Wyglądał jak kochający ojciec. Hermiona czuła, że obdarzył ich córeczkę tym samym uczuciem co ona.
Dziewczyna nie mogła wytrzymać płynącej w jej żyłach radości, więc wspięła się na palcach i ucałowała czułymi ustami chłodne czoło chłopaka. Z jego piersi wydarło się westchnienie ulgi.
— Nadal cię kocham, Draco. — Spojrzała mu w oczy, a jej twarz zaścieliło ciepło. W tym świetle wszystkie zmarszczki trosk zdawały się zniknąć. — Obie cię kochamy. Nie pozwól, abyśmy cię straciły.
— Nie pozwolę… Tak mi przykro, Hermiono. — Nagle jego oczy zaszkliły się łzami. Już dłużej się przed tym nie bronił. Wyglądał teraz bardzo chłopięco. Sól roztopiła kamień. — Zgubiłem się… Ale wy mnie poprowadzicie. Jesteście moim słońcem. 


Jak to się stało, że znów musieliście czekać prawie cały miesiąc? Czas tak szybko mija, zwłaszcza podczas wakacji. Wybaczcie. Mam dobrą wiadomość - następny rozdział jest już napisany i pojawi się za kilka dni. Może w niedzielę? :P
Jestem zadowolona z tego rozdziału. Wiem, dużo romantyzmu i górnolotnych słów, a jednak przyjemnie mi się o tym pisało. W końcu to romans, nie?
Aha i ponieważ teraz rozdziały powinny być napisane na zapas (o ile nie dopadnie mnie wenobrak), postanowiłam założyć zakładkę ,,zapowiedź''. Zapraszam do niej serdecznie ;)

17 komentarzy:

  1. Od samego początku do samego końca w moich oczach szlikły się łzy. Dzielnie je powstrzymywałam, a raczej starałam się, bo pod koniec przegrałam.
    Sam tytuł , i już wiedziałam że w tym rozdziale się spotkają.
    Czytałam, coraz bardziej pochłaniając treść. Draco na początku wydawał się bardzo oschły, i byłam przerażona tym faktem.
    Zero czułości.. Widać jak wojna zmienia człowieka i jego zachowanie.
    A jednak mała Druella jest małym promyczkiem podczas tego złego czasu. Promyczkiem nadzieji. I to właśnie końcówka rozdziału wycisnęła ze mnie łzy.
    Draco wrócił. Prwawdziwy i taki jakiego najbardziej lubimy. Przynajmniej ja :D
    Kwiecień.. Czy niedługo nie rozpocznie się decydująca bitwa? Jejku, mam nadzieje że nie zabijesz ani Draco, ani Hermiony, ani małej.. W końcu, dużo przeszli i czy nie należy się im chwila spokoju? :)
    Rozdział absolutnie przepiękny i cudowny.
    Pozostaje mi czekać z ogromną niecierpliwością na następny. I na szczęśliwy koniec tej histori.
    Najlepiej by było jakbyś już dziś dodała 32 rozdział :D
    droga-do-milosci.blogspot.com

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci ślicznie! :) Po cichu liczyłam, że udami się tym rozdziałem was wzruszyć ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Pierwszy raz tu trafiłam i bardzo mi się spodobało:) Czekam na kolejny rozdział :):)
    Zapraszam do mnie http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest wspaniały i opłacało się na niego czekać :)
    Dobrze, że kolejny ukarze się niebawem, bo już umieram z ciekawości :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co powiedzieć rozdział wspaniały i cudowny. Mimo wszystko opłacało się na niego tyle czekać :D Aż mi się oczy zaszklily :D Juz nie mogę się doczekać kolejnego :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aj kochana w końcu sie doczekałam.
    Rozdział wyszedł ci cudownie.
    I jest taki naprawdę bardzo wzruszający.
    W pewnym momencie nawet prawie się nie popłakałam a siedzę w pracy i to by trochę było głupie.
    Ta rozmowa Dracona z Hermioną była po prostu piękna.
    Tak wspaniale pokazałas uczucia Ślizgona.
    Na pewno nie jest mu łatwo brać udział w tej potyczce, a ojciec niczego mu nie ułatwia.
    Gdyby odkrył, gdzie Draco sie udał nie skończyłoby się to dobrze.
    Na całe szczęście Druella nad wszystkim czuwa.
    Pomysł Hermiony aby jej córka takie nosiła imię był naprawdę dobry.
    Ta kobieta zasługuje na to uznanie jak nikt inny.
    Kochana jesteś cudowna i będę powtarzać do znudzenia.
    A te słowa na końcu.
    No normalnie wspaniałe.
    Niecierpliwie oczekuje rozdziału.
    Jak wrócę z urlopu to przeczytam.

    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, Twój komentarz sprawił mi dużo radości :) Dziękuję bardzo za taką miłą opinię.
      I już lecę do Ciebie czytać nowy rozdział ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Chyba skończę pisać komentarze, bo w każdym mogę tylko powtarzać to samo. PRZEPIĘKNE. Pod koniec miałam łzy w oczach, och jak ty niesamowicie potrafisz mówić o uczuciach! Jesteś prawdziwą poetką, magicznie operujesz słowami.
    A teraz co do rozdziału. Ta determinacja w oczach Druelli.. Domyślam się, że jeszcze nam dowalisz z jakąś akcją i Hermiona z małą będą w niebezpieczeństwie i zastanawiam się, czy Druella nie zginie chroniąc je.
    Och, mam wielką nadzieję na w miarę szczęśliwe zakończenie, jeśli zabijesz któregoś z nich, albo małą to chyba mi serducho pęknie.
    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za te słowa! Naprawdę wspaniale jest pisać dla takich czytelników. Tylko poetką akurat nie jestem :P
      Tak, za niedługo akacja przyśpieszy. Co do Druelli... na razie milczę.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  7. Wybacz, będe się powtarzać. Mam ten sam problem, co moja poprzedniczka o.o
    Cudo, płakałam, jak bóbr *-*
    Po samym tytule wywnioskowałam, że będe musiała lecieć po chusteczki. I się nie pomyliłam. Jak dobrze, że mała Druella chowa się zdrowo ^.^ Oby tak dalej !
    Ale fajnie, że Draco wrócił ! Tylko, kurcze...
    Na początku to się wręcz przestraszyłam :(
    Wychudzony, blady, obojętny ;( No normalnie można na zawał zejść. A jeszcze, jak powiedział Hermionie, że to, co do niej czuje to tylko cień tego, co czuł dziesięć miesięcy temu... To już w ogóle zaczęłam zalewac się łzami. Dobrze, że pannie Granger udało się przełamać tą maskę, bo ja serio byłam przerażona !
    Mam nadzieje, że będzie im dane być szczęśliwymi rodzicami zdrowej córeczki ;)
    I ostrzegam , że jeśli usmiercisz, któreś z nich to się pogniewam !:(
    Ja już kończę, a Ty mi szybko dodawaj ten rozdział z zapowiedziei, bo ja tu się trzęsę z niepewności !
    Czekam, życzę weny i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci ślicznie, cieszę się, że zdołałam Cię poruszyć. Chciałam zrobić z Draco takiego bad assa, chociaż na moment :P
      Na razie nic nie mówię, bo nie chcę zniszczyć przyjemności z czytania ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Rozdział super, choć na początku niepokojący, końcówkę przepłakałam :)
    Trafiłam tu dopiero dzisiaj, a właściwie wczoraj ;p, a tak mnie wciągnęło, że nawet nie zauważyłam, jak doszłam od prologu do 31 rozdziału ^.^
    Nigdy bym nie pomyślała, żeby połączyć Hermionę i Dracona.
    GENIALNE! Czyta się super, czekam na następny!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że choć opowiadanie chyli się ku końcowi, ktoś nadal zadaje sobie trud, by je przeczytać od początku. Dziękuję ślicznie za zainteresowanie i miłe słowa ^^
      Akurat paring DracoxHermiona jest powszechnie znany, aczkolwiek mam nadzieję, że trochę oryginalności się u mnie znajdzie.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  9. Uroczyście przysięgam , że knuje coś nie dobrego ..

    Uwielbiam tę opowieść , zaczęłam ją czytać od poniedziałku a poleciła mi koleżanka . Bardzo mnie się podoba ich historia i to jaką masz wenę , moim zdaniem udałoby co się napisać nawet książkę i ją wydać . Masz wielki talent i bardzo fantastyczną wyobraźnię . Masz talent .. : )

    Koniec psot .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że skusiłaś się na mojego bloga :) Pozdrów ode mnie tę koleżankę :P
      Dziękuję ślicznie za takie miłe słowa. Bardzo chciałabym kiedyś napisać książkę, ale jak na razie cały czas siedzę w fanfiction, których wydać się nie da. Ale traktuję to jako wprawę. Ćwiczę swoje umiejętności, by kiedyś napisać coś autorskiego.
      Pozdrawiam :)

      Usuń

Obserwatorzy