INFORMACJA



Zapraszam was do siebie na Facebooku :)

NOWE OPOWIADANIE, ZAPRASZAM :)

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 6: Podmuch ciemności


 

Draco stał przed lustrem i przymierzał nową szatę. Leżała na nim idealnie, a atramentowy materiał podkreślał jego jasną cerę i włosy. Chciał się uśmiechnąć do siebie, ale jego usta wykrzywiły się tylko w dziwnym grymasie. Od dawna nie odczuwał wesołości, jego szare oczy wciąż skrywały przygnębienie, wydawało mu się, że beztroskie lata skończyły się wieki temu.
Powodem tego stanu był oczywiście ojciec. Ojciec i jego okropne poglądy na temat właściwej strony. Czarny Pan rósł w siłę. Odzyskał ciało, zebrał zwolenników, a cała Anglia przed nim drżała. Pan Malfoy popierał tego czarnoksiężnika i chciał, żeby teraz jego syn zrobił to samo. Przyłączył się do śmierciożerców, zajął się czarną magią i siał zło. Dodatkowo Draco był nadzieją Lucjusza na wkupienie się w łaski Czarnego Pana, po ostatniej klęsce w Ministerstwie.
Ale Draco nie był pewien czy chce stanąć po stronie Czarnego Pana. Większość pewnie posądziłaby go o to piorunem, ale on pod tą zimną paską skrywał naturę porządnego człowieka, który stronił od zła.
Nieprawda. Po prostu jesteś tchórzem, Malfoy- szepnął mi głos w głowie- Bojąc się ciemności okazujesz słabość. A rodzina na ciebie liczy.
Draco westchnął i bezradnie usiadł na łóżku. Już sam nie wiedział co słuszne...Chciał wreszcie znaleźć się na dworcu i pojechać do szkoły, gdzie mógłby się odprężyć...
W tej chwili do pokoju weszła jego matka. Z wdziękiem zajęła miejsce obok niego, a on szybko przywołał na twarz pewność siebie.
- Spakowałeś się już?- spytała z lekkim uśmiechem, który wyrażał miłość do syna.
- Tak, muszę jeszcze tylko włożyć  tą szatę.
- Podoba ci się?
- Jest piękna.
Jej zielone oczy spojrzały na niego uważnie, a on poczuł się niezręcznie.
- Draconie. Ja...nie chcę cię naciskać, sam decydujesz o sobie, ale zastanów się przez te pół roku, co mógłbyś osiągnąć u boku Czarnego Pana. Twój tata mocno liczy na to, że na Święta zostaniesz śmierciożercą.
Chłopak omal się nie wzdrygnął. Kobieta to wyczuła i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Wiem, że jesteś młody, ale pomyśl na tym, dobrze?
- Dobrze, mamo.

 

Hermiona patrzyła z współczuciem na żegnające się rodziny. W ich uściskach kryła się troska i wielki niepokój. Na peronie nie słychać było już radosnych okrzyków, jakie zawsze towarzyszyły wchodzeniu do pociągu. Teraz nad czarodziejami wisiał strach.
Wszystko się zmieniło.
Ucałowała czule swoich rodziców i weszła do pojazdu. Przepchała się przez grupkę dzieci, rozglądając się za przyjaciółmi. Zobaczyła w jednym z ostatnich przedziałów rudą czuprynę i chciała iść w tamtym kierunku, ale niespodziewanie drogę zastąpił jej Malfoy. Przez sekundę mierzyli się wzrokiem. Hermiona oceniła, że chłopak podrósł przez dwa miesiące wakacji, a jego twarz nabrała jakby męskich rysów. Miała za zębami jakąś wredną uwagę, ale jakoś nie chciała jej przejść przez gardło. Ile oni mają lat?!
Postanowiła więc, że po prostu go wyminie z uniesioną głową. Jednak widocznie on myślał podobnie i obydwoje ruszyli się w tym samym momencie i w tym samym kierunku. Hermiona z frustracją zrobiła krok w lewo, a on w prawo i znów nie mogli się wyminąć. Kąciki ust chłopaka uniosły się lekko do góry, a ona odpowiedziała na to delikatnym uśmiechem, zadziwiając samą siebie.
I w tej chwili Draco się odsunął, przepuszczając ją jako pierwszą. Ta jego uprzejmość była zastanawiająca, ale Hermiona z niej skorzystała, idąc dalej.
Malfoy się do niej uśmiechnął, a ona do niego? Świat naprawdę stanął na głowie!
Weszła do przedziału, w którym siedzieli już Ron, Harry i Ginny. I oni zmienili się nieco od zeszłego roku, zmizernieli i spoważnieli. Przytuliła całą trójkę na powitanie, choć zauważyła, że ciało Rona dziwnie się spina pod jej dotykiem. Puściła go więc znacznie szybciej niż resztę przyjaciół.
- Jak minęły wakacje?- spytała, zajmując miejsce pod oknem. Bagaż włożyła pod siedzenia, a rudego kota Krzywołapa ułożyła sobie na kolanach.
- Normalnie. Ale ludzie się boją- mruknął Ron, patrząc posępnie w okno.
- Na peronie było znacznie mniej osób niż zawsze. Całe szczęście, że mama nas wypuściła do szkoły- dodała Ginny i zaraz się uśmiechnęła- Oczywiście dzięki mojej interwencji.
- Nie wątpię- brązowowłosa przeniosła spojrzenie na zielonookiego A jak ty się czujesz, Harry?
- W porządku- czarnowłosy nagle się uśmiechnął- Cieszę się, że jestem tu z wami.
- My też- Hermiona poklepała go po ramieniu, a potem wyciągnęła z torby grubą książkę. Wlepiła oczy w jej treść, a ręką głaskała kota.
Malfoy ją przepuścił i się uśmiechnął...Do niej, szlamy i wroga! Ta myśl napawała ją dziwną ekscytacją.
Zastanawianie się nad zmianą postawy Dracona nie było jej jedynym problemem. Czuła na sobie wzrok Rona, który nie był chyba tak niewinny jak kiedyś. Poczuła, że się rumieni i szybko skupiła uwagę na literach.
Niezły początek roku.

 

Draco właśnie przerzucał kolejną stronę książki, gdy ktoś przytulił się do niego. Po ciemnych włosach poznał Pansy. Nie odsunął się, ale nie odwzajemnił gestu. Ta dziewczyna była fajna i ładna, ale nigdy do niej nic nie czuł. Schlebiało mu jej zachowanie, jednak miał nadzieję, że Ślizgonka szybko oprzytomnieje i znajdzie sobie kogoś innego. Nie miał głowy do miłości. Zresztą, to była głupota. Rodzice i tak za parę lat znajdą mu żonę, z którą będzie musiał wziąć ślub. Jaki sens ma się zakochiwanie w kimś innym?
Nagle poczuł, że dziewczyna delikatnie odsuwa mu rękaw z lewej ręki. Spojrzał na nią z lekką irytacją, a ona zaczerwieniła się.
- Przepraszam, Draco, ja tylko...
- Sprawdzałaś, czy mam mroczny znak, tak?
Spuściła wzrok i kiwnęła niechętnie głową. Grabbe i Goyle też wlepili w niego oczy z zaciekawieniem.
- No więc nie mam. Jeszcze- uściślił, krzywiąc się w duchu.
- A chcesz?- spytała Pansy.
- Jeszcze nie wiem- po tych słowach wrócił do czytania, starając się ignorować głowę dziewczyny na swoim ramieniu.

 

Uczta Powitalna była pyszna jak zwykle, choć gwar i radość wydawały się jakby przyćmione. Dumbledore wygłosił długą przemowę o nadziei i trzymaniu się razem.
Draco uśmiechał się ironicznie, słysząc te puste słowa. W głębi duszy podziwiał tego starca za mądrość i siłę, ale nie zgadzał się z wypowiadanymi przez niego poglądami. Jak można mówić o nadziei, skoro nigdy jej nie było? Jak zgoda między domami może przeszkodzić największemu czarownikowi? Jak można nie widzieć tej napierającej zewsząd ciemności?
Dla innych to takie proste. Wierzyć, że dobro zwycięży. Ale sytuacja chłopaka była znacznie gorsza i utrudniała mu takie optymistyczne myślenie.
Spojrzał na stół Gryfonów, którzy słuchali z przejęciem słów dyrektora. Jego wzrok na dłużej zatrzymał się na Granger. Na jej twarzy malowała się powaga i nawet stąd widział iskry, błyskające z jej oczu. Wyglądała teraz niesamowicie...ładnie. Ogółem przez wakacje jej wygląd zmienił się na lepsze, teraz emanowała kobiecością i wdziękiem. 
Draco pokręcił głową, wyrzucając z umysłu obraz brązowowłosej. Nie było sensu o niej myśleć. Chyba, że w najskrytszych snach.

2 komentarze:

  1. Sevi ale tak naprawdę Basia20 stycznia 2014 21:06

    To było piękne... Cudowne. Kocham Twój blog!!
    natropiepottera.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy