Draco biegł przez korytarz, przeklinając własną senność. Jak
można zaspać na pierwsze zajęcia? I to zajęcia z nowych nauczycielem? Cieszył
się, że w murach Hogwartu łatwiej przychodził mu sen i wreszcie porządnie
odpoczął, ale teraz musiał ponieść tego konsekwencje.
Pokonał wszystkie stopnie, prowadzące do lochów i szybkim
szarpnięciem otworzył drzwi. Pomieszczenie oświetlone było lampami, a w
powietrzu unosił się dziwny zapach. Lekcja już się zaczęła, na środku sali stał
pulchny starzec z fiolką w dłoni, który właśnie urwał swoją przemowę.
Wszyscy wlepili wzrok w Dracona, a ten szybko poprawił
zmierzwione włosy, starając się nie wyglądać na zmieszanego.
- Przepraszam za spóźnienie- wymamrotał.
- Nic się nie stało, młodzieńcze, zajmij miejsce.
Chłopak jak to co roku chciał usiąść obok Pansy, ale jej
miejsce było już zajęte przez Blaise'a Zabiniego. Dziewczyna spojrzała na
blondyna przepraszająco, a ten wiedział, że wolałaby siedzieć obok niego.
Chodziaż może to dobrze, że jedną lekcję będzie miał wolną od tej przylepy.
Udał się więc do wolnej ławki na końcu sali, jednak
zatrzymał go głos Slughorna(bo tak się nazywał nowy profesor).
- Poczekaj, na moich lekcjach często będzie praca w parach,
więc nie możesz siedzieć sam. Zaraz ci kogoś znajdziemy...
Ku jego przerażeniu blondyna, starzec wskazał ręką na
Hermionę Granger, która też była sama w ławce. Na słowa nauczyciela
wytrzeszczyła oczy ze zdumienia i wydawała się wzburzona tym pomysłem.
- Panie Malfoy, proszę zająć miejsce obok panny Granger-
poprosił Slughorn z uśmiechem.
- Ale ja...- zaczął, jednak dziewczyna zaraz dokończyła jego
myśl:
- Panie profesorze, naprawdę dam radę sama pracować, nie ma
potrzeby by go pan tu przesadzał...
- No właśnie, nie dogadujemy się...
- Moi drodzy, pary są wymagane, a wy nie stanowicie wyjątku.
Proszę wykonać moje polecenie, bo mam wam wiele do powiedzenia.
Draco usiadł obok Hermiony, nie patrząc nawet w jej stronę.
Ona zacisnęła usta w wąską linię i możliwie jak najbardziej odsunęła się od
niego. Pojawił się między nimi mur napięcia i dawnych uraz.
- Na początek chcę się dowiedzieć, jak wam idzie warzenie
eliksirów- powiedział Slughorn, wracając na środek sali-W tym celu tą lekcję
poświęcimy na sporządzenie w parach Napoju Smutku, wywołującego melancholię.
Kiedyś był stosowany jako środek wychowawczy. Wyobraźcie sobie, że niegrzeczny
uczeń spożywa taki eliksir i przez kilka godzin jest smutny, zrezygnowany,
przygnębiony...To przemawia do rozumu. Ale Dumbledore wiele lat temu zabronił
go używać.
- Filch pewnie jest niepocieszony- mruknął Draco, zanim
zdążył się powstrzymać. Usłyszał ciche parsknięcie śmiechem brązowowłosej i
doznał przyjemnego uczucia docenienia. Choć była jego wrogiem, cieszył się, że
rozbawił ją swoją uwagą.
- Macie pół godziny. Wszystkie instrukcje zapisano na
stronie piątej w podręczniku. Pierwsza para zostanie nagrodzona punktami!
Rozległ się szelest kartek i gorączkowe szepty partnerów.
Draco przemógł się, spojrzał w te czekoladowe oczy, okolone gęstymi rzęsami i
zdumiał się ich głębią. Miał wrażenie, że wpada i wpada w ten ciepły odcień
tęczówek, że go pochłaniają…
Dziewczyna uniosła lekko brwi i pstryknęła mu palcami przed
nosem.
- Ziemia do Malfoya!- odezwała się- Mamy eliksir do
zrobienia, skup się!
Zamrugał i omal nie się nie zarumienił. Co on wyprawia?! To
przecież tylko szlama Granger, a jej oczy nie są niczym niezwykłym.
- Okej, to co pani mądra rozkaże?- zapytał, a drwina w jego
głosie go zadowoliła.
Wskazała palcem na tekst w podręczniku.
- Poszukaj tych składników w szafce, a ja zagotuję wodę.
Bez słowa wstał i wykonał jej polecenie. Nie znał się za
bardzo na eliksirach, a dostał dobrą ocenę na SUMACH tylko dzięki korepetycjom
ze Snape'm, który swoją drogą był kumplem jego ojca. W każdym razie nie miał do
tego żyłki tak jak Hermiona, więc zdał się na nią, jednak było mu obojętne czy
wygrają. Kto by się teraz przejmował czymś takim jak punkty?
Hermiona czuła na sobie spojrzenia Harry'ego i Rona, ale co
miała im powiedzieć? Nie miała na wpływu na głupią decyzję profesora.
Wycelowała różdżką i zaklęciem zagotowała wodę w kociołku.
Oprócz szumów w klasie słyszała bicie swojego serca. Nie chciała pracować z
Malfoyem, ale nie miała wyboru. Już dawno się przyzwyczaiła do jego natury, jednak
siedzenie z nim w jednej ławce to trochę przesada! Czym sobie zasłużyła?
Chłopak położył potrzebne składniki na ławce, zerknął na
instrukcję i zaczął małym nożem kroić korzonki. Hermiona za to zabrała się za
obieranie egzotycznie wyglądających owoców. Przez kilka minut pracowali w
milczeniu, a potem dziewczyna wrzuciła obrane przysmaki do kociołka. Draco
chciał zrobić to samo, ale brązowowłosa porwała jego korzonki i zaczęła
poprawiać.
- Możesz mi wyjaśnić, co ty wyprawiasz?- syknął jej nad
uchem.
- Próbuję uratować twoje nierówno obcięte wypociny-
warknęła.
- No tak, bo ich kształt ma wpływ na eliksir...
- Żebyś wiedział, że ma! Inaczej nie rozpuszczą się
równomiernie i powstanie osad- zagięła go i znów omal nie spłonął rumieńcem. Z
niezadowoloną miną pomógł jej przycinać korzonki, a następnie razem z nią
wrzucił je do wody, która zabarwiła się na pomarańczowo. Gdy Hermiona mieszała
wywar, rozległ się głos Slughorna:
- Zostało wam pięć minut, sprężajcie się!
Dziewczyna zrobiła ostatni ruch wielką łyżką, obserwując swoich
przyjaciół, którzy zaszli dalej niż ona. Zaskoczyło ją to i zirytowało, więc
spojrzała ostro na Dracona.
- Szybko, tnij wątrobę żaby!
Uśmiechnął się z politowaniem i zajął się jej poleceniem.
Ona sama wsypała do kociołka sproszkowany czarny kamień.
- Co cię tak bawi?- rzuciła, sięgając po kolejny składnik.
- Nic, śmieszne, że tak się tym wszystkim przejmujesz.
- Nie mam wszystkiego gdzieś tak jak ty.
- Szkoda- podał jej brązowe kostki, które kiedyś były wątrobą,
a ona je wsadziła do kociołka, zamieszała dwa razy wedle wskazówek podręcznika
i...usłyszała, że napój zabulgotał groźnie, tuż przed tym jak wytrysnął z
kociołka, oblewając jej twarz fioletową mazią. Hermiona wydawała z siebie
zduszony okrzyk i cofnęła się prosto w ramiona chłopaka, które uratowały ją
przed upadkiem na ziemię.
Dużo głów obróciło się w ich stronę, obserwując jak
zaczerwieniona ze wstydu brązowowłosa odtrąca ręce Dracona i usiłuje zetrzeć z
siebie eliksir. Blondyn, widząc fioletowe plamy na gładkiej skórze koleżanki,
wybuchnął śmiechem. Nie zawierał on kpiny, raczej czyste rozbawienie. Dawno nie
czuł takiej lekkości i radości. Hermiona wygląda naprawdę śmiesznie.
Slughorn przepchał się do ich stolika i szepnął zaklęcie,
które oczyściło twarz dziewczyny i uśmiechnął się do niej pocieszająco.
- Wszystko w porządku?- spytał.
- T-tak, dziękuję- wyjąkała.
- To dobrze. Macie ostatnią minutę!
Hermiona westchnęła i z roztargnieniem poprawiła swoje
kręcone włosy. Draco zdusił w sobie śmiech, widząc jak bardzo jest zażenowana.
- Nie pracujemy?- zapytał, siląc się na spokój. Posłała mu
gniewne spojrzenie.
- Wsadź sobie ten eliksir w cztery litery!- warknęła i już
zaczęła sprzątać. Chłopak wiedział, że nie dadzą rady skończyć napoju na czas,
więc zgarnął wszystkie ścinki i wyrzucił je do kosza.
- Harry i Ron zostali dzisiejszymi zwycięzcami!- zawołał
uradowany profesor chwilę później- Dwadzieścia punktów dla Gryfonów, dobra
robota!
Potter skinął skromnie głową jak na cudownego chłopca
przystało, a Weasley uśmiechnął się dumnie, jakby zrobił nie wiadomo co.
Hermiona też podzielała zdanie Dracona, bo prychnęła cicho, pakując swój
podręcznik do torby.
- Głupi mają szczęście- wypalił nagle blondyn, gdyż chciał
jakoś dobrze zakończyć ich współpracę. Jej wargi drgnęły, ale bez słowa
oddaliła się od niego. Chłopak obiecał w duchu, że następnym razem daruje sobie
próbę bycia miłym.
Czy te szare, śmiejące się oczy wreszcie znikną z jej głowy?
Hermiona usiłowała się skupić na zadaniu z zielarstwa, ale
nie wychodziło jej to za dobrze. Umysł dziewczyny wciąż odtwarzał tę pamiętną
lekcję eliksirów, gdzie doznała tylu uczuć, że już nie potrafiła wszystkich
nazwać. Nie sądziła, że Malfoy tak na nią zadziała i że tak ją wyprowadzi z
równowagi.
- Nadal się dąsasz?- zapytał Ron, dosiadając się do
brązowowłosej. Westchnęła po raz setny tego dnia.
- To nie było śmieszne.
- Było- uśmiechnął się- Ale wiesz, taka umazana wyglądałaś
całkiem ładnie.
- Jeśli chcesz mnie udobruchać, to ci nie idzie.
- Ale ja mówię serio!- jego policzki poczerwieniały, więc
dodał- Nie przejmuj się Malfoyem, to zwykły dupek.
W tej chwili coś w dziewczynie drgnęło i przed oczami,
zamiast pokoju wspólnego, stanął jej inny obraz.
Błyski
złotego słońca padały na twarze dwójki dzieci. Jasnowłosy chłopczyk patrzył z
zachwytem na wianek, który robiła dziewczynka, na to jak jej szczupłe palce
zwinnie zaplatają polne kwiaty i tworzą piękną ozdobę na głowę. Ta dostrzegła
jego wzrok i uśmiechnęła się.
Hermiona zamrugała, a trzymana książka omal nie wypadła jej
z ręki.
Nie!- pomyślała ze złością- Tego nie powinno być w mojej
głowie, już nie!
Ron patrzył na nią z niepokojem.
- Co się stało?
- Nie wiem- niemal warknęła, a potem dodała ze znużeniem- Pierwszy
dzień, a ja już mam dosyć.
Zaśmiał się.
- To nie w twoim stylu.
- No właśnie- znów wydobyła z siebie westchnienie i tym
razem na dobre skupiła się na nauce.
ten blog jest wspaniały
OdpowiedzUsuńSuper że Hermiona i Draco musieli razem współpracować. Mam nadzieję, że na następnej lekcji eliksirów też tak będzie.
OdpowiedzUsuńnatropiepottera.bloog.pl
Jedna rzecz: ♡
OdpowiedzUsuńKoniec komentarza :D
J.M.M.
No i zaczyna się ;) Ciekawe jak to się potoczy dalej. Na daną chwilę bardzo mi się podoba to jak zaczęło się to opowiadanie. Może być gorąco!
OdpowiedzUsuńDomi