INFORMACJA



Zapraszam was do siebie na Facebooku :)

NOWE OPOWIADANIE, ZAPRASZAM :)

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 32: Ulotność szczęścia

Draco nie mógł zostać na długo. Każda minuta nieobecności w domu kumulowała ryzyko. Chwilę poświęcił na to, aby usiąść z Hermioną w kuchni, wypić z nią kawę i posłuchać o ciąży oraz wychowywaniu ich dziecka. Pod koniec resztki lodu w jego oczach stopniały. Czuł, że wreszcie wyrwał się z tej ciemności, która uwięziła go w sobie, gdy przywdział szatę śmierciożercy. To straszne, że przez jakiś czas myślał, że już nie dany mu będzie dar odczuwania emocji. Kiedy spoglądał w jaśniejące oblicze opowiadającej dziewczyny, miał także wyrzuty sumienia, że wpierw potraktował ją tak szorstko — ale była jego przypomnieniem, żywym dowodem, że niegdyś wcale nie był taki pusty w środku. Teraz tą nicość zalało ciepło.
Wiedział jednak, że noc zapada nad światem równie łatwo jak dzień.
Na początku po ich rozłące pocieszał się myślą o swojej ukochanej. Szeptał jej imię do poduszki i podnosił różdżkę na buntowników, mając przed oczami jego wspólną przyszłość z Hermioną. Ale to nie wystarczyło. Mógł tak się bawić miesiąc, dwa,  lecz dziewięć to było zbyt dużo. Mrok zalał jego najjaśniejsze myśli. I chłopak obawiał się, że tym razem będzie podobnie. Przez jakiś czas pozwoli sobie na nadzieję, jednak nawet ona potrafi umrzeć, zmieniając go na powrót w zimną maszynę. Nie chciał tego. Bardzo tego nie chciał. Miałby zapomnieć ciepło swojego słońca? Miałby ponownie narazić Hermionę na troskę widzenia go w takim złym stanie? Miałby odwrócić się plecami do swojej córeczki?
Córeczka. Ta dziewczynka lekka jak piórko w jego ramionach, która sprawiła, że jego serce zabiło żwawo, była kolejnym powodem, dla którego nie mógł znów zatracić się w ciemności. Tylko czy myśl będzie dostatecznie silna?
—  Wrócę tutaj — szepnął nagle, gdy stał już w drzwiach, a Hermiona opiekuńczo zapinała mu guziki płaszcza. Na jego słowa uniosła głowę, zaskoczona i niepewna.
— Bardzo bym chciała, ale ryzyko…
— Czym jest życie bez ryzyka?* — Położył jej dłonie na ramionach, ujawniając nadzieję, której nie można się było oprzeć. — Posłuchaj, znam wiele nawyków ojca. Będę wiedział, kiedy się wymknąć. Poza tym opanowałem już oklumencję. Nie wedrze mi się do głowy.
— A twoja mama?
— Nawet jeśli zauważy moje wymknięcie, nie wyda mnie. Ma dosyć ojca tak samo jak ja — przekonywał Draco, a dziewczyna w końcu skinęła głową i pozwoliła sobie na niemal uwodzicielski uśmieszek. Ona także marzyła o ponownym zobaczeniu ukochanego.
— W takim razie kiedy?
— Postaram się za jakieś dwa tygodnie. Nie mogę podać konkretnej daty.
— No dobrze. Będę czekać, kochanie. — Uniosła głowę i ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku, którego ognisty smak nie schodził jej z warg nawet wtedy, gdy Draco zniknął w fałdach ciemności nocy.


Hermiona po raz kolejny nie wiedziała, jak ma dziękować Druelli, która znów sprawiła jej niesamowitą radość. Draco był u nich zaledwie godzinę, ale to wystarczyło, aby przez następne dni była we władaniu dobrego humoru. Zastanawiała się tylko, dlaczego znów nie została uprzedzona o wizycie ukochanego. Zapytana o to pani Black uśmiechnęła się kącikiem ust i odparła, że dziewczyna mogłaby spróbować ją powstrzymać.
Te dwa tygodnie minęły spokojnie. Draco zjawił się dwa dni po terminie. Hermiona szybko go wpuściła, a potem rzuciła się mu na szyję. Tym razem czuła, że obejmujące ją ręce i przyciskające się do jej policzków usta należą do chłopaka, w którym się zakochała.
Kiedy skończyli czułe powitanie, udali się do pokoiku ich córeczki. Draco lubił trzymać małą w ramionach. Wcześniej miał wątpliwości, czy powinien, ale teraz wyszła z niego natura ojca.
— Będę dla ciebie lepszym tatą niż był dla mój — obiecał małej Druelli, patrząc w jej oczy z rodu Malfoyów. Dziewczynka w odpowiedzi położyła mu delikatną rączkę na brodzie. Hermiona patrzyła na to z radością. Była pewna, że Draco zostanie dobrym ojcem. Nie mogła się już doczekać chwili, kiedy wojna się skończy, a oni będą mogli zamieszkać we trójkę i czuć się jak prawdziwa rodzina.
Nagle na myśl jej przyszła pani Black. Czy można było ją zostawić samą i zamieszkać gdzie indziej po tym, ile jej zawdzięczała? Nie. Dziewczyna obiecała sobie, że jakoś to załatwią, aby jej opiekunka na tym nie ucierpiała.
— Skoro czujesz się tatą, to poćwicz zmienianie pieluch — rzuciła tymczasem do Dracona, który zrobił nieco zakłopotaną minę, ale wykonał jej rozkaz. Hermiona dusiła w sobie śmiech, widząc jak chłopak niezręcznie i z przesadną ostrożnością przewija ich córeczkę. Jednak gdy w końcu skończył, pocałowała go w zaróżowiony policzek.


Kolejna wizyta miała być już jutro. Chyba już ostatnia w tę wiosnę. Draco uwielbiał tę godzinę czy dwie pod dachem swojej babci, ale wiedział, że zbyt częste wymykanie nie pozostanie niezauważone. Musieli na jakiś czas z tym skończyć.
Ostatnio kwestia jego śmierciożerstwa została w cieniu. Już od kilku tygodni nie był na żadnej misji. Powinien się cieszyć, ale ten fakt go niepokoił . Lucjusz także rzadko wybierał się na zewnątrz. Voldemort od dawna nie odwiedzał ich rezydencji. Wcześniej wieści ze świata napływały falami, a teraz? Jakaś dziwna cisza. W powietrzu zawisło jakieś napięcie. Czyżby losy tej wojny zbliżały się do decydującego momentu?
Z jednej strony Draco cieszył się z tego powodu, bo w końcu wojna potrafiła jedynie niszczyć. Zaś z drugiej obawiał się, że będzie musiał stanąć na polu bitwy  nie po tej stronie, za którą było jego serce. Czy miałby dość odwagi, aby podczas walki zmienić sojuszników?
Gdyby w grę wchodziła Hermiona.
Z myślą o niej ubrał płaszcz i zaczynał przemykać pomiędzy ginącymi w mroku konturami mebli. Tylko osłona nocy pozwalała mu na wymknięcie się. I gdy był już niemal przy drzwiach, usłyszał zimny głos:
— Synu, gdzie idziesz?  
Zamarł, powtarzając sobie, że musi obleć się w opanowanie, inaczej zostanie stracony.
— Umówiłem się z Pansy — powtórzył wymówkę wymyśloną wcześniej na awaryjny moment. — Możliwe, że wrócę po północy.
Rozległ się świst różdżki i ciemność rozświetlił błysk żyrandola. Lucjusz stał nieopodal w luźniej koszuli i z dwoma kieliszkami w dłoniach. Uśmiechał się lekko, choć jego mina wciąż należała do nieprzeniknionej.
— Poczekaj jeszcze chwilę i napij się ze mną. Chciałbym z tobą porozmawiać. — Skinął głową na wyhaftowaną we wzorki smoków kanapę, a Draco wiedział, że nie powinien odmówić temu zaproszeniu. Dlatego posłusznie usiadł na kanapie, na wszelki wypadek pogrubiając mury wokół swojego umysłu.
— Stało się coś? — spytał, marszcząc brwi. Przed odpowiedzią, Lucjusz wręczył mu kieliszek, w którym błyszczał rubinowy napój.
— Lepiej się napij, zanim usłyszysz te wieści — poradził, a Draco poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku. Nie pasowało mu zachowanie ojca. Owszem, lubował się on w winie, ale nigdy nie częstował nim syna. Teraz wydawał się zbytnio życzliwy. Jakby próbował naprawić więzi pomiędzy nimi, choć jego oczy pozostawały chłodne.
— Na randce powinienem być trzeźwy. Poza tym Pansy nie lubi, jak piję. Poczuje ode mnie odór alkoholu i może być zła. — Chłopak skrzywił się z teatralną przykrością. Nie chciał pić tego wina.
— Bądź mężczyzną! — Lucjusz wrócił na swój naganny ton mówienia, ale widać było, że wciąż zależy mu na tym, aby jego syn się napił. Jakby bez tego nie mógł kontynuować. Draco czuł nasilający się niepokój. 
—  Ojcze, mógłbyś przejść do rzeczy?
— Wedle życzenia. — Szczupłe dłonie mężczyzny błyskawicznie wyjęły różdżkę. Jego syn próbował zareagować tym samym, lecz nie zdążył. Zaklęcie przygwoździło go do kanapy. Nie mógł poruszyć ani nogami, ani rękami. Pozostało mu jedynie gniewne spojrzenie i szybko bijące serce.
Lucjusz podszedł do niego z uśmieszkiem satysfakcji na wargach i przytkał do ust chłopaka kieliszek. Draco z całych sił zaciskał usta i pluł czerwonym płynem jak krwią, ale ojciec ostatecznie zdołał wlać mu do gardła trochę wina, które smakowało dziwacznie. Zakręciło mu się w głowie. Poczuł się, jakby ktoś obcy wdarł się do jego wnętrza i zamierzał go zdradzić.


Hermiona wypatrzyła przez okno stojącego przed furtką chłopaka, więc z radością podbiegła do drzwi i otworzyła je. Kiedy podszedł do światła bijącego z wnętrza domu, zauważyła, że uśmiecha się szeroko. Odwzajemniła to.
— Co cię tak cieszy? — spytała, ujmując jego twarz w dłonie i wciągając go do środka.
— Ty — mruknął, a dziewczyna odniosła wrażenie, że on skanuje jej twarz. Postanowiła przypieczętować ich powitanie pocałunkiem, ale kiedy się nachyliła, chłopak cofnął się o mały kroczek. Zamrugała, a potem zacisnęła usta, gdy poczuła, że w jej brzuch wbija się twardy koniec różdżki.
Oddech zatrzymał jej się w piersi.
— Draco…? — W pierwszej chwili pomyślała, że znów go utraciła, ale patrząc dłużej w te szare oczy, odnalazła w nich obcy błysk, znacznie zimniejszy niż ten, który widziała dwie wizyty temu. — Kim jesteś?!
— Nie krzycz — poprosił dziwnie spokojnie, naciskając różdżką na brzuch Hermiony i zmuszając, by cofnęła się pod ścianę. Magiczny patyk wykonał nieprzyjemną wędrówkę po jej ciele, przesuwając się pomiędzy piersiami, łaskocząc szyję i wbijając się lekko w podbródek, który dziewczyna była zmuszona unieść wyżej. Nie chciała sobie pozwolić na drżenie, ale nie mogła powstrzymać zimnego dreszczu na plecach.
Miała nadzieję, że Druella zareaguje, ale kobieta specjalnie udała się do swojej sypialni i pogrążyła się w lekturze, aby zakochani czuli się bardziej intymnie. Poza tym oprawca mówił niemal szeptem, a ona nie mogła krzyknąć, póki różdżka była skierowana w jej stronę. Może jednak pani Black za jakiś czas coś usłyszy, może się zaniepokoi?
— Dlaczego jeszcze żyjesz? — spytał złowrogo mężczyzna, ukrywający się w ciele Dracona. — Takie pijawki jak ty umieją przyssać się do życia. Ale nie martw się, zaradzę temu. Właściwie powinienem zabić cię już dawno, gdy pierwszy raz weszłaś w drogę mojemu synowi. Wiesz, marzyłem o dziecku, które wychowam na dumnego arystokratę i które osławi moją rodzinę w oczach Czarnego Pana. Ale musiałaś zabrudzić Dracona tymi swoimi szlamowatymi rękami. Teraz widzę, że nigdy nie był mi całkowicie posłuszny. Nie będzie z niego pożytku. To ty wydałaś na niego ten wyrok. I na siebie, i na dziecko.
Nie, tylko nie Druella!
— Dziecko? — pisnęła Hermiona z oczami połyskującymi łzami, które wywołały ostre jak nóż słowa Lucjusza Malfoya. W spojrzeniu swojego oprawcy widziała bezwzględność. Nie zawaha się skrzywdzić wnuczki. — Błagam, nie!
— Zamknij się — poradził mężczyzna, niespodziewanie rzucając zaklęcie, które uderzyło w brzuch dziewczyny jak twarda kostka lodu. Zgięła się w pół, masując obolałe miejsce.
— Potworze… — wysapała, za co została mocno spoliczkowana. Tym razem Lucjusz nie uciekał się już do czarów. Bezradność odbierała pannie Granger sił, dlatego upadła na ziemię. Zaraz poczuła, że dłoń mężczyzny ciągnie ją za włosy, by mogła spojrzeć mu w oczy.
— Obiecuję ci, że będziesz żebrać o śmierć tymi twoimi szlamowatymi ustami — szepnął, przesuwając szorstkim kciukiem po powierzchni jej wargi. Jeszcze nikt nigdy nie okazywał dziewczynie takiej nienawiści. Strach sparaliżował jej ciało, choć wiedziała, że musi za wszelką cenę ocalić córeczkę.
— Zostaw ją!
 Nagle coś świsnęło, a Lucjusz został odrzucony w bok; jego szata załopotała przy tym ruchu. Za nim pojawiła się wyprostowana z napięcia sylwetka pani Black, która trzymała w pogotowiu różdżkę. Wyraz jej twarzy był zacięty. Kobieta zamierzała bronić swojego domu i podopiecznych.
Malfoy gruchnął o ziemię, a z jego gardła wydobył się jakiś szyderczy śmiech. Hermiona czym prędzej się podniosła, wciąż jeszcze drżąc na ciele i mierząc wybawczynię wdzięcznym spojrzeniem. Nim Druella rzuciła kolejne zaklęcie, mężczyzna krzyknął:
— Możecie wejść!
Zaraz został sparaliżowany drętwotą, ale do środka wdarło się dwóch nieznajomych w czarnych szatach. Hermiona przeklęła w myślach. Dom otaczało zaklęcie — mógł do niego wejść jedynie ktoś zaproszony z obecnych w środku. Ci dwaj pewnie skryli się w mroku i czekali na odpowiedni moment.
Każdy z nich zwrócił różdżkę na jedną z kobiet. Druella rozpoczęła zaciekły pojedynek, ale Hermiona nie miała przy sobie różdżki, więc nie mogła walczyć. Uchyliła się przed jednym zaklęciem, ale drugiego już nie zdołała uniknąć. Upadła na ziemię, zachowując świadomość, jednak nie mogąc poruszyć żadnymi kończynami. Zadowolony śmierciożerca kopnął ją, a ona przeturlała się lekko w bok, niemal nie czując bólu. Oprawca uznał, że dziewczyna została unieruchomiona, więc pomógł Lucjuszowi odzyskać władzę nad ciałem.
Tymczasem Druella z klasą pokonała swojego przeciwnika, który wylądował nieprzytomny na schodach. Miała już swoje lata, ale wciąż płonęła w niej siła. Niestety teraz stali przed nią aż dwaj wrogowie. Dysząca kobieta rzuciła leżącej bez ruchu podopiecznej smutne, ale odważne spojrzenie i rozpoczęła niebezpieczną grę. Dom wypełniła pajęczyna błysków. Na początku udawało jej się odpierać ataki, jednak przewaga przeciwników dała o sobie znać. To Lucjusz ostatecznie zadał cios.
Dumną i naznaczoną zmarszczkami twarz Druelli okryła zielona poświata tuż przed tym, jak kobieta wydała z siebie ostatnie, wojownicze westchnięcie i osunęła się na ziemię jak zaczarowana, by zasnąć na zawsze.
,, Nawet członek czystokrwistej i wiernej mu rodziny nie miał pewności, że jest bezpieczny.’’
Oczy Hermiony rozszerzyły się do granic możliwości.
Nie! — chciała krzyknąć, ale jej usta pozostały nieruchome, jakby były zalane zastygłym woskiem.

 * słowa oczywiście autorstwa Syriusza, ale użyłam ich, bo dobrze pasowały do sytuacji.



Uprzedzam, że zaczyna się najokrutniejsza część tej historii. Ktoś musiał zginąć. Mnie też ciężko było pozbyć się Druelli, ale... cóż, to było zaplanowane już od dawna. 
Planuję jeszcze 3 rozdziały + epilog. 
Następna notka pojawi się w okolicach czwartku-piątku :)

EDITt:
Myślałyście kiedyś o pracy w ocenialni? Jeżeli ktoś z was miałby czas i chęci wypróbowania siebie, gorąco zapraszam do przyjrzenia się zakładce ,,rekrutacja'' na Ocenach Opowiadań. Przyda nam się każda para rąk do pomocy ^^ 

28 komentarzy:

  1. o Boże mój kochany.
    o kurcze blade.
    Nie wierze, że to zrobiłaś... Nie mogę sobie wyobrazić jak dalej będzie to wyglądało.. Co z Draco? Co z Hermioną i małą?
    Na końcu oczywiście poleciały łezki, tak bardzo polubiłam Druelle..
    Rozdział cudowny, gratuluję, śmiało możesz być z siebie dumna :)
    Najchętniej już teraz przeczytałabym kolejne rozdziały.
    Chociaż trochę mi smutno, że to już koniec.. Twoje dramione było pierwszym, jakie przeczytałam. :3
    Boję się jakie zakończenie dla nas szykujesz. Mam nadzieje, że skończysz to szczęśliwie dla Draco, Hermionyy i malutkiej Druelli :)
    Należy się im wreszcie :>
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za opinię :) Ja sama po napisaniu tego rozdziału miałam ochotę siebie spytać ,,co ja zrobiłam''? xD
      Naprawdę było pierwszym? Cóż, z własnego doświadczenia wiem, że takich się nie zapomina. Tym bardziej się cieszę :)
      Zakończenie postaram się zrobić... wyważone.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. O nie... to niemożliwie, ja to Druella nie żyje?!
    jestem w kompletnym szoku, ale muszę przyznać, że rozdział jest obłędny, brak mi słów. jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że piszesz wspaniale i już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za miłą opinię :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Wdech . Wydech .
    Wdech . Wydech.
    Wdech. Wydech.
    Jezuu ...
    Jak mogłaś ? :( Dlaczego to zrobiłaś ? To okrutne.
    I co teraz będzie? Z Hermioną, skoro leży na podłodze unieruchomiona i bez rozdzki ? Co z dzieckiem? Druella już ich nie obroni...
    Draco jest zapewne uwięziony ...
    Wybacz, ale nie stać mnie już na dłuższy komentarz :(
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję mimo wszystko za wypowiedź i cieszę się, że udało mi się was zaskoczyć ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Jezuuuu... jak ja mam to przeżyć?? Jakos dam radę.... Ale co teraz będzie. Musze wiedzieć jak najszybciej, dlatego błagam Cie dodaj rozdział jak najszybciej :) Hermiona leży na ziemi, dziecko jest w niebezpieczenstwie, Druella nie żyje..... Tyle emocji...
    już tylko 3 notki i epilog... no nieeee.....
    Weny, Pozdrawiam, Lili :)
    ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Rozdział powinien pojawić się dziś wieczorem.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych. Każdy rozdział jest uzupełniającym układankę magicznym puzzlem...Nie mogę uwierzyć w śmierć Druelli...Zdążyłam się przyzwyczaić do tej starszej pani:( Drżę o Hermionę i malutką...Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
    Zapraszam serdecznie również na swojego bloga:
    http://nieziemska-milosc-draco-i-hermiony.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Bardzo podoba mi się nastrój w jakim prowadzone jest twoje opowiadanie. Gdy między Draconem i Hermioną było wszystko dobrze to zaraz wkradał się jakiś nieoczekiwany wątek, który wszystko psuł. Ale podoba mi się to, bo trzymasz czytelnika w napięciu. Co do rozdziału to szkoda mi starszej Druelli, polubiłam jej postać. Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wypadków.
    Jeśli masz ochotę to zapraszam do mnie:
    http://nietypowa-slizgonka-alex.blog.pl/
    Życzę weny
    XXX

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jeśli rzeczywiście przeczytałaś choć jeden rozdział. Nie jestem jednak zainteresowana Twoim blogiem.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Naćpana_Szczęściem ♥♥♥29 lipca 2013 22:45

    Hej! Wybacz, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale byłam u kuzynki na wakacjach.:)
    Rozdział mnie po prostu zaczarował! Tyle emocji! Pięknie!<3
    Draco jest uroczy, jeśli chodzi o jego córeczkę. Tak bardzo kocha ją i Hermionę! To takie wspaniałe i słodkie!:** Dobrze, że dzięki Mionie i córeczce ponownie zaczął coś czuć.:)
    Gdy czytałam o tym, jak Draco zmieniał Druelli pieluchę, uśmiechałam się. Dobry będzie z niego ojciec. Mimo, że Lucjusz nie był dla niego wzorem.
    No właśnie, Lucjusz! Jak ja go nie znoszę! Strasznie potraktował Hermionę, ale Druellę jeszcze gorzej! Jak on mógł! Bardzo lubiłam Druellę i strasznie mi smutno z powodu jej śmierci. I boję się, co się teraz wydarzy. Hermiona została sama. Z trójka śmierciożerców! To straszne! A jak skrzywdzą ją i małą?! Draco się załamie!
    Dlaczego przerwałaś w takim świetnym momencie? Jestem strasznie ciekawa, co dalej!;)
    Szkoda, że to opowiadanie się kończy. Będzie mi go brakować, bo naprawdę je pokochałam!<3
    No cóż, to chyba tyle.
    Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało. Ten komentarz zdecydowanie nagradza Twoją nieobecność ^^ Dziękuję bardzo za niego.
      Tak, mnie również pewnie czasem będzie brakować tego opowiadania...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Jesteś okrutna !! Jak mogłaś zabić Druelle??
    Jak mogłaś w takim momencie przerwać ???
    Teraz z niecierpliwością czekam na następny rozdział !! :-)

    Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdaję sobie sprawę, że takie posunięcie do łagodnych nie należało, ale... czasami autor musi zrobić coś takiego. Życie to nie bajka ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Znalazłam cię na którymś ze spisów, ponieważ szukałam ChistoRyjki, którą mogłabym podesłać do analizatorni. Niestety, nie udało się. Jesteś jedynym blogiem z tą suodką parką, które posiada sens. Oż, kurde no ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *który, przepraszam za błąd.

      Usuń
    2. Hm, dziękuję? Zgodzę się z tym, że wśród Dramione można wypatrzyć jakąś perełkę do zanalizowania. Miło wiedzieć, że to nie moje opowiadanie :P

      Usuń
  10. Naprawę mnie zaskoczyłaś.
    Wielka szkoda że Druella musiała umrzeć.
    Nie spodziewałam się tego.
    I co Lucjusz zrobił Draconowi?
    Musiał siłą wedrzeć się do jego wspomnień.
    Teraz coraz batdziej boje się o Hermionę i jego małą córeczkę.
    Mam nadzieję, że nie będzie zbyt drastycznie.
    Zszokowałaś mnie tymi wszystkimi wydarzeniami i aż jestem ciekawa co jeszcze pokażesz.
    Widzę że w wakacje główka naprawdę pracuje.
    I cieszę się bardzo.
    jedynie smutna wiadomość to fakt, że chcesz zakończyć te historię...
    Niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego.
    I pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, tak, moja głowa musiała się trochę napracować ;) Dziękuję za opinię. Co się stało z Draconem wyjaśnię w kolejnym rozdziale.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  11. No oczywiście, że internet skurczybyk zwiał mi jak dodawałam komentarz, czemu nie -.-'
    Nie będę się rozwodzić drugi raz, wiesz, że piszesz bosko. Cholera wiedziałam, że Druella zginie.. Jestem tylko ciekawa kto uratuje Hermi i małą.
    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję mimo wszystko za komentarz ^^
      Tak, Ty pierwsza na to wpadłaś, brawo!
      Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Przeczytałam opowiadanie jednym tchem. Trochę mi to czasu zajęło, ale w końcu mamy wakacje, mnóstwo wolnego czasu, więc mogłam poświęcić jeden dzień na te 32 rozdziały.
    Zupełnie szczerze chcę powiedzieć że pomysł na to, aby dzieci znały się od małego jest zwyczajny. Nic takiego, widziałam już parę opowiadań które zaczynały się podobnie. Wliczam w to również moje, które na razie grzecznie siedzi w folderze na moim komputerze, zanim będę gotowa je opublikować, haha ;) Bal? również w pewnym sensie oklepany. Ale dziewczyno, to, jak ty potrafisz pisać, jak to wszystko skleiłaś i.. no nie, nie potrafię znaleźć słów na opisanie tego. Z typowego, oklepanego pomysłu który wcale nie wymaga aż tyle wyobraźni zrobiłaś coś pięknego. Możnaby powiedzieć, że ze szkicu zrobiłaś arcydzieło.
    Historia ciągnie się dość długo, 32 rozdziały to nie byle co. Wydaje mi się, że tak jak piszesz, powinien powoli nadejść koniec tej historii. Pewnie inni czytelnicy chcieliby ją dalej ciągnąć, ale po co? Tak to jest, nawet najpiękniejsze historie mają swój koniec. Twoja jest cudowna, i ze zniecierpliwieniem czekam na te ostatnie 3 rozdziały i epilog. Wszystko rezegrałaś idealnie - od pierwszych rozdziałów, aż po ten, i jestem pewna, ze uda ci się zakończyć opowiadanie z klasą :)
    Mam nadzieję, że twoje kolejne historie ujrzą światło dziennie już niedługo, bo bardzo chciałabym przeczytać jeszcze coś twojego autorstwa :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to chyba jeden z najpiękniejszych komentarzy jakie zdarzyło mi się w życiu przeczytać. Bez obrazy oczywiście dla moich innych czytelników, którzy są kochani, ale Twoje słowa sprawiły mi strasznie dużo radości. Dziękuję! Dziękuję za poświęcenie czasu na moje opowiadanie i za tyle miłych słów.
      Motyw przyjaźni w dzieciństwie kiedyś zdawał mi się oryginalny - obecnie coraz więcej powstaje takich historii. Natomiast bal to zdecydowanie przereklamowana sprawa. Dlatego bardzo się cieszę, że mimo wszystko moje opowiadanie Ci się spodobało.
      Też uważam, że ciągnięcie historii na siłę nie ma sensu. Trzeba wiedzieć, kiedy skończyć.
      Co do moich innych tworów - mam w planach za jakiś miesiąc ruszyć nowego bloga. Też potterowskiego, ale już nie Dramione. Mam nadzieję, że uda mi się wytrwać przy tym pomyśle. Oczywiście już teraz serdecznie Cię na niego zapraszam. Jeśli go założę, dam linka na tym blogu ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  13. O Boże!!! Właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały! Jesteś niesamowita. Twoje opowiadanie jest niesamowite! Idealne. Aż ciężko jest mi teraz opisać swoje emocje wywołane tym rozdziałem. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Błagam cię, żeby było to niedługo. Mam ogromną nadzieję, że wszystko dobrze się potoczy. Życzę jeszcze weny na te kilka ostatnich rozdziałów. I mam nadzieję, że napiszesz jeszcze niejedno opowiadanie (już niekoniecznie Dramione). Pozdrawiam:*

    -AGS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, że zainteresowałaś się tym blogiem ;) Przed chwilą pojawił się nowy rozdział, a przed nami jeszcze dwa posty do końca. I oczywiście na tym nie kończę przygody z blogowaniem ;)

      Usuń
  14. Sevi ale tak naprawdę Basia27 stycznia 2014 12:05

    Druella umarła... :(

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy