-
Zachowujecie się jak dzieci- poinformowała Hermiona, patrząc z politowaniem jak
Harry i Ron walczą o ostatni kawałek ciasta. Uśmiechnęli się tylko i dalej
prowadzili tą idiotyczną potyczkę. Dziewczyna miała dziwne wrażenie, że
rudzielec za bardzo się stara, jakby chciał się popisać przed nią. Nie
poprawiło jej to humoru.
-
Moi drodzy!- Dumbledore niespodziewanie wstał od stołu nauczycielskiego i
wyszedł na środek. Uczniowie umilkli i przestali zajmować się innymi sprawami,
kierując głowę ku dyrektorowi.
-
Mam do ogłoszenia pewną ważną sprawę. Zbliża się grudzień , a co za tym
idzie-Święta. To niezwykły czas, więc chciałbym go uczcić i oderwać was od
wszelkich zmartwień. Dlatego postanowiłem zorganizować bal- na twarzy
Dumbledore'a zagościł uśmiech- Odbędzie się on tydzień przed przerwą świąteczną
w Wielkiej Sali. Oczywiście nie muszę mówić, że musicie rozglądnąć się za
partnerem do tańca- to mówiąc, wrócił na miejsce i obserwował jak salę wypełnia
kłębowisko szeptów. Każdy chciał wyrazić swoje zdanie o balu i zasugerować z
kim może na niego pójść. Najbardziej podniecone były oczywiście dziewczyny.
Hermionę
ta wiadomość tylko zaniepokoiła. Nie chciała iść sama, ale kogo ma wybrać za
towarzysza? Żaden chłopak nie okazywał jej zainteresowania, prócz Rona, a z nim
pójdzie tylko w wyrazie desperacji. No i jest jeszcze Draco, ale on...
Zaraz
wyrzuciła z siebie tę myśl. On nigdy z nią nie pójdzie! I ona też nie
zamierzała tego zrobić. Zerknęła na stół Ślizgonów i poczuła ukłucie w sercu,
widząc Pansy szczerzącą się do Malfoy'a. Prędzej McGonagall ubierze różową
sukienkę niż ona i on spotkają się w choć jednym tańcu.
Całe
szczęście, że Dumbledore zapowiedział bal dziewięć dni wcześniej, a nie
dziewiętnaście, bo Draco zwariowałby z tą gorączką przedimprezową. Dziewczyny
ćwierkały tylko o tym, a nawet chłopaki co chwilę przechwalali się, którą pannę
wyrwali.
Blondyn
sam nie wiedział, z kim ma pójść. Nie istniały dla niego takie pojęcia jak bal,
zabawa, odprężenie. Po co komuś takie coś? Smutnej rzeczywistości się nie
zmieni.
A
wybierać w partnerkach mógł do woli. Przez ostatnie kilka dni dostał wiele
zaproszeń. Od Pansy, Dafne Greengrass, Astorii Greengrass, Pansy, Millicenty
Buldstrode, Marietty Edgecombe, Pansy...Ale żadnej nie chciał. Mógł z którąś
pójść, jednak nie czuł z tego żadnej satysfakcji. Ewentualnie irytację.
Draco
westchnął, gdy o tym pomyślał. Za dwa dni miał być ten przeklęty bal...
-
Mogę obok ciebie usiąść?- zapytała Pansy, zatrzymując się przy jego kanapie.
Wzruszył ramionami, krzywiąc się w duchu. Wiedział, czego ona chce.
-
Możesz, ale ja zaraz idę do biblioteki.
Zrobiła
zdumioną minę, gdy podniósł się z sofy, ale nie dała mu spokojnie odejść.
-
To pójdę z tobą.
Hermiona
uśmiechnęła się do siebie, kończąc wypracowanie z eliksirów, ale zaraz radość
ją opuściła. Ron przysiadł się do jej stolika w bibliotece z podręcznikiem w
dłoni.
-
Jak leci?- zapytał, a jego niebieskie oczy wpatrzyły się w jej dokładnie.
Dziewczyna nerwowo zacisnęła dłonie.
-
Dobrze, a co?
-
Nic. Masz już sukienkę na bal?
Już
wiedziała, dokąd ta rozmowa zmierza. Cały czas starała się go unikać, ale w
końcu ją dopadł. Stanęła teraz przed wyborem: zaakceptować czy odtrącić
zaproszenie?
-
Tak, mama mi wczoraj przysłała- odpowiedziała, rozglądając się desperacko za
Harry'm. Ten znajdował się kilka metrów dalej, ale był zajęty flirtowaniem z
Ginny. Mówił właśnie coś zabawnego, na co dziewczyna parsknęła śmiechem i
zarumieniła się. Cholera!
-
To fajnie- Ron umilkł na chwilę, by kontynuować z przejętą miną- A tak w ogóle
to może byśmy poszli razem, no wiesz, jesteśmy przyjaciółmi i nie mamy jeszcze
pary, a ja chciałbym...
Podczas
gdy chłopak plątał się w słowach Hermiona zauważyła kątem oka, że do biblioteki
wchodzi Draco razem z Pansy, która mówi coś do niego ze słodkim uśmiechem. Brązowowłosa
zmarszczyła brwi, bo mina blondyna wyrażała znudzenie. Jej serce z nieznanych
przyczyn przyśpieszyło.
-
Hermiono?- głos Rona wyrwał ją z zamyślenia.
-
Tak?
-
To pójdziesz ze mną na ten bal?- udało mu się wydusić bez zająknięć.
Zesztywniała, czując wielkie niezdecydowanie. Kto wie co Ron planuje zrobić
podczas tańczenia?
Otworzyła
usta, nie mając pomysłu na odpowiedź, ale nagle jej wzrok zbłądził na lewo,
gdzie Pansy coś mówiła do Malfoy'a z błagalną miną. Chłopak przewrócił oczami i
niespodziewanie spojrzał na Hermionę. Nie potrzebowali słów, by zrozumieć, że
potrzebują siebie nawzajem. I w tej chwili już wiedzieli, co mają zrobić, w ich
głowach zabłysł plan, zawarli niemy układ.
-
Przykro mi, ale już ktoś mnie zaprosił- odpowiedziała brązowowłosa po krótkim
milczeniu. Na twarzy rudzielca pojawił się zawód.
-
Kto?- spytał z nutą złości.
-
Tajemnica. Dowiesz się za dwa dni- wstała z krzesła i poszła odłożyć książkę.
Kiedy zerknęła znów na stolik, Rona już nie było. Nie chciała mu sprawić przykrości,
po prostu...nie podobał jej się. Ale prawda czasem rani.
Westchnęła
i ruszyła do wyjścia. Gdy przechodziła obok stolika w rogu Draco złapał ją za
rękę. Dziewczyna cicho pisnęła z zaskoczenia. Na szczęście nie musiała się
martwić, że wzbudzi tym niepożądaną uwagę, gdyż Pansy szukała czegoś w innej
części biblioteki. Hermiona zmusiła się, by spojrzeć w te szare oczy.
-
Spotkajmy się przed salą z zaklęć o szóstej- szepnął. Skinęła głową, a on ją
puścił. Rzuciła mu jeszcze przelotne spojrzenie i niemal wybiegła na korytarz.
W
grudniu zmrok zapadał bardzo szybko. Za oknami zapanowała już noc, gdy Hermiona
dotarła w wyznaczone miejsce. Pochodnia oświetlała sylwetkę Dracona, który
patrzył na nią, trzymając ręce w kieszeniach szaty.
-
Jestem- oświadczyła dziewczyna wyniosłym głosem. Przez ostatnie kilka godzin na
przemian ganiła siebie i pochwalała za to, że zgodziła się iść na bal z
Malfoy'em. Wiedziała, że to prawdopodobnie jedno z największych głupstw, jakie
popełni w życiu, ale nie chciała tego zmieniać. Coś ją fascynowało w tej
możliwości zatańczenia z Draconem…
Wpatrzyła
się w jego oczy, czując mały niepokój spowodowany jego osobą.
-
Musimy porozmawiać o tym balu- wyjaśnił chłopak- Co powiedziałaś Weasley'owi?
-
Że idę z kimś innym. A co wcisnąłeś Pansy?
-
To samo- uśmiechnął się lekko- Jeszcze możesz się wycofać.
-
Nie myśl, że się boję, a tym bardziej, że tego chcę. Ponieważ jednak nie mam
innego kandydata udam się tam z tobą- ostatnie słowo zaakcentowała pogardą.
Draco
zagryzł delikatnie wargę, bo nie mógł powtórzyć jej zdania. On miał cały
łańcuszek kandydatek, ale wybrał właśnie Granger. Dlaczego? W przypływie
emocji? A może by mieć szansę spędzić z nią trochę więcej czasu i zobaczyć jej
gniewnie błyskające oczy? Nie mogło przecież chodzić o to, że tego pragnął. Nie
chciał nawet tak myśleć!
-
A co powie Ronuś, gdy zobaczy cię ze mną? Sądzisz, że wtedy go nie zranisz?-
zakpił, a ona zmrużyła słodko oczy.
-
Nie twoja sprawa. Martw się lepiej o Parkinson!
-
Czyżbyś była zazdrosna?
Draco
nie mógł się powstrzymać. Ostatnimi czasy lubił drażnić Hermionę, sprawiało mu
to satysfakcję. Te przekomarzania zabarwiały jego świat.
-
Wybij to sobie z głowy! Jeżeli myślisz, że idę z tobą z powodu uczuć to się
grubo mylisz!
Chłopak
znów się uśmiechnął.
-
Będziesz mi jeszcze dziękować.
Posłała
mu zirytowane spojrzenie, cofając się o kilka kroków.
-
Żebyś się nie zdziwił, Malfoy.
I
odeszła z dumnie uniesioną głową. Draco pokręcił głową i ruszył do siebie ze świadomością,
że nie żałuje. Jakkolwiek potoczy się ten szalony bal będzie on dla niego mile
niezapomniany.
Tylko
jak szkoła zniesie widok ich dwojga razem?
fuydswa kocham ich
OdpowiedzUsuńŚwietne! Już się nie mogę doczekać tego balu!!!!
OdpowiedzUsuńnatropiepottera.bloog.pl
Swietny post! Na prawde, jest cudowny. Swietnie piszesz, mam nadzieje, ze w krotce spowrotem sie zaprzyjaznia.
OdpowiedzUsuń